Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 24 czerwca 2018

SKUTKI UBOCZNE

Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn, bo bez nich nie wyciągniemy wniosków. Jeśli obserwujemy tylko skutki i ich następstwa zajmujemy się problemami wtórnymi. Filozofia nie jest ucieczką od życia, bo życie jest czystą filozofią. To żyjąc bezmyślnie uciekamy we własne imaginacje – jak uchodzić za ważniaków, co sobie kupować i gdzie bywać. Budda mówił, ż przyczyną cierpienia jest pragnienie. Bo im więcej chcemy tym bardziej czujemy się niespełnieni. Owszem, pragnienia nas określają – w przeciwnym wypadku bylibyśmy bezwolni. Ale często podsycamy je nad miarę, następnie czyniąc z nich konieczne warunki i uzasadnienia. Dążąc do czegoś z determinacją buldożera pewnie i zbliżamy się do celu, lecz usztywniamy swoje wartości. Przyjmujemy wtedy perspektywę końskich okularów. I gramy o wszystko.

W dzisiejszych czasach łatwo prześledzić jakie pytania nurtują ludzkość, bo wiedzy często szuka ona w sieci informacyjnej. I nie są to bynajmniej kwestie filozoficzne, egzystencjalne czy religijne – częściej pytano wyszukiwarkę jak schudnąć, zarobić pieniądze czy zrobić kwiatka na fejsbuku. Wzniośli bywamy najczęściej wtedy kiedy tego do nas oczekują – na przykład na pogrzebach, akademiach i wiecach politycznych. Tyle że przeradza się to wtedy w jakieś dziwne zadęcie. Oczywiście roztrząsanie wszystkiego może być bardzo uciążliwe, ale i tak bez przerwy to robimy. Roztrząsamy jednak sprawy takie jak parametry smatfona, moda odzieżowa czy krosty na dupie, które w swej głowie powiązaliśmy z naszymi potrzebami. Tymczasem identyfikacja pierwotnych przyczyn mogłaby nam uświadomić, że wiele z poszukiwanych przez nas rzeczy nie jest nam do niczego potrzebnych.
 

Kierunkiem medytacji jest właśnie wyzwalanie się z przypadkowych uwarunkowań, a nie zatracanie się w bezczynności. Wszelką zgłębianą wiedzę psychologiczną powinniśmy zatem odnosić zwłaszcza do siebie, a nie do innych. Wszystko jest umysłem i tylko w naszym umyśle się rozgrywa. Opieranie się manipulacji i instrumentalnemu wpływowi jest ważniejsze od ich stosowania, bo rozpychając się w świecie często tak naprawdę realizujemy tylko „scenariusz sukcesu” – wgrane w nas wytyczne wyznaczające kulturowe modele statusu i przyjemności. Swego czasu angielska szlachta mianem snobów (sine nobilitate = bez szlachectwa) określiła nowobogackich pozorujących jej styl życia. Snobizm przejawiał się w mechanicznym imitowaniu manier, zwyczajów i upodobań, bez rozumienia ich głębszego znaczenia. Siłą rzeczy stawał się więc parodią samą w sobie. Dziś często odtwarzamy różne trendy, nie zastanawiając się nad przyczynami własnych motywacji.
 


Po to żeby dowartościować się w oczach innych gotowi jesteśmy na stres, brak czasu, hipokryzję. Lecz jeśli sami nie znamy swojej wartości zazwyczaj jest to tylko jej udowadnianie. Zarówno przedmioty jak i wszelkie abstrakty (dyplomy, tytuły, rankingi) powinniśmy rozpatrywać jedynie pod kątem ich wartości użytkowej, a nie docelowej. Snob wstydząc się swojego statusu usiłuje naśladować kulturę do której aspiruje, przy czym nie skupia się na jej treści, a jedynie atrybutach zewnętrznych. Biorąc pod uwagę jak medialny ogon kręci dzisiaj psem, trzeba niestety przyznać, że współczesna kultura staje się coraz bardziej snobistyczna. Zastanawiamy się jak wyglądać, gdzie się pokazać, czym zabłysnąć – nie wiemy tylko jak się od tego oddzielić i być autentycznym.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz