Jogini praktykujący tummo (medytację wewnętrznego żaru)
potrafią doświadczać błogości w skrajnie nieprzyjaznych warunkach
atmosferycznych. Dzięki temu skromnie przyodziani mogą godzinami paradować na
siarczystym mrozie. Po przymocowaniu im w różnych miejscach ciała czujników
temperatury, okazało się, że skutkiem ubocznym tej formy jogi jest rzeczywisty
wzrost ciepłoty ciała. Najbardziej rozgrzewają się dłonie i stopy – ich
temperatura podnosi się aż o 8 st.C. Dzięki medytacji tummo mózg może
kontrolować także centralną temperaturę ciała, choć nie w sposób tak
spektakularny – mierzona pod pachami medytującego może ona wynosić ponad 38,3
st.C. Wynika to z rozszerzania się naczyń krwionośnych skóry, a więc reakcji
odwrotnej do tej typowej w zetknięciu z zimnem. Przyczyną jest rozluźnienie
autonomicznego układu nerwowego, związane z aktywnością fal alfa
wprowadzających mózg w stan świadomej relaksacji.
Zjawisko to pokazuje, że to co myślimy (świadomość) może
programować pracę naszego mózgu. Niestety na ogół bywa odwrotnie – zewnętrzne
bodźce zmieniają formę naszych myśli. Emocje są czymś co bardzo chcielibyśmy
kontrolować, nie bardzo jednak możemy je wyłączyć. Kiedy już docierają do
naszej świadomości często pozostaje jej tylko racjonalizacja stanów emocjonalnych.
A bywa wręcz, że zupełnie ją omijają, wyzwalając reakcje automatyczne. Mózg
myślący jest tylko nadbudową mózgu emocjonalnego. Kiedy widzimy cegłę szybującą
w kierunku naszej głowy automatyzm jest zresztą ewolucyjnie uzasadniony.
Problem w tym, iż prowokowanie określonych emocji i reakcji bywa narzędziem
manipulacji, a brak samokontroli niweczy plany, czy wręcz wiedzie do zachowań
kompulsywnych. Za racjonalną „obróbkę” naszych emocji odpowiada tak zwana nowa
kora mózgowa, hamująca spontaniczne impulsy i dostosowująca zachowanie do
kontekstu. Wobec silnego pobudzenia emocjonalnego władzę przejmują jednak
pierwotniejsze części naszego mózgu.
Umożliwiając błyskawiczną ocenę rzeczywistości emocje
statystycznie sprzyjają zachowaniom adaptacyjnym, choć bywają też destrukcyjne.
Wszystko co psychiczne wyjaśniać można społecznie, ale też redukować do tego co
fizyczne. A zatem na poziomie biologicznym emocje są fizjologicznymi reakcjami
organizmu. Złożoność ludzkiej kory mózgowej prowadzi jednak do ogromnej różnorodności
zachowań, gdyż wzorce reagowania opierają się na przeszłych doświadczeniach.
Poddanie niepowtarzalnych zestawów genów niepowtarzalnym doświadczeniom
skutkuje więc wykształceniem niepowtarzalnych struktur mózgowych. Mimo tego
mówić możemy o pewnej ponadkulturowej uniwersalności ekspresji emocjonalnej w
odniesieniu do sytuacji prototypowych. Uznany ekspert w dziedzinie procesów
emocjonalnych Paul Ekman wyróżnił sześć podstawowych emocji (strach, złość,
smutek, radość, wstręt, zaskoczenie) w których kombinacjach upatruje wszystkich
znanych nam stanów emocjonalnych.
To badania Ekmana w sposób pionierski wykazały zależności pomiędzy
emocjami a ich mimiczno-ruchową ekspresją (tak zwaną mową ciała). Wskazał on
choćby na automatyzm trudno dostrzegalnych „mikrogestów” i „mikromimiki” u osób
starających się zatuszować swoje prawdziwe emocje. Nawet poddani jego badaniom
mistrzowie medytacji nie byli w stanie wyłączyć swoich reakcji emocjonalnych,
choć w pewnym stopniu potrafią oni modulować sprzężenie zwrotne umiejscowione w
pierwotnych rejonach ludzkiego układu nerwowego. Neuroplastyczność mózgu
umożliwia jego „autoprogramowanie” poprzez podejmowanie określonej aktywności
umysłowej, lecz wyzwalanie go z krępujących koncepcji i formalnych matryc
rzeczywistości nie spowoduje wyłączenia się odruchów i popędów. Choć emocje
bywają irracjonalne, to również one przesądzają o jakości naszego życia. Spokój
ducha nie oznacza bowiem nudy czy apatii. Jakby na to nie patrzeć istotą
stabilności emocjonalnej jest zawsze pozbycie się tych emocji które stoją na
przeszkodzie naszemu szczęściu, czyli zmiana postrzegania świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz