Często staramy się ukrywać swoje prawdziwe emocje, motywy
czy preferencje, albo wręcz nie zdajemy sobie z nich sprawy. To co pokazujemy
bywa tylko kreowanym wizerunkiem – nawet jeśli sami w niego wierzymy. Poprzez
obserwację naszego zachowania można jednak wyciągać wnioski co do naszej
prawdziwej osobowości. Wszyscy staramy się przecież „rozgryźć” swoich bliźnich,
kierując się doświadczeniem i intuicją. Profesjonalni psychologowie dodatkowo
wspomagają się w tym dziele szeroką wiedzą psychologiczną. Co ciekawe różne
prawidłowości wiążące pozostawiane przez nas ślady behawioralne i leksykalne z
określonymi cechami psychologicznymi sprowadzać można do statystyki i w ten
sposób tworzyć nasze profile psychologiczne. Dzisiaj, kiedy prawie wszyscy
posługujemy się internetem, nasza w nim aktywność służy profilowaniu nas w
różnych celach. Na podstawie specjalnych algorytmów można dociekać nie tylko
naszych zakupowych, ale też wszelkich innych skłonności.
Czyni to z sieci internetowej najpotężniejszy obecnie
instrument inżynierii społecznej. Wszystko bowiem co robimy w sieci może być
użyte do obliczania naszego profilu psychologicznego – od informacji
umieszczanych na portalach społecznościowych, forach czy blogach, przez
dokonywane zakupy, aż po wyszukiwane treści. A posługując się takimi profilami
można coraz skuteczniej na nas wpływać. Z drugiej jednak strony powstaje coraz
więcej fałszywych tożsamości internetowych, generujących treści na zamówienie.
Specjaliści szacują, że co trzeci polityczny wpis na polskim twitterze wysyłają
boty, a mamy jeszcze przecież zawodowych trolli czy hejterów. Jednocześnie
dochodzi więc do permanentnej inwigilacji i dezinformacji. Raport Oxford
Internet Institute na temat propagandy w polskim internecie mówi wręcz o istnym
przemyśle zajmującym się fabrykowaniem fałszywych tożsamości w celu
organizowania płatnego trollingu. Co gorsza w polską wojnę informacyjną coraz
śmielej ingeruje Rosja.
Na wirtualnym rynku funkcjonują firmy kreujące fałszywe
tożsamości. Ich pracownicy zarządzają jednocześnie kilkunastoma wirtualnymi
kontami, wyznaczając każdemu indywidualny styl, zainteresowania i osobowość, a
co najważniejsze nie kopiując swoich wypowiedzi. Przy tym bardzo niewielka
liczba kont odpowiada za nieproporcjonalnie dużą część aktywności w
internetowych dyskusjach politycznych, co mówi samo za siebie. Fałszywi
użytkownicy służą też szeptanemu marketingowi różnych produktów. Wszystko
wskazuje na to, że coraz bardziej informacyjne społeczeństwo narażone jest na
coraz intensywniejszą propagandę. Sam niejednokrotnie dałem się zwieść różnych
„fejkom”, choć jestem raczej sceptycznie nastawiony do docierających do mnie
przekazów. Naiwnie jednak wierzyłem, że dziennikarze weryfikują wszystkie
prezentowane przez siebie informacje, a nie tylko je powtarzają. Im łatwiejszy
będzie się stawał dostęp do informacji, tym manipulacja będzie bardziej
wyrafinowana. I tym trudniej będzie nam coś ukryć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz