U ludzi po udarze lub urazie prawej półkuli mózgowej w
wyniku którego doszło do uszkodzenia kory somatosensorycznej występują
„dziwaczne” objawy. Wydają się oni nie zdawać sobie sprawy ze swojej sytuacji
zdrowotnej. Nieuświadomione deficyty mogą dotyczyć zarówno sfery poznawczej,
językowej jak i zmysłowej. Przypadłość taką nazywa się anozognozją. Po raz
pierwszy zaobserwował ją w 1914 roku francuski neurolog polskiego pochodzenia Józef
Babiński, który zauważył, że część pacjentów po udarze nie była świadoma
paraliżu lewej strony ciała . Co ciekawe pacjent anozognostyczny, zaprzeczający
paraliżowi np. lewej ręki, jednocześnie twierdzi że to nie jego ręka. Nawet
patrząc na nią nie czuje związku ze sparaliżowaną kończyną. Ponieważ w mózgu
zniszczony został kontrolujący ją obszar pacjent nie ma świadomości jej
posiadania i wydaje mu się ona ciałem obcym.
Ta osobliwa przypadłość pokazuje nam, że składamy się z
elementów budujących nasz mózg. Gdy jakiegoś elementu zabraknie przestaniemy
dostrzegać fragment związanej z nim rzeczywistości. Ponieważ w opisanym powyżej
przypadku ręka pozbawiona została swojej mózgowej reprezentacji pacjent nie czuje się jej właścicielem.
Intelektualnie oczywiście wie, że ludzie posiadają dwie ręce. Nie przyznaje się
jednak do sparaliżowanej ręki, bo jest pozbawiony odpowiadającej jej kory mózgowej. Gdyby ręka była unieruchomiona z innych przyczyn mózg dawałby mu
znać, że dzieje się z nią coś niedobrego. Ale skoro w głowie nie rozlega się
żaden alarm pacjent nie zdaje sobie sprawy, że dzieje się coś nieprawidłowego.
Wszystkie nasze stany muszą znajdować jakieś odzwierciedlenie w pracy naszych
mózgów. W przeciwnym razie nie będą nas one „dotyczyć”.
Oczywiście w ramach badania lekarz każe pacjentowi ruszać
kończyną, ten jednak nie może tego zrobić. Mimo to uparcie twierdzi, że z jego
rękami wszystko w porządku. Pytany czemu zatem nie wykonuje poleceń lekarza
podawać będzie pokrętne tłumaczenia. Na przykład, że nie rusza ręką bo mu się
nie chce. Jakby na to nie patrzeć nie ma w tym akurat nic dziwnego, bo często
tłumaczymy swoje działania w sposób wtórny, nie mający wiele wspólnego z
naszymi motywami i determinującymi je okolicznościami. Każdy z nas w prawie
każdej sytuacji potrafi stworzyć wygodną wymówkę i jeszcze święcie w nią
wierzyć. W lewej półkuli mózgu funkcjonuje moduł który nazwać możemy
„interpretatorem”. To on tworzy ze sygnałów zbieranych przez rozproszoną sieć
spójną interpretację rzeczywistości, którą nazywamy samoświadomością. Tak
naprawdę nie kontroluje ona jednak procesów decyzyjnych, a jedynie je wspomaga.
Integruje je w jedną wiązkę myślową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz