Psychopaci mają inne mózgi niż my. Przez to są ubożsi
emocjonalnie. Bardziej egocentryczni i nieczuli, lecz też mniej narażeni na
strach i wstyd. Ten chłód emocjonalny sprawia, że trudniej nimi manipulować.
Oni sami zaś potrafią bezwzględnie wykorzystywać uczucia innych ludzi. Ale sam
fakt deficytów neuronalnych nie zdejmuje z nich odpowiedzialności moralnej i
prawnej. Prawo jest bowiem umową społeczną w jakiej określamy normy naszego
współżycia. Do każdego zaś należy decyzja czy umowy takiej chce przestrzegać. W
przeciwnym wypadku musi się liczyć się z konsekwencjami. Z odpowiedzialności
tej zwolnione są tylko osoby niepoczytalne, czyli nie przyswajające
rzeczywistości. Zaburzenia osobowości (a z pewnością cierpią na nie wszelcy
dewianci) nie odbierają im zdolności wyboru czy ulegać nieakceptowanym
społecznie impulsom, czy też dostosować się do powszechnie przyjętych reguł.
Żaden psychopata nie może więc zrzucać odpowiedzialności za
niecne występki na swój wybrakowany system nerwowy. W ostateczności bowiem to
my jesteśmy swoimi mózgami. I dlatego to my ponosimy odpowiedzialność. Tak jak
ogranicza nas budowa naszego mózgu, tak też ramy naszych zachowań wyznacza
system społeczny w którym przyszło nam funkcjonować. Większość psychopatów nie
wchodzi na ścieżkę zbrodni, ani nawet przestępczości, lecz wykorzystuje swoje
opanowanie emocjonalne do realizacji określonych celów. Z racji niskiej
wrażliwości na szereg bodźców społecznych wykazuje w tym żelazną konsekwencję i
determinację. Z tego powodu psychopaci często odnoszą sukcesy w dziedzinach
takich jak polityka, prawo i biznes. Wszędzie tam gdzie trzeba być twardym,
władczym, bezwzględnym i odpornym na presję, psychopaci czują się jak ryba w
wodzie.
Wydaje się, że to dlatego odsetek psychopatów na
stanowiskach kierowniczych jest wyższy niż na innych odcinkach zawodowych.
Niestety jest też druga strona medalu. Otóż sprawowanie takich funkcji zamienia
ludzi w psychopatów – a mówiąc bardziej obrazowo uszkadza im mózgi. Skłonności
psychopatyczne mogą więc być nie tylko przyczyną sukcesów, lecz też ich
konsekwencją. Stymulowanie magnetyczne mózgów szefów ujawnia uszkodzenia
neuronów lustrzanych. Zdaniem psychologów sprawując władzę ludzie stają się
mniej empatyczni, a poczucie mocy czyni ich impulsywniejszymi. Dotyczy to
zwłaszcza zarządzania wielkimi zespołami ludzkimi, gdyż doświadczenie takie
jest dla mózgu wręcz traumatyczne. Zachowanie dystansu do siebie i otwartości
na krytykę wymaga w takich przypadkach nadprzeciętnej siły charakteru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz