Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 grudnia 2016

MANIFEST DEMOKRATYCZNY

Wszyscy w Polsce chcą bronić demokracji, tyle że każdy demokrację rozumie po swojemu. Inaczej kiedy jest we większości, a inaczej kiedy w mniejszości. W Europie pełno jest demokratów, bo nie być dzisiaj demokratą to obciach. Ale nie zawsze tak było. Kiedyś europejscy tradycjonaliści widzieli w demokracji coś, co dzisiejsi konserwatyści nazwaliby „lewactwem”, czyli atak na tradycyjne wartości. Wyposażona w najwyższe kompetencje intelektualne, polityczne i kulturowe arystokracja władała bowiem nad chamstwem z bożej łaski. Dopuszczenie pospólstwa do głosu skutkować miało upadkiem kultury i zbydlęceniem. Stało się dokładnie odwrotnie. Od lat kraje demokratyczne rozwijają się znacznie lepiej od niedemokratycznych, i nie ma tu znaczenia, że menel ma w tym systemie takie samo prawo wyborcze jak profesor. Tylko demokracja zapewnia bowiem niepohamowany przepływ służących rozwojowi idei, a totalitaryzm czy autorytaryzm zawsze opiera się na jakiejś ich cenzurze. Przyszłość to informacja. W społeczeństwie niedoinformowanym idiotów zawsze będzie więcej. Byt określa świadomość.

Największym wrogiem demokracji w Polsce jest Janusz Korwin-Mikke. Według niego najlepszym systemem jest monarchia absolutna. Ale król mógłby zabronić wszystkiego, więc także tego co proponuje Janusz. Na przykład wolności gospodarczej. W demokracji każdy debil ma prawo głosu, a w monarchii co niektóry debil może zostać królem. Wolę już, żeby debile głosowali, niż żeby mną rządzili. Niech więc miliony mają rację. Każda władza polega na manipulacji, czyli wykorzystywaniu niewiedzy. Realna monarchia upadła ponieważ ludzie przestali w nią wierzyć. Dzisiaj wierzą w demokrację, a w demokracji wygrywa ten kto lepiej manipuluje. Janusz Korwin-Mikke nie wygrywa, ponieważ nie potrafi manipulować masami. Dlatego chce zostać królem. Kiedyś królowanie było naturalne, bo ludźmi łatwiej było manipulować. Dzisiaj możliwe jest tylko w krajach takich jak Rosja, gdzie ludzie nie myślą. Lecz manipulowanie wcale nie jest takie łatwe, nawet manipulowanie głupszymi od siebie. Trzeba bowiem rozumieć ich głupotę, potrzeby i emocje, a przy tym nie pozwalać sobie na bycie sobą. Makiaweliczna władza jest rodzajem aktorstwa. Połączeniem instrumentalnej empatii i chłodnej kalkulacji.

Pojęcie władzy zwykliśmy łączyć z jej wymiarem politycznym, jest ono jednak znacznie szersze. Władza może mieć wymiar finansowy, instytucjonalny, emocjonalny, seksualny, religijny czy informacyjny. Rządzić może nami szef, nauczyciel, rodzic, kochanka, guru czy autorytet. W takich kontekstach widać najlepiej, że przywództwo jest jednak ze swej natury niedemokratyczne. W pracy, szkole, rodzinie czy sekcie nie ma demokracji w sensie decyzyjnym. W przeciwnym wypadku nastałaby anarchia. Ważne jest jednak, że systematycznie poszerzamy zakres naszej wolności. Że posiadamy coraz większą swobodę w doborze wizerunku czy zainteresowań. Demokracją jest dla mnie poczucie wolności, przekonanie że nikt mnie do niczego nie zmusza i niczego mi nie zabrania. Przynajmniej w sensie prawnym, bo wchodząc w relacje z innymi osobami zawsze godzimy się na jakieś kompromisy. Z pewnością można by dyskutować o tym co powinno być dozwolone, a co zabronione. Więc dyskutujmy.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz