Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 4 czerwca 2020

ULOTNE CHWILE


W kultowej powieści Kurta Vonneguta „Rzeźnia nr 5” Billy Pilgrim  wypadł z czasu. Przekonał się, że wszystkie chwile jego życia zachodzą jednocześnie i wiecznie – nie ma różnicy pomiędzy przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Wszyscy jesteśmy jak muchy uwięzieni w bursztynie danej chwili, której nie możemy już zmienić. Ta artystyczna wizja kłóci się z powszechną intuicją czasu, która to przeszłość określa jako nieodwracalną, a przyszłość jako nieokreśloną. Lecz czy tak jest w istocie? Czym w zasadzie jest czas? Co mierzą zegary? To co zliczamy jest tylko porównaniem prawidłowości zachodzących w przyrodzie, na przykład obrotów Ziemi wokół Słońca. Dzisiaj za najdokładniejsze uważa się zegary atomowe opierające wskaźniki o szybkość przejścia elektronów między powłokami w atomie. Ale czy istnieje obiektywny, bezwzględny i matematyczny strumień upływającego czasu?

 

Aż do dwudziestego wieku uważaliśmy, że tak. Dopiero kiedy Albert Einstein związał czas z przestrzenią, ruchem i grawitacją w szczególnej, a następnie ogólnej teorii względności, zrozumieliśmy, że prawa rządzące upływem czasu również podlegają fizycznym uwarunkowaniom – zależą od masy i prędkości. Niektórzy z kolei tłumaczą upływ czasu wzrostem entropii w izolowanym Wszechświecie. Entropia to miara nieuporządkowania i rozproszenia energii. Proces jej wzrostu powoduje nieodwracalne zmiany – pozostawia ślady przekazując energię chaotycznego ruchowi cząsteczek czyli rozpraszając ją w ciepło. Zmienia to rzeczywistość fizyczną jak i nasze rozgrzane mózgi, zapisując w nich nakładające się na siebie wspomnienia. Biologicznie ewoluowaliśmy od uporządkowanych do coraz bardziej złożonych form chemicznych. Ludzka świadomość może być wynikiem zwiększania się liczby możliwych kombinacji.

 

Współczesna fizyka nie daje jednoznacznej odpowiedzi czy jednokierunkowy (choć względny) czas w ogóle istnieje, czy też jest jedynie wynikiem szczególnej perspektywy na jaką skazuje nas percepcja. Być może nasze mózgi w jednym tylko punkcie stykają się ze statyczną czasoprzestrzenią przesuwając się wraz z nim ku przyszłości, podczas gdy Wszechświat jest tylko zbiorem zdarzeń... Być może teraźniejszość jest tylko wypadkową wszystkich możliwych konfiguracji przeszłości i przyszłości... A być może wręcz przeciwnie – przyszłość się „rozgałęzia” na wiele alternatywnych ścieżek... To już rozważania mocno teoretyczne, w których nauka zbliża się do metafizyki. Cokolwiek postrzegamy jako upływ czasu, jest realnym doświadczeniem, nawet nie będąc odbiciem rzeczywistości. Chwytajmy więc dzień!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz