Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 17 grudnia 2018

SZAŁ ZMYSŁÓW


Ludzie musieli być kiedyś bardziej uważni, a zatem świadomi tego, co się dzieje wokół. Musieli więcej wypatrywać i nasłuchiwać, bo wszędzie mogły czaić się zagrożenia – wrogie plemiona, węże czy drapieżniki. Musieli też lepiej węszyć, żeby tropić zwierzynę. Podczas jedzenia grzybów czy jagód bardziej skupiali się na smaku, bo przypadkowo mogliby spożyć ich trujące odmiany. Świat zmysłów był dla nich dużo ważniejszy niż dziś dla nas, więc też prawdopodobnie dużo intensywniejszy. Wiadomo na przykład, że zmysły się wyostrzają u osób dotkniętych deficytem jakiegoś z nich, żeby to zrekompensować. Dajmy na to osoba niewidoma będzie efektywniej wykorzystywać informacje dźwiękowe do mapowania przestrzeni. Zjawisko to nazywamy substytucją sensoryczną.

Mózg jest wielkim odbiornikiem, ale potrafi przetworzyć tylko część odebranych danych. W związku z tym od zawsze stosował filtry, które pozwalały mu oddzielać informacje niewarte uwagi od tych istotnych. Ucywilizowanie się człowieka zmieniło zasadniczo charakter przyswajanych przez niego informacji. Nie tylko wyposażyliśmy się w technologię „zmysłów zewnętrznych”, ale też wyłączyliśmy szereg niebezpieczeństw i wyzwań, budząc przy tym w sobie nowe pragnienia. Dzięki prawu prawdopodobieństwo zderzenia głowy z maczugą jest mniejsze niż dawniej, a w centrum miasta raczej nie spotkamy głodnego tygrysa. Nie przyglądamy się więc zbytnio przechodniom na ulicy, ani nie skupiamy się na smaku wyselekcjonowanej żywności, poświęcając swoją uwagę raczej sprawom „ważniejszym”. Mniejsza czujność zmysłowa odrywa nas od „tu i teraz”.

Co by o tym nie mówić zdolność mentalnego przekraczania czasu i przestrzeni to jedna z najbardziej zdumiewających ludzkich umiejętności. Dzięki niej potrafiliśmy podtrzymywać odseparowane od siebie wspólnoty, a także określać swoje „ja”. Niemniej wiadomo, że aktywowanie sieci uwagowej w mózgu wycisza te „błądzące myśli”. Ponieważ nasi przodkowie byli bardziej uważni na świat wokół, nie czuli w takim stopniu doskwierającej im nudy. Nie robiąc „nic” nie musieli od razu sięgać po smartfona czy włączać telewizora, ponieważ ich zmysły zajmowały się analizą rzeczywistości. Dzisiaj często prawda wydaje nam się nieistotna, wolimy więc światy wykreowane przez systemy hiperinformacyjne. Pierwotnie ludzkiej percepcji bliżej było do analitycznej medytacji niż rozgorączkowania w postmodernistycznym chaosie.

Cywilizacja to oprócz sytości, służby zdrowia, edukacji i praw człowieka także wszystkie stojące za nimi kategorie, które zawierają instrukcje determinujące nas do określonych zachowań i ścieżek myślowych. Internalizując ją nabywamy sądy, które automatycznie formułujemy jeszcze zanim pozwolimy naszym myślom powstać – a wtedy nie możemy zobaczyć ich w stanie czystym. Oczekiwania ograniczają elastyczność naszego umysłu, ponieważ uzależniają go od osiągnięcia określonego punktu, a wtedy jesteśmy mniej obecni w sobie samych. Co prawda współczesny świat robi co może, żeby przejąć naszą uwagę (promując określone osoby, produkty czy usługi), lecz właśnie dlatego coraz trudniej to osiągnąć. Zalewani nużącymi informacjami szukamy coraz intensywniejszych podniet, co skutkuje informacyjną i zmysłową inflacją. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz