Niegdyś nie było tej globalnej sieci informatycznej zwanej
internetem. Kultura wyglądała wtedy zupełnie inaczej, bo komunikacja
następowała zupełnie innymi kanałami. Wcześniej chyba tylko wynalazek
przemysłowej metody druku dokonał w kulturze porównywalnej rewolucji. Rozwój
czytelnictwa zakończył średniowiecze przyczyniając się do tak znaczących
przemian jak reformacja. Odtąd wszelka wiedza mogła rozpowszechniać się o wiele
swobodniej, nawet biorąc pod uwagę poziom panującego wówczas analfabetyzmu.
Oczywiście sam wynalazek pisma był już wynalazkiem rewolucyjnym, umożliwiającym
gromadzenie wiedzy, a ogólniej mówiąc w ogóle powstanie kultury w dzisiejszym
rozumieniu tego słowa – to co działo się wcześniej nazwać moglibyśmy
prekulturą, podobnie jak mówimy o prehistorii. Dopiero jednak druk umożliwił
swobodny przepływ idei, może nie od razu trafiając z nimi pod strzechy, ale
choćby do bogatego mieszczaństwa. Z czasem wykształciło to w burżuazji na tyle
żywe potrzeby intelektualne, że opłacalnym stało się komercyjne wydawanie
prasy, co zaowocowało przemianami społecznej świadomości i pojawieniem się idei
demokratycznych.
Oczywiście i inne media odegrały niebagatelną rolą w
mentalnej transformacji przez jaką ludzkość przeszła w dwudziestym wieku.
Wielką rolę odegrało tu kino, które szybko ze sztuki stało się przemysłem,
radio popularyzujące muzykę rozpowszechnianą następnie na coraz to nowych
nośnikach, czy wreszcie ciesząca się do tej pory sporą popularnością telewizja.
Zwłaszcza to ostatnie medium wiele przekształciło w obyczajowości ostatnich
dziesięcioleci. Urządzenie nazywane telewizorem w latach sześćdziesiątych stało
się już tak powszechnie dostępne, że zaczęto mówić o „środkach masowego
przekazu”. Jak w chwili przebłysku zauważył przytomnie świętej pamięci pan
Adolf Hitler, przekaz powinien być jak najbardziej prymitywny, jeśli trafiać ma
do jak najszerszego kręgu odbiorców. A zatem masowość przekazu pociągać za sobą
musiała jego trywializację. Choć to co serwuje nam telewizja często jest
banalne i w pewnym sensie ogłupia, nie można zapominać że to dzięki
powszechności odbioru wykształciła się choćby kontrolująca „czwarta władza”. W
konsekwencji standardy władzy stały się wyższe, ale walka o nią bardziej
steatralizowana. W ogóle wszystko stało się bardziej na pokaz, a globalizująca
się kultura, choć coraz bardziej stawała się grą pozorów, coraz silniej
oddziaływała na odbiorców. Do tego stopnia że to telewizja zaczęła dyktować
trendy.
Walka o widza polega na tym, żeby go przyciągnąć przed ekran. A przyciągnąć go jest łatwo – do teledysku wrzucić kilka wyginających
się seksownie panienek, pokazać mu wieczorem jakąś strzelaninę albo zabawę z
piłką, uzależnić od serialu którego jedyną treścią są rozstania i powroty.
Najważniejsze to żeby wszystko dobrze wyglądało. W mediach najważniejszy jest
wizerunek, wrażenie, lans. Promowany przez reklamodawców konsumpcjonizm jawić
się nam zatem musi jako coś atrakcyjnego, musimy wierzyć że dezodorant
przyciągnie do nas cycate blondynki, baton doda nam energii a na grillu przy kiełbasach
z Lidla będziemy się świetnie bawić. To co dzisiaj się szerzy w internecie jest
tylko konsekwencją tej wylansownej wcześniej kultury obrazkowej, tyle że
wszyscy możemy wrzucać tam co popadnie. I dlatego właśnie internet jest tak
rewolucyjny. Pokaż mi co wrzucasz do sieci, a powiem Ci kim jesteś. To jak
chcesz się pokazać, pokazuje kim chciałbyś być, a zatem pokazuje Ciebie. To
dlatego właśnie przegląd treści statystycznych użytkowników jest najlepszym
odzwierciedleniem stanu emocjonalnego, intelektualnego i moralnego
współczesnego społeczeństwa. Czy jest to poziom wysoki czy niski pozostawiam
każdemu jego indywidualnej ocenie. Ale z pewnością dziś jawnie już widać to, że
nawet młodzieńcza naiwność zwana niewinnością, nie hamuje przed pokazywaniem się
od takiej strony, żeby zwrócić na siebie jak największą uwagę. Bo nikt nie
wierzy już w bajki że warto być grzecznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz