Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 17 lipca 2018

OBLICZANIE POTRZEB

Kluczowym pojęciem w XXI wieku ma być algorytm. Jest to zespół czynności wiodących do określonego wyniku – choć najczęściej wyrażamy go matematycznie algorytmem jest nawet przepis kulinarny. Sami jesteśmy algorytmami – genetycznymi przepisami na homo sapiensów, które z kolei przekładają się na określone algorytmy biochemiczne, programujące nasze instynkty. Jedna z teorii świadomości mówi, że jest ona jedynie zapętleniem tych algorytmów, to znaczy obserwowaniem przez umysł wyników własnych wyliczeń. Co ciekawsze mózg nie myśli linearnie – jak się nam to zazwyczaj wydaje – tylko promieniście we wielu kierunkach naraz. Dopiero wynik takiej „burzy algorytmów” decyduje jakie myśli zdobędą przewagę i się wyklarują. W dodatku funkcjonujemy w społeczeństwach które też są wielkimi algorytmami – naszym zachowaniem kierują kulturowe zwyczaje, a pracą standardowe procedury i tak dalej.


Choć dumni jesteśmy ze swojego człowieczeństwa, które szczyci się tym, że potrafi improwizować – to znaczy tworzyć coraz nowe rozwiązania – ostatnio robimy wszystko by jak najbardziej zautomatyzować swoje życie, co ma nam je rzekomo ułatwić. Nie dość że sami upraszczamy sobie obraz rzeczywistości, wymyślamy jeszcze komputerowe algorytmy żeby w ogóle nie myśleć. Na podstawie pozostawianych przez nas wirtualnych danych wyszukiwarki mają zgadywać co chcemy przeczytać, obejrzeć, a przede wszystkim kupić. Niby to sprytne, bo po co tracić czas na szukanie optymalnego rozwiązania, skoro ktoś nam je może gotowe podsunąć. Tyle że skoro ktoś może przewidywać nasze kroki, może też nimi manipulować. De facto godząc się na wykorzystywanie swoich śladów w sieci godzisz się na to, żeby ktoś próbował wykorzystać je do własnych celów. Dla „naszego dobra” informacje stają się więc coraz bardziej tendencyjne.


Kierowanie ludźmi zawsze opierało się na budowaniu jakiejś narracji, spajającej ludzi we wielkie struktury kulturowe. Dlatego człowiek nie był skazany tylko na osobiście sobie znanych członków stada jak szympans – mógł posługując się wzajemnie zrozumiałym kodem kulturowym tworzyć wielkie organizacje plemienne i państwowe, a nawet imperia. Może jednoczyć się we wspólnoty religijne, kółka pasjonatów czy biznesowe korporacje. Sensem każdego takiego zbiorowego bytu jest wspólna opowieść określająca jego algorytmy. Dziś wydaje się, że wirtualna fikcja zawłaszcza nasze życie, ale ono musi opierać się na wierze w jakieś mity. Tyle że zmienia się ich treść i środki przekazu. A ostatecznie pozostaje pytanie – jeśli nie mit konsumpcyjny to co? Przecież nigdy nie spoczniemy, twierdząc że wszystkie nasze potrzeby zostały zaspokojone. Sęk w tym, że system kontrolując źródła informacji wzmacnia określone potrzeby ludu realizując własne cele – tak działa każdy mit.
 

W nadchodzących czasach wojna informacyjna przerodzi się w wojnę matematyczną, podczas której wielcy tego świata obliczać będą jak najskuteczniej nas zmanipulować. A cały ten umysłowy wysiłek podejmować będą po to, żeby zgromadzić jak najwięcej umownych środków płatniczych i kupować więcej niż my. Dziwne jest tylko to, że robiliśmy tyle żeby się „wyzwolić”, a jednocześnie powierzaliśmy swoje decyzje maszynom. W erze liberalizmu będą one więc mówić to co chcemy usłyszeć – albo tak nam się wydaje. Już na początku lat trzydziestych Aldous Huxley w swej znakomitej powieści fantastyczno-naukowej „Nowy wspaniały świat” przewidywał przemysłową hodowlę konsumentów polegającą na ograniczaniu ich zdolności umysłowych do realizacji ustabilizowanych potrzeb. – Szczęśliwi ludzie to tacy, którzy nie są świadomi lepszych i większych możliwości, żyjąc we własnych światach skrojonych do ich predyspozycji – przestrzegał.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz