Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 lutego 2015

FIZYKA IDEALISTYCZNA

Jak powstał wszechświat? To do dzisiaj jedno z najbardziej zasadniczych pytań. Wobec zagadki istnienia pozostajemy ciągle zaskakująco bezradni. Sprzeczających się o to podzielić możemy natomiast na dwa obozy – jedni uważają że to sprawka Bozi, inni że to kosmiczny przypadek. Różnica jest taka czy ktoś wierzy w Bozię czy nie. Bo jak ktoś wierzy to będzie się upierał że Bozia istnieje i znajdzie luki w matematyczno-fizycznych spekulacjach. A jak nie wierzy to będzie miał to w dupie, bo teologiczne spekulacje to się w ogóle kupy nie trzymają.

Nie bądźmy zatem niczego pewni – tak jak Sokrates. Tylko człowiek mądry wie, że jest głupi, a tylko głupi myśli że jest mądry. Choć gdyby jeszcze to uściślić to granica między tymi stanami jest często dosyć płynna – znajomość kosmologii może nie korespondować z wiedzą motoryzacyjną, a specjalista od informatyki może nie mieć pojęcia o historii sztuki. Pech chce, że jesteśmy istotami ograniczonymi. Prawu temu podlegają nawet najbardziej tęgie głowy. Znawca uzbrojenia raczej rzadko bywa jednocześnie świetnym chirurgiem, a być może nawet nie ma pojęcia o wędkarstwie.


Coraz bardziej zawężająca się specjalizacja prowadzi w efekcie do kompletnego rozczłonkowania wiedzy, w obliczu czego zawierzamy „fachowcom”. Pech chce, że często fachowej wiedzy nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Zwłaszcza w materii tak skomplikowanej jak powstanie wszechświata. Zresztą większość z nas nad tym się w ogóle nie zastanawia. Świadczy to bardzo dobrze o zdrowiu psychicznym. W tym kontekście nie dziwić nas zatem powinna koncepcja teologiczna – chociaż tak naprawdę niczego ona nie wyjaśnia.

Według tej koncepcji wszechświat został stworzony – w jaki sposób i w jakim celu tego nie wiadomo. Teoria taka implikuje też serię jeszcze większych pytań – jak możliwe było powstanie Boga? Przecież to jeszcze bardziej niepojęte, że powstało coś jeszcze bardziej skomplikowanego od wszechświata. Po cholerę takiej istocie było stwarzać to wszystko? Czy nie mógł po prostu sobie stworzyć haremu bogiń z wielkimi cycami? Dlaczego obdarzył nas wolną wolą, a jednocześnie zniewolił mózg hormonami i neuroprzekaźnikami? Zapytajcie księdza.

Istota wyjaśnień religijnych polega na tym, że Bóg pojawił się znikąd i stworzył świat, a jak ktoś tego nie łyka to spłonie w piekle. Pozytywnym aspektem jest tu możliwość odebrania bliżej niesprecyzowanej wiecznej nagrody, pod warunkiem uczestniczenia we wspólnocie religijnej. Słabą stroną tego podejścia jest brak jakichkolwiek dowodów na istnienie Boga, diabła, aniołów i duszy ludzkiej. Osobiście zaryzykowałbym śmierć w ogniach piekielnych – to równie prawdopodobne jak mity starożytnej Grecji.

Mniej liczna, za to z reguły bardziej wycofana, snobistyczna i hermetyczna grupa usiłuje rozkminiać co tak naprawdę przyczyniło się do Wielkiego Wybuchu. Używa do tego celu takich dziwnych środków jak matematyka, usiłując połączyć ze sobą teorię względności i fizykę kwantową. Kibicuje jej grupa oszołomów, która co prawda za chuja nic z tego nie rozumie, ale sądzi że fizyka przynajmniej opiera się na logice, a nie czysto kulturowym i kompletnie ahistorycznym przekazie.

Niestety również rozumowanie nie przybliża nas zbytnio do niczego. We współczesnej fizyce istnieje co najmniej kilka alternatywnych hipotez na temat tego jak pierdolnęło Wielkie Bum. Koniec końców i tak wszystko sprowadza się do pytania o warunki początkowe – a gdybyśmy je znali, zapytalibyśmy dlaczego były właśnie takie a nie inne. A więc to chyba nie na naszą głowę. Nie wspomnę już o tym, że te wszystko co dziać się mogło przed Big Bangiem  to tylko domysły. Jeśliby jednak istniałyby światy alternatywne, to mam nadzieję że w jakiejś innej rzeczywistości czasoprzestrzennej mój odpowiednik cieszy się tym o czym marzymy wszyscy. I że nie wkurwia się tak często jak na tym łez padole. Ani że nie zastanawia się nad takimi pierdołami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz