Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 września 2017

SZALEŃSTWO

- Jeśli człowiek nie ma się na baczności ludzie zmuszą go do robienia tego czego chcą, albo jeśli jest dostatecznie uparty do robienia czegoś zupełnie odwrotnego im na złość – pisał Ken Kesey w kultowym „Locie nad kukułczym gniazdem”. Coś w tym jest, bo kiedy się głębiej nad tym zastanawiam widzę, że prawie wszystko co robiłem służyło wywieraniu wrażenia na innych dupkach. Albo chciałem im się przypodobać, albo ich wkurwić. Jedno i drugie narzucało mi jednak określony scenariusz. Prawdziwa wolność wymagałaby wzniesienia się ponad swoje otoczenie, tyle że jesteśmy istotami społecznymi. Taka wolność oznaczałaby alienację. Całkowita wolność byłaby więc niewolą. Niemniej osoby nadzwyczajne cechowało zawsze zamiłowanie do spokoju i samotności – przynajmniej w trakcie pracy. To w takich warunkach powstawały największe dzieła sztuki czy teorie naukowe.

Okazuje się, że kreatywność wyostrza się szczególnie podczas „pustelniczych” seansów. Pracy naszych mózgów nie zakłócają wtedy niepożądane bodźce. Ale życie nie jest przecież tworem estetycznym czy teoretycznym – ono musi się dziać. Asceci i pustelnicy wyruszali niegdyś poszukiwać Boga i prawdy na odludziu. Czy radykalne odrzucenie tego świata przynieść im jednak mogło objawienie? O ile medytacja służyć może nabieraniu dystansu do rzeczywistości (a zatem bardziej obiektywnemu jej oglądowi), o tyle izolacja wydaje się raczej całkowitym zerwaniem z nią kontaktu. Innymi słowy warto czasem spojrzeć na siebie z boku, lecz nie uciekać przed sobą. „Ja” społeczne przybierać może formy obronne lub otwarte, a ich zmienność wpisana jest w naturę naszego bytu. Nasze mózgowe instalacje z jednej strony nakazują nam uczestnictwo w grupie, a z drugiej pielęgnowanie swojej indywidualności.


Kiedy potrzebujemy relacji z innymi manifestujemy gotowość do kompromisów, ale ponieważ kompromisy często bywają zgniłe (tak jak relacje) okazywać też musimy własną niezależność. Lęk przed zdominowaniem nierzadko wyzwala reakcję paradoksalną, gdzie coraz usilniejsze zabiegi wywołują skutki odwrotne do zamierzonych. Wiąże się to z tak zwaną reaktancją, czyli dążeniem do przywrócenia wolności wyboru w sytuacji gdy ktoś próbuje nam taką wolność ograniczyć. Im bardziej czujemy się zniewoleni tym bardziej chcemy zachować się „niegrzecznie” – na złość babci odmrozić sobie uszy, dać sobie w żyłę czy pobić policjanta. Szczególnie w młodocianym wieku gotowi jesteśmy do zaciętej obrony swej niepodległości. Niekiedy zresztą słusznie – prawdziwi wariaci często skrywają się pod różnymi szacownymi maskami, usiłując zaprzęgnąć nas do pogoni za swoimi celami dla „naszego dobra”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz