Europa znajduje się dzisiaj w najpoważniejszym kryzysie jaki
nastąpił od zakończenia drugiej wojny światowej. Kryzys ekonomiczny, którego
nikt nie był w stanie przewidzieć, a także fiasko dotychczasowej polityki
imigracyjnej, to jeszcze nie najgorsze co mogło nam się przydarzyć, wobec
nadchodzącej fali terroryzmu rosyjskiego. Słaba, zdecentralizowana i skłócona
Europa, nie jest supermocarstwem takim jak Stany Zjednoczone czy Chiny.
Szczególnie zaś boi się o swoją gospodarkę, dlatego wrażenia nie zrobiło na niej
nawet zestrzelenie samolotu z własnymi obywatelami na pokładzie. Ciężar wojny
gospodarczej z Rosją wzięły na siebie kraje arabskie zaniżając cenę ropy, my
zaś ciągle płaczemy nad gnijącym jabłkiem. Francuzi realizują obecnie
największy w historii NATO kontrakt na dostawę broni do Rosji, a w zamian
Moskwa zajada się ich wieprzowiną. Niemcy srają ze strachu, że zabraknie im
gazu w komorach i gotowi są pomóc w położeniu gazociągu przez Morze Czarne,
omijającego Ukrainę – oczywiście nie za darmo. Największe lody z Ruskimi robi
jednak brytyjsko-holenderski koncern naftowy Shell. Rzuca to może nieco światła
na postawę europejskich liderów, ale przy okazji ujawnia, iż Europa znajduje
się również w kiepskiej kondycji moralnej.
Gadanie o europejskich wartościach staje się wobec tego
jedynie żałosnym frazesem, a boleśnie oczywiste staje się, że to pieniądz jest
w Europie największą wartością. Po cholerę było mamić Ukraińców świetlanymi
wizjami, skoro żaden z wizjonerów nie jest teraz w stanie nazywać rzeczy po imieniu?
Skurwysyństwo trzeba nazywać skurwysyństwem, a nie pierdolić, że „nie można
budować europejskiego bezpieczeństwa bez Rosji”. To tak jakby mówić, że trzeba
płacić bezmózgiemu koksowi haracz za „ochronę”. Ukraina to jak dotąd jedyny
kraj który dobrowolnie zrezygnował z posiadania broni nuklearnej, w zamian za
gwarancje bezpieczeństwa. USA, Wielka Brytania i Rosja zobowiązały się że będą
go chronić, a dziś leje się krew. Putin podciera sobie dupę porozumieniem z
Mińska. Ten człowiek nie respektuje żadnym zasad, co powinno głęboko niepokoić
„piewców demokracji”, lecz ważniejsze jest to żeby geje mogli adoptować dzieci,
albo żeby zakazać zapłodnienia in vitro. Jesteśmy jak sąsiedzi, którzy dobrze
wiedzą że sąsiad katuje żonę, ale kiedy ona dostaje wpierdol to tylko
podgłośniamy telewizor. Zachód to zakłamana banda uzależniona od luksusu, a
Jarubas i Izdebski to populistyczne kutafony. Mam w dupie „braci Węgrów” i
gadanie o demokracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz