Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 października 2017

MIT O DAWNYM SZCZĘŚCIU

Na czasy i obyczaje pomstował już Cyceron. Świat bowiem bezustannie się zmienia, a im ludzie są starsi duchem, tym mniej plastyczni. Magma namiętności z czasem zastyga w rutynową zatwardziałość, która więzi nas w już na zawsze określonych formach. Ponieważ z biegiem lat coraz gorzej radzimy sobie z rzeczywistością, stajemy się wobec niej coraz bardziej krytyczni. A im bardziej odrzucamy to co nadchodzi, tym bardziej idealizujemy minione. Zawsze istniały i będą istnieć jakieś mityczne „stare dobre czasy” w których wszystko było na swoim miejscu i tak jak należy. Nawet największe absurdy, niedostatki i upokorzenia w retrospektywie zyskiwać mogą wartość jako źródła życiowej pokory i hartu ducha.

Często słychać choćby nostalgiczne wspomnienia wychowawczej surowości i materialnego ubóstwa, które miały zrobić z odchodzących już pokoleń „ludzi”. Przeciwstawiają oni dyscyplinę i skromność dzisiejszemu rozwydrzeniu. Jest to  ucieczka od wolności w sferę klarownego rygoryzmu obyczajowego, gdzie podporządkowanie się hierarchii społecznej było ważniejsze od indywidualizmu. Oczywiście nowa rzeczywistość nie składa się z samych pozytywów, niemniej ta idealizowana tym bardziej. To przecież właśnie chęć udoskonalania jej jest motorem wszelkich przemian i modyfikacji. Najczęściej powtarzanym sloganem kustoszy przeszłości jest ten, że kiedyś ludzie nie byli tak zabiegani i zawistni. Stoi to w dziwnej sprzeczności z ich opowieściami o ciężkiej pracy i komunistycznymi realiami pełnymi kapusiów, lizusów i hipokrytów.
 

Rzekomo wszyscy szanowali kiedyś wszystkich, a obsesja na punkcie konsumpcji to znak naszych czasów. Z tym ostatnim mógłbym się w zasadzie zgodzić, lecz człowiek zawsze musi zostać tym kim być może. Jeśli konsumpcja na dzisiejszą skalę nie była kiedyś możliwa ludzie nie mogli jej uprawiać. I tyle. Im otaczający nasz świat będzie zasobniejszy, tym nasze potrzeby będą coraz większe, nie tylko z pobudek hedonistycznych, ale też rywalizacyjnych. Natura człowieka zawsze skłaniać go będzie do imponowania innym, a już co najmniej do dotrzymywania im kroku. Jeśli dla wielu z nas oznacza to materialistyczny imperatyw to wiedzieć musimy, że przewartościowanie odbywa się tylko w naszych głowach pod wpływem porównawczej presji. Nasze potrzeby egzystencjalne w sensie ścisłym nie różnią się od potrzeb naszych rodziców, dziadków czy pradziadków.

Tęsknota za prostotą, harmonią i prawdziwymi wartościami jest na trwałe wpisana w naszą psychikę, zwłaszcza kiedy mierzymy się z chaosem którego nie umiemy zrozumieć. Sęk w tym, że egzystencjalnie jesteśmy tak samo zagubieni jak sto, dwieście czy trzysta lat temu, co najlepiej mogą poświadczyć wszelkie historyczne kurioza. To do czego jesteśmy przeznaczeni – miłość i piękno – jakże często poświęcamy w imię ambicjonalnych lęków. Jeśli na przekór wskazówkom zegara uparcie chcemy do czegoś powracać, to chyba do naszej wiary, iż świat jest mniej skomplikowany niż w rzeczywistości, która już się wyczerpała.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz