Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 stycznia 2019

WRÓŻENIE Z MÓZGU


Freud podzielił umysł na świadomy i podświadomy, czym zdaniem niektórych zrewolucjonizował nasze spojrzenie na jego pracę. Inni twierdzą, że o podświadomości mówił już Platon, tylko innym językiem. W alegorycznej jaskini platońskiej uwięzieni w niej ludzie dostrzegali jedynie cienie rzeczywistości. Również buddyjskie oświecenie polegać miało na wyzwoleniu się z iluzji. Komu by więc nie przypisywać tej koncepcji ludzie od dawna przeczuwali, że kierują nimi siły nie do końca dla nich jasne. Ale dopiero psychoanaliza obudziła postmodernistyczne zainteresowanie tym tajemniczym wnętrzem, i przy okazji naszą fantazję. Rozgałęziając się na wiele nurtów mówiła o czytaniu snów, obsesjach seksualnych czy uniwersalnej matrycy protokulturowej... Rozwój psychologii eksperymentalnej, a następnie neurobiologii wykluczył jednak większość z tych „filozoficznych” projekcji.

Dziś nie ulega wątpliwości, że tylko część przetwarzanych przez nas danych angażuje „ja”, a nawet ten subiektywny twór jest skutkiem emergentnych procesów biochemicznych i społecznych uwarunkowań. Nawet jeśli możemy w jakimś stopniu obserwować te mechanizmy są one słabo przekładalne na język znaczeń którym operować chcieli psychoanalitycy. Problem w tym, iż prawdopodobnie nic nie znaczą – sens wyłania się dopiero w świadomości, a to co bardziej pierwotne nijak się ma do wtórnych humanistycznych kategorii. Oczywiście człowiek jest istotą na wskroś społeczną, ale właśnie społeczeństwo może poddać go dowolnemu praniu mózgu, żeby zobaczył „prawdę”. Gdy o czymś myślisz podświadomie przywołujesz przecież wszystkie kulturowe ilustracje z jakimi się zetknąłeś, choć są zapisane pod postacią połączeń neuronalnych i markerów somatycznych. 
 

Co więcej selekcja tego co odbieramy ze świata zewnętrznego jest gigantyczna. A to co dociera do mózgu i tak niekoniecznie staje się świadome. Nasz mózg działa jednocześnie na wielu polach, i to co analizujemy świadomie jest zaledwie fragmentem tego procesu. Nie dość że cała homeostaza jest w zasadzie mimowolna, to nasze decyzje odwołują się do zbioru podświadomie gromadzonych i obrabianych danych. Świadomość wydaje się tylko stanem integrującym informacje jakie w danej chwili wydają się najbardziej istotne. Z ewolucyjnego punktu widzenia jest tylko usprawnieniem systemu nerwowego, a nie jego celem, choć lubimy myśleć, że służy do tego byśmy doznawali wszystkich tych wspaniałych stanów jakie są naszym udziałem. Być może tkwi w niej inny potencjał, wykraczający poza tak instrumentalne jej rozumienie. To jak będziemy ją rozwijać zależy już jednak od pytań które przed nami postawi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz