Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 5 września 2017

JOGA

Życie to podróż znikąd do nikąd. Błysk w oceanie nicości. Istniejemy tylko dlatego, że nicość zostaje pokonana. Każde narodziny są jak zmartwychwstanie. To życie, a nie śmierć, jest portalem do prawdziwego świata. My jednak lubimy łudzić się, że jest inaczej, bo nie jest to świat doskonały. Ale gdyby był doskonały musiałby być też nudny. To co nadaje życiu smak – podniecenie, dążenie, zdobywanie – jest związane z zaspokajaniem naszych potrzeb w tym niedoskonałym świecie, co wiąże się z przetwarzaniem go na naszą modłę. Natychmiastową ulgę w każdym pragnieniu teoretycznie zapewniać mógłby tylko nieskrępowany hedonizm, tyle że jak pokazuje praktyka folgowanie wszystkim swoim impulsom nie bardzo się sprawdza. Jesteśmy bowiem zaprogramowani do przeżywania pewnego poziomu napięcia. Gdy go brakuje życie wydaje się bezbarwne.


Różne wschodnie systemy religijne (a szczególnie buddyzm) widzą mistyczny cel w wyzwoleniu się z tego napięcia i przezwyciężeniu swoich biologiczno-nawykowych skłonności. To co jest prawdziwe w filozofii Wschodu to natura naszego bytu nieodwołalnie wynikająca z szeregu czynników ją determinujących, a nie emanująca z nieśmiertelnej jaźni. Lecz tak rozumiane wyzwolenie w realnym świecie jest pewne i nadchodzi właśnie ze śmiercią. W tym sensie filozofia Wschodu jest paradoksem – głosząc wyzwolenie sama ogranicza się językiem swoich prawideł. Jest bowiem rodzajem gnozy, czyli wiary, że tylko określona wiedza nadawać może sens rzeczywistości. Niestety chodzi tu o raczej o ezoteryczno-magiczną klasyfikację zjawisk niż ich racjonalne rozumienie.

Z każdej doktryny religijnej (i nie tylko religijnej) można szydzić, ale można też ekstrahować pewną metaforyczną prawdę. Każda mitologia jest przecież szczególnym faktem kulturowym – prawdą samą w sobie. Stworzoną przez człowieka prawdą o człowieku. W latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku wschodnie filozofie niejako „odkrywane” były przez hipisowską kontrkulturę jako zaskakująco głębokie. Wynikało to w dużej mierze z otwierania świadomości na nowe sposoby myślenia, gdyż jak pokazują dzieje Indii czy Dalekiego Wschodu, atrakcyjne doktrynalnie diagnozy duchowe wcale nie były skuteczną odtrutką na zło tego świata. Tak to zresztą zwykle bywa, że idee są piękniejsze od rzeczywistości. Taka już jest „idea” każdej idei. W końcu Platon widział w niej tylko model teoretyczny.


Patrząc uważniej dostrzeżemy, że hipisem był również Jezus, Mistrz Eckhart czy Martin Luther King. To co jest najsłabsze w każdej religii to sam fakt, że jest ona religią. Ten szczegół sprawia, że wszystkie jej nauki mądrościowe skażone są formą rytuału i dogmatu. Religia jest zawsze kwestią formalną. Jednak przekraczając jej obrzędowość i mitologię można zadać sobie pytanie co w niej jest uniwersalne czy prawdziwe. Szczególną wschodnią praktyką jest medytacja, rozumiana jako wprowadzanie umysłu w odmienny stan świadomości. Często łączy się ją z różnymi skomplikowanymi technikami, lecz to właśnie nadmierny formalizm stoi na przeszkodzie wglądowi w to co dzieje się „tu i teraz”. Ważne jest to co wyzwala, a nie co ogranicza. Dlatego forma medytacji jest kwestią osobniczą.


Środki farmakologiczne stosowane przez hipisów i ich następców mogą otwierać umysł na nowe rozumienie rzeczywistości i umysłu lecz zawsze będzie to powodowane modyfikacją pracy mózgu, a nie magicznymi właściwościami takich czy innych narkotyków. Analogicznie siła duchowa czerpana z przeżyć religijnych, serdecznych rozmów czy intymnych relacji wynika z chemicznych zmian naszego systemu nerwowego, co nie znaczy, że są one czymś miałkim. Tak naprawdę szczęście jest jedynym sposobem mistycyzmu – zjednoczenia się z wszechogarniającym nas absolutem wszechświata. Medytować można przez czytanie czy bieganie. To pierwsze obniża poziom kortyzolu we krwi najskuteczniej ze zbadanych technik relaksacyjnych natomiast drugie zwiększa poziom endorfin podobnie jak u osób medytujących. Możemy łowić ryby, grać w szachy, gotować, uprawiać wspinaczkę czy „wyciszać się” na inne optymalne dla nas sposoby. Niczego nie musimy. W końcu życie to podróż w jedną stronę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz