- Dlaczego piję? Żeby dogadywać się z dupkami –
wyznał kiedyś Jim Morrison. Po chwili dodał jednak roztropnie: - Nie
wyłączając samego siebie. Ten sposób dogadywania się ze samym sobą i
światem okazał się dla niego destrukcyjny. Legenda rocka, która uparcie
powtarzała że czuje się bardziej poetą niż muzykiem, źle znosiła swoją ogromną
popularność. Paradoksalnie czuła się nie rozumiana, choć tak wielu ludzi
próbowało ją zrozumieć. Nie potrafiła bowiem zrozumieć sama siebie. Płyty rozchodziły się jak świeże bułeczki, a fanki same
pukały do jego drzwi, ale pociąg do alkoholu wyzwalał skłonności awanturnicze i
niszczył hamulce. Oczywiście pogłębiało to tylko konflikt Jima z otoczeniem,
nie służąc na dłuższą metę „dogadywaniu się”. Jim stawał się postacią coraz
bardziej zwariowaną, w dodatku o coraz bardziej wysublimowanych artystycznych
pretensjach, piszącą z namaszczeniem niezbyt zrozumiałą poezję i piejącą coraz
bardziej wyniszczonym głosem. Bożyszcze mogło być jednak dziwadłem. Ostatecznie
rzucił grę w zespole, to co przyniosło mu sławę, i udał się do Paryża, gdzie
poświęcił się pisaniu wierszy i romansowaniu z mającą na niego fatalny wpływ
Pamelą Courson. To z nią pierwszy i ostatni raz zażył heroinę. Nie przeżył
tego.
Jego śmierć wzmocniła tylko jego kult. Stał się jednym z
symboli hippisowkiej kontrkultury, głównie za sprawą swojej nonkonformistycznej
postawy w kwestiach takich jak wolna miłość, psychodeliczne poszukiwania czy
odrzucanie kłamstw życia społecznego. Gdyby jednak nie sława którą zdobył zanim
wyciągnął przez to wszystko kopyta, można by podawać go za przykład
degeneracji, upadku i nieprzystosowania. Poświęcając swoje życie na
wyimaginowanym „ołtarzu sztuki” stał się kimś wielkim z encyklopedii, w
przeciwnym wypadku byłby zaś jednym z wielu świrów którym chlanie zryło mózg.
To jak będziesz oceniany nie zależy wcale od tego czy żyłeś dobrze czy źle, ale
od tego jak widzą to inni ludzie. Jeśli tego nie wiesz to myślisz często że
świat jest niesprawiedliwy. A jeśli wiesz, a pewnie wiesz, to też tak myślisz,
tyle że starasz się bardziej innym ludziom przypodobać. I często resztę masz
już w dupie – bo wiesz że oni też pokazują ci to co chcą pokazać, karmią
pozorami, są takimi samymi dupkami jak Ty. Ale musisz się z nimi dogadywać.
Dlatego możesz pić. Ale wtedy nigdy nie dogadasz się sam ze sobą. Bo czy
skończysz w wielkim stylu, czy menelskim, nie spróbujesz nigdy nie być
dupkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz