W uproszczeniu więc widzimy w biologicznym procesie życia walkę o przetrwanie. Tyle że nie o przetrwanie jednostki tutaj chodzi, ale o rozprzestrzenianie informacji genetycznej. Długowieczny organizm który nie skopiuje swoich instrukcji dalej nie będzie ewoluował - nie zachowa swojej formy po to by ją zmieniać.
Wydawać by się mogło, że wszystko to zmierza do coraz większej złożoności, lecz organizmy jednokomórkowe nadal mają się dobrze. A zatem inteligencja nie okazała się jakimś szczególnym przełomem w grze.
Niektórzy katastroficzni prorocy wieszczą nam wręcz samozagładę na skutek zaburzenia równowagi ekologicznej, wyczerpania zasób planety czy wojny nuklearnej, choć nasz kres może być mniej spektakularny - przydarzy się jakaś epidemia czy katastrofa kosmiczna, zmienią się warunki środowiskowe i nagle okażemy się nie tak dobrze dostosowani.
Dlatego powoli wymieramy, lecz jak muchy w naszych śmietnikach żywią się "ciemne ludy" pchające się przez druty kolczaste i wzburzone morza do przemysłowego raju pełnego cudów i udogodnień. Kiedyś chcieliśmy nieść im cywilizację, dzisiaj boimy się, że ją nam ukradną.
W koloniach niektórych owadów społecznych zdolności poznawcze jednostek wykorzystywane są dla genetycznego dobra ogółu - to tak zwane superorganizmy. Pojedyncze osobniki mogą poświęcać się dla wielkiego roju tak jak ludzie dla ludzkości. Naszym nowym "kodem genetycznym" jest zachodnia kultura i to ją chcemy zachować, uparcie wierząc, że życie ma sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz