Budda mówił, że świadomość jest lustrem – to znaczy pokazuje rzeczywistość, ale jej obraz zniekształcają nasze pragnienia. Zawsze
czegoś chcemy, więc nigdy do końca nie wiemy jak jest naprawdę. Pytanie tylko,
czy świadomość może być pozbawiona woli? Sztuczna inteligencja potrafi
doskonale analizować dane, a mimo to niczego nie czuć. Jeśli tylko wykonuje
zaprogramowane polecenia tak naprawdę niczego nie chce, a skoro nie może
decydować to nie jest bytem świadomym. Wydaje się za Kartezjuszem, że wszelki podmiot
powinien przynajmniej kierować swoimi myślami. I właśnie po to potrzebne jest
„ja” – wewnętrzny obserwator który musi „być”. Informacje nie znaczą nic bez
ich interpretacji, a ta wymaga wewnętrznego języka. Jeśli nic by nie znaczyły
nie odbierałbym ich świadomie – nic bym o nich nie wiedział. Dopiero ich
znaczenie tworzy wewnętrzny komunikat.
Myślenie jest czymś w rodzaju mówienia do siebie, tylko że
nikogo tam w środku nie ma. Istnienie jest więc tylko formą, a nie wewnętrzną
substancją, duszą czy pneumą. Moglibyśmy ostatecznie powiedzieć, że jesteśmy
własnymi mózgami, ale w nich tylko zbiegają się wszystkie sygnały z naszego
ciała. I w dodatku te organy przez cały czas się zmieniają na skutek
odbieranych przez siebie bodźców. Nawet z naukowego punktu widzenia ciężko jest
określić czym jest mityczne ego, o którego dobro wszyscy tak zabiegamy – wydaje
się raczej wypadkową informacji genetycznych i środowiskowych niż małym ludzikiem
podejmującym decyzje w centrum zarządzania. Z ewolucyjnego punktu widzenia
umysłowa podmiotowość służy wręcz powielaniu zoptymalizowanej informacji
genetycznej, co algorytmy kulturowe mają jedynie usprawniać.
System społeczny zapętlił się jednak już do tego stopnia, że
wyekstrahowaliśmy z pierwotnych mechanizmów zmysłowe przyjemności, a z kultury
materialnej towarowe fetysze. Możemy nawet aplikować sobie czyste narkotyki bez
całej tej otoczki – nie gonić już za niczym tylko karmić układ nagrody. Lecz
żaden z tych sposobów nie zrywa naszej zależności od rzeczywistości, a więc kształtujących
naszą świadomość informacji. Moglibyśmy powiedzieć, że jesteśmy wzorcami ich
przetwarzania, ale te są plastyczne, a zatem niestałe. By odnaleźć siebie
popadamy więc w nawyki, więzi i obsesje – to z nich budujemy swoją istotę.
Biologiczne afekty czyli emocje wartościując źródła stymulacji wpływają na
naszą percepcję ujmowaniem świata w ramy tego co chcemy zobaczyć. Wyzwolenie umysłu
można by – teoretycznie – osiągnąć przez wgląd w prawdę pozbawioną ograniczeń
postrzegania.
W tym ujęciu doświadczanie prawdy bez jej opisywania uwalnia od
cierpienia, to znaczy podsycania pragnień. Medytacja resetując „ja” odsłania
grę różnych stanów umysłu tworzących iluzję, co pozwala później lepiej złożyć
się do kupy. Z tego powodu dalekowschodnie techniki są coraz wnikliwiej badane
przez zachodnich psychologów. Wszystko wskazuje na to, że zmieniając budowę mózgu mogą poprawiać zdrowie psychiczne. Póki co nie znamy jeszcze mechanizmów
molekularnych leżących u podłoża neuroplastyczności anatomicznej modyfikowanej
przez aktywność psychiczną, choć w tym świetle podział na ciało i ducha
(psychikę) wydaje się sztuczny. Co więcej szczęście jest stanem świadomości,
więc jej rozwijanie przysłużyć może nam się bardziej niż zaspokajanie
nienasyconych oczekiwań. Im wyższa świadomość tym mniejszy wpływ trudnych
warunków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz