Kiedy byłem młokosem myślałem, że wszystko co widzę jest
ostateczne i nieodwołalne. A okazało się, że jest tylko wstępne i prawdopodobne
(a nawet nie) – do tego stopnia, że można się z tego śmiać. A przede wszystkim
z tego, że w ogóle wierzyło się we własne sny. Życie bywa dużo bardziej
cyniczne niż się nam śniło, ale uświadomienie sobie tego faktu wcale nie czyni
świata lepszym – tylko gorszym. Bo to nie życie takie jest – tylko my się tacy
stajemy. Cynizm to przejaw naszej bezsilności. Postępujemy źle kiedy nie umiemy
być lepszymi ludźmi. Lecz kto nie przestrzega własnych zasad ten sam siebie nie
szanuje. Dlatego unikaj każdego kim nie chcesz się stać – bo ta niemoc i
niewiara jest zaraźliwa. A co gorsze bywa też modna.
Czysta uczciwość to podobno rodzaj głupoty. Podobnie jak
wrażliwość na cudze „głodne kawałki” i tak dalej. Rezygnacja z korzyści w imię
zasad czy rozmiękłe serce to wręcz objaw ciężkiego frajerstwa. Na przykład
Jezus był takim frajerem – i wiadomo jak to się skończyło. Tyle że ten
przysłowiowy frajer to raczej pojęcie ze słownika osób myślących takimi
kategoriami – bo zniżanie się do poziomu chamów i buraków to w zasadzie upadek.
Żeby nie dać się wykorzystywać potrzebny jest jednak złoty środek – w
przeciwnym wypadku będziemy oszukiwani i poniżani. Wartości
takie jak uczciwość nie wzięły się znikąd – bo unikamy tych którym nie ufamy.
Normalne relacje między ludźmi nie byłby możliwe gdyby nie
byli oni w jakiś zasadniczy sposób uczciwi wobec siebie nawzajem. A zatem
musimy być uczciwi żeby się nie zdyskredytować. Pytanie tylko na ile uczciwi
potrafimy być kiedy nikt nie widzi, bo podobno to okazja czyni złodzieja.
Jakkolwiek różnimy się poziomem moralnym potrafimy „naginać” (a mówiąc otwarcie
łamać) swoje zasady moralne w zależności od czynników sytuacyjnych. Oczywiście
zawsze możemy powiedzieć, że każdy by tak zrobił. Lecz mamy jeszcze sumienie
które wyznacza nam jakieś granice. Współczesna nauka i psychologia skłaniają
się ku poglądowi widzącemu moralny kompas w emocjach – to co „czujemy” jako
dobre lub złe skutkuje określonym postępowaniem.
Instynktowne i uwarunkowane odczucia wywołują więc określone
reakcje. Lecz to jakie odczucia obudzi w nas dylemat moralny może zależeć od
kontekstu poznawczego w jakim go będziemy rozpatrywać. W tak zwanym „dylemacie
wagonika” pędzący torami wagonik może rozjechać jedną lub pięć osób w
zależności od tego jak przestawimy zwrotnicę. Kierując się czystą matematyką
decydujemy się więc poświęcić jedną osobę żeby uratować więcej ludzi. W innej
wersji tej zagadki żeby zablokować wagonik pędzący ku pięciu ludziom musimy
jednak zepchnąć na jego drogę stojącego na kładce grubasa. I większość badanych
odmawia wtedy zabójstwa jednej osoby (bo tak to wtedy odbiera) dla uratowania
pięciu. Choć skutki przestawienia zwrotnicy czy zepchnięcia nieszczęśnika
byłyby takie same (śmierć jednego homo sapiensa) w pierwszym wypadku czulibyśmy
się inaczej niż w drugim i inaczej byśmy postąpili.
Nasz stosunek moralny do danego człowieka określa również
stopień więzi jaki nas z nim łączy. Im większy między nami dystans tym mniej
czujemy się zobowiązani do przysług moralnych. Osobom z poza naszej wspólnoty
kulturowej czy światopoglądowej nie jesteśmy w stanie współczuć tak jak tym z
„naszej” grupy. Kiedy badany obserwował ból zadawany członkowi własnej grupy
wykazywał silniejszą reakcję empatyczną w obrębie przedniego zakrętu obręczy
niż kiedy ból zadawano członkowi grupy obcej. Co gorsza znieczulica taka
posunąć się może nawet do całkowitej dehumanizacji. Gdy badanym prezentowano
zdjęcia osób z marginesu społecznego, takich jak bezdomni czy narkomani,
odpowiedzialna za kontakty społeczne kora przedczołowa aktywizowała się u nich
w stopniu znikomym. To znaczy postrzegali „podludzi” bardziej jak przedmioty,
co chroniło ich przed dyskomfortem moralnym gdyby na przykład musieli odmówić
im pomocy.
To właśnie dehumanizacja polegająca na nieuznawaniu
człowieczeństwa innej istoty ludzkiej i wyłączania jej ze wspólnoty moralnej
była przyczyną historycznych tragedii takich jak holokaust. Nasza filozofia
moralna to niestety tylko deklaracje, podczas gdy zachowaniem kierują głębiej
rodzące się impulsy. I pewnie dlatego mimo całej tej paplaniny są dobrzy i źli
ludzie, a nawet każdy z nas jest dobry i zły. Chcąc nie chcąc wiara w to, że
ludzie naprawdę robią to co mówią, okazuje się strasznie naiwna. Co nie znaczy,
że to co mówią nie ma żadnego znaczenia, bo język tworzy rzeczywistość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz