Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

ZBRODNIA I KARA

Zdaniem pana Patryka Jakiego afrykańscy gwałciciele polskiej turystki powinni zostać powieszeni za jaja. – Dla tych bydlaków powinna być kara śmierci. Choć dla tego konkretnego przypadku przywróciłbym tortury – ekscytuje się wiceminister sprawiedliwości. Jest to zresztą zgodne z całą linią programową jego środowiska politycznego. Wszak to nieustraszony szeryf (a potem lotnik) Lech Kaczyński wygrażając się przestępcom zbił kapitał polityczny który wyciągnął z niebytu Jarka i jego zakon. Stąd też pochodzi pompatyczna nazwa miłościwie nam panującej partii. Sugeruje ona, że kto złamie prawo ten zostanie surowo ukarany. Oczywiście w domyśle chodzi tu o prawo karne, a nie konstytucyjne, administracyjne, czy międzynarodowe. Ale o to zresztą chodzi też ludziom.

Naród nie lubi gangsterów i cwaniaczków, a co dopiero gwałcicieli, choć raczej osobiście im tego nie okazuje. Mogłoby to się bowiem skończyć koniecznym pobytem na intensywnej terapii lub w miejscu jeszcze bardziej ponurym. Lecz kiedy już mamy zbrodnię publiczną i wytypowano sprawców których nigdy nie spotkamy, wtedy domagamy się linczu. Gdyby jednak zmieniać prawo za każdym razem kiedy dojdzie do jakiejś wstrząsającej potworności straciłoby ono jakikolwiek sens. A mrożące krew w żyłach wybryki naszych ciapatych jak i bladych bliźnich są przecież nieuniknione. Przynajmniej na to wskazują dzieje ludzkości.

Nie ma społeczeństwa bez zbrodni, choć w społeczeństwach wyżej rozwiniętych zbrodni jest mniej, właśnie dlatego że jesteśmy cywilizowani. Taki poziom rozwoju osiągnęliśmy między innymi dzięki wysokiej kulturze prawnej. Historia prawa pokazała nam, że stosowanie takich środków jak tortury zawsze szkodziło transparentności i bezstronności systemu prawnego. Jako ostatni w sposób systemowy tortury stosowali w naszym kraju komuniści, choć jak ujawnił tragiczny przypadek Igora Stachowiaka tak brutalne metody ciągle mają u nas swoich zwolenników. Gdyby chociaż chodziło o zagrożenie bezpieczeństwa państwa czy inny równie ważny interes społeczny można by to jeszcze uznać za zło konieczne. Jeśli jednak chodzi o zwykłe „wyrównanie rachunków” to nie może służyć to niczemu prócz całkowitemu już zdehumanizowaniu zwyrodnialców.

Z psychologicznego punktu widzenia wszelkie rodzaje dręczenia wyzwalają nasz ukryty sadyzm. Dlatego kiedy już zaczynamy kogoś dręczyć ciężko jest w „stosownej” chwili z tym wyhamować. Taki zresztą mechanizm napędzał właśnie brutalność plażowych bandytów. Tej samej nocy niewyżyci młodzieńcy wykorzystali seksualnie także peruwiańskiego transseksualistę, choć z ideologicznego punktu widzenia jest to pewnie mniej poprawne politycznie dla uzbrojonego w narzędzia tortur wiceministra. W końcu cały włoski incydent jest dla tego święcie oburzonego „prawnika” wynikiem lewackiej polityki imigracyjnej. Można o niej dyskutować, ale nonsensem jest zwalanie winy za każdy chory wybryk obcokrajowca na oponentów politycznych.

Tego lata ofiarą polskich gwałcicieli padła między innymi pewna Mołdawianka, która przyjechała do Polski w celach zarobkowych. Oferta pokoju do zamieszkania okazała się pułapką. Więziona w charakterze niewolnicy seksualnej zdecydowała się na ucieczkę jedyną możliwą drogą czyli oknem. Pechowo wyjście to znajdowało aż na czwartym piętrze, w związku z czym lądowanie było dosyć twarde. Pechowa sprzątaczka odniosła liczne obrażenia. Można by dorobić do tego jakąś polityczną historyjkę o tym jak to nasi szowinistyczni rodacy wykorzystują dziewki ze Wschodu. W końcu nie brakuje u nas ukraińskich, bułgarskich czy rumuńskich prostytutek. Wydawać by się o mogło, że teorie rasistowskie, głoszące genetyczną wyższość moralną jednych nacji nad drugimi, dawno już odeszły do lamusa. Okazuje się jednak, że przymusowej orgii w Rimini winni są eurokraci którzy – cytując pana Jakiego – „wpuścili do Europy za dużo dziczy”.

- Polacy nadal będą jeździć w różne miejsca. Wyjdą z żoną, z dziećmi na spacer i co? Nagle napadnie ich banda dzikusów – boi się wiceminister.  Oczywiście gdyby napadła mnie banda czarnuchów z pewnością moja „tolerancja” uległaby gwałtownej rewizji. Śniada twarz warunkowałaby od tej pory strach przed kontaktem z czarnym ludem. A że jest to kontakt statystycznie bardziej niebezpieczny niż spotkanie z przedstawicielami europejskiej klasy średniej nie ulega wątpliwości. W naszym kraju porównywalnie nieprzewidywalne może być obcowanie z tak zwaną „patologią”, tę jednak usilnie próbuje się resocjalizować. Dlatego bardziej boję się tępych osiłków niż inwazji Afrykańczyków. Ryzyko egzotycznego gwałtu jest w moim przypadku nikłe ponieważ nie jestem atrakcyjną kobietą ani nawet transseksualistą, a co więcej rzadko się przemieszczam. Straszenie „dzikusami” to (przynajmniej w naszej sytuacji etnicznej) populistyczna paranoja. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz