Nie wiesz kim jestem, ale wszystko o mnie wiesz. Jeśli znasz
mnie choćby z widzenia to już masz o mnie zdanie. Musisz coś myśleć, oceniać –
to się dzieje automatycznie. Po moim wzroku, kroku, głosie, określasz co to za
indywiduum. I tak to już jest – to co powierzchowne musi być najbardziej
eksponowane, w przeciwnym wypadku nie zostaniesz dostrzeżony. Jak niegdyś
przekupki na targowisku musimy krzyczeć kim jesteśmy – albo kim chcielibyśmy
być. Bo jesteśmy tymi których udajemy, tym do czego dążymy.
Ale efekt obserwatora sprawia, że czasami wygląda to
komicznie. Bo każdy nas mierzy swoją własną miarą. Ja, jako wybitny filozof,
poeta i koneser, mogę uczyć Was życia, bo najmądrzejszy jestem kiedy piszę. A
kiedy nie piszę, to jestem głupi. Ale też nie aż tak całkiem głupi, bo tylko
człowiek mądry wie, że jest głupi. Nie mogę powiedzieć jednak, że jestem mądry,
bo tylko człowiek głupi twierdzi że jest mądry. Dlatego też rzekłbym, że
jestem, czasem mądrzejszy a czasem głupszy, przy czym są zarówno mądrzejsi, jak
i głupsi ode mnie.
Lecz debil nie wie że jest debilem – wiedzieć o tym może
tylko człowiek od niego mądrzejszy. I jeśli jest naprawdę mądry to będzie
unikał debila, bo wie że z debilem może tylko stracić. Z tego też powodu nie
zadaję się z debilami – dla mnie najważniejsze jest nie to co posiadasz, ale co
z tego mogę mieć ja. Jeśli nawet rozmowa potrafi wzbogacać, nie musisz mieć
nic. Wystarczy to kim Ty jesteś. Ale nie pokażesz mi tego, jeśli ja nie będę
chciał tego zobaczyć. Dlatego pozwól mi też pokazać kim jestem albo zamilcz –
nie mów o mnie, skoro nie wiesz jaki jestem zajebisty.
Chciałbym odziedziczyć fortunę – byłbym wtedy beztroskim
dandysem, wymuskanym elegantem, pierdolonym Wielkim Gatsby, poszukiwaczem
przygód, swoim własnym mecenasem. Miałbym haremy, bajery i wszystko w dupie...
Muszę napaść na bank. Plan opracuję wkrótce. Przebiorę się za księdza, albo coś
w tym stylu. Sterroryzuję obsługę spluwą. Ucieknę z forsą na Hawaje. Albo na
Jamajkę. Będę palił trawkę i posuwał mulatki. Od czasu do czasu napiszę jakiś
manifest artystyczny. Będzie cudnie. Będziesz sobie myślał co za gość. Będziesz
mi chuju z daleka krzyczał dzień dobry. Ty naprężony baranie w za ciasnej
koszulce. Ty ważniaku w drętwym gabinecie. Ty suko w różowych szpilkach.
Zobaczycie jaki jestem wspaniały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz