Właśnie ta wrodzona naiwność sprawia, że tak łatwo nas okłamywać i manipulować, a w mediach cyfrowych szerzyć dezinformację. Skuteczne oszustwo wymaga tylko bezczelności i dobrego wciskania kitu czyli barwnej narracji. Czasami zaś wciskanie kitu służy nawet nie tyle wprowadzaniu kogoś w błąd, co ukazywaniu się w roli eksperta, znawcy, autorytetu... Jednym słowem budowaniu własnej pozycji. Ponieważ wszyscy wyrażają swoje opinie o wszystkim zalewa nas gównoprawda.
Umiejętność plecenia efektownych bredni może pomagać jednostkom w budowaniu kompetentnego wizerunku, a także wpływów społecznych. Jednocześnie może być pokazem inteligencji, choć paradoks polega na tym, że im lepiej osoba wciska kit, tym mniej energii i czasu "musi" poświęcać na sprawdzanie faktów. Po prostu pieprzy co jej ślina na język przyniesie, świadoma tego, że zwraca się do ignorantów... Nawija makaron na uszy, a nikomu zazwyczaj się nie chce roztrząsać jej argumentów.
Z kolei im mniej ktoś wie, tym bardziej jest pewien swojej "wiedzy" składającej się czasem jedynie z obiegowych stereotypów, miejskich mitów i medialnych doniesień... Aureolę autorytetu wzmacniają dodatkowo kręgi wzajemnej adoracji, w których różni mędrcy sobie przytakują i przyklaskują. Polityka to właśnie sztuka wciskania kitu tak długo aż napompowana bańka pęknie... W marketingu bardziej od prawdy czy fałszu liczy się wywieranie generalnego wrażenia, dlatego nowe technologie napędzają populizm, polaryzację, spiskologię i pseudonaukę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz