Łączna liczba wyświetleń

środa, 19 lipca 2017

KWESTIA SMAKU

Przeciętny człowiek nie jest w stanie rozróżnić taniego wina (ale nie jabola) od wykwintnego trunku. Oczywiście o ile damy mu spróbować obu tych napitków. Bo przeciętnego zjadacza chleba na ogół nie stać na luksus delektowania się „najlepszymi” rocznikami. Choć jest prawdopodobne, że duży przypływ gotówki skłoniłby go do odkrywania tych wysublimowanych rozkoszy. Gdyby miał kasę mógłby rozwodzić się nad smakiem luksusowych alkoholi ze znawstwem światowca. Mógłby wręcz uważać taniochę za napój dla prymitywnych buraków. Bo drogie wino rzeczywiście smakuje lepiej, ale tylko jeśli wiemy ile kosztowało. Kiedy badano wpływ ceny na ocenę smaku spożywanego wina, smakujący wyżej oceniali wina z górnej półki. I to nawet jeśli dla celów badawczych wprowadzano ich w błąd. A zatem gdy znamy cenę wina uważamy, że wino droższe musi być lepsze.


Informacja o wysokiej cenie aktywuje w mózgu część związaną z odczuwaniem przyjemności. W ten sposób percepcja uzupełnia doznania smakowe o snobistyczne doznania tworząc zupełnie nową jakość hedoniczną. Jedna z programujących nas heurystyk mówi, że jeśli coś jest droższe to musi być lepsze. Dlatego mamy tendencję do przeceniania rzeczy za które musimy dużo płacić. A także – o zgrozo – stawiania sobie za cel ich zdobycia. W ciągu dziejów wielu ludzi zostało zgładzonych z powodu takich błyskotek jak kamienie lub metale szlachetne, co najlepiej ilustruje do jakiego absurdu może prowadzić pogoń za dobrami luksusowymi. Im jesteśmy bogatsi tym więcej wydajemy na rzeczy których nie potrzebujemy i to ma być właśnie luksus. W związku z tym pewna australijska firma wyprodukowała już nawet papier toaletowy z 22-karatowego złota oraz kapsułki po których połknięciu będziemy srali prawdziwymi płatkami tego kruszcu.


Jak widać ekscytować można się nawet własnym gównem. Osobiście nie stać mnie na takie zbytki. A w zasadzie na niewiele więcej niż dobre jedzenie i ciekawe książki. Ale cóż jeszcze mógłbym sobie kupić? Chyba tylko święty spokój od tych cyferek – luksus bycia wolnym. W ślepej próbie smaku ludzie nieodmiennie wolą Pepsi od słynnej Coca-coli choć z jakichś powodów uznawana jest ona za imitację tej drugiej. Każdy z nas mógłby być zupełnie inaczej postrzegany gdyby tylko udało mu się zmienić nieco swoją otoczkę, choć z drugiej strony oznaczać by to mogło zmianę nas samych. Ale nigdy nie postrzegamy żadnego elementu w oderwaniu od towarzyszącego mu kontekstu. Taka optyka prowadzić by zresztą musiała do poszatkowania wielowymiarowej rzeczywistości. Myślę jednak, że w miarę możliwości warto wydobywać jej esencję.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz