Jedyną stałą w tych czasach jest zmiana. „Musimy” więc
zmieniać się, żeby nadążyć za rzeczywistością. I to coraz szybciej bo tempo
zmian narasta. Pogrążając się w tym pędzie nie mamy jednak zbyt wiele czasu na
myślenie. Nie bardzo wiadomo kto wyznacza kierunki, ale trzeba się spieszyć,
albo zostanie się w tyle. Kiedy wszystko jest tymczasowe nic nie jest w
zasadzie dość dobre. Przynajmniej nie tak jak to co widzimy w mediach, i za
czym gonimy. Człowiek zawsze ścigał swoje marzenia, ale dziś zmieniają się one
wykładniczo. Może i apetyt rośnie w miarę jedzenia, lecz teraz już w trakcie
przeglądania menu.
Wydłużająca się bez końca lista „możliwości” zamienia się w
presję korzystania z nich. O ile nasze potrzeby są zasadniczo nieograniczone, o
tyle ich wizualizacje konkretyzują je. Reklamodawcy podpowiadają nam czego
chcemy i tak powstają nowe pragnienia. Ich realizacja wiąże się natomiast z
posiadaniem określonych środków, a więc ich zdobywaniem. Wszystko to przekłada
się na styl życia w którym błyskawiczna orientacja poznawcza zapewnia pozycję społeczną. Poniekąd było tak od zawsze, z tym że wzorce były niegdyś bardziej
statyczne. Dziś zmieniają się one szybciej niż jesteśmy je w stanie przyswoić.
Mechanizm każdej mody opiera się na społecznym dowodzie
słuszności, ale jeśli mamy do czynienia z jej kreowaniem, to też na pewnym
snobizmie. W końcu naśladujemy raczej tych do których aspirujemy czyli ludzi z
wyższych sfer, nawet jeśli znani są przede wszystkim z tego, że są znani. W
każdym razie trendy rozwijają się dzięki naśladownictwu – niekiedy
automatycznemu. Modę oczywiście można olać – najwyżej wyjdzie się na przedpotopowego mamuta. Gorzej że zmienia się też wszystko inne – od rynku pracy, przez
wartości rodzinne aż po klimat, a to oznacza ciągłą inflację nabywanej przez
nas wiedzy.
Kiedy rozwój zmierza w nieznane nie wiemy nawet do czego dążymy.
Kiedy rozwój zmierza w nieznane nie wiemy nawet do czego dążymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz