Pamiętacie aferę z mieszkaniem Nawrockiego? Coś podobnego przydarzyło się ostatnio pewnemu proboszczowi. Duchowny dostał darowiznę od jakiegoś kłopotliwego staruszka, który wskutek swojej dobroczynności stał się bezdomny. Tetryk nie chciał się jednak zgodzić na pobyt w obskurnym przytułku, gdyż ksiądz dobrodziej w zamian za mieszkanie zobowiązał się do dożywotniej opieki.
W takiej sytuacji rozwiązaniem mogło być tylko wysłanie darczyńcy do Domu Pana, czyli rąbnięcie dziada siekierą, podlanie go benzyną i podpalenie żywcem. To była tak zwana ofiara całopalna. Wraz z końcem żywota doczesnego umowa wygasła, aczkolwiek pojawiły się inne problemy natury prawnej. W skrócie podejrzenie o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Nie będziesz pożądał więcej mieszkań bliźniego swego.
No ale to była oczywiście tak zwana czarna owca, czy może raczej czarny pasterz. Jednym słowem wyjątek potwierdzający regułę, że zbrodnie seksualne jak i morderstwa to domena nadciągających barbarzyńców. Problem w tym, ze populacja polska się zwija. Nie jest to nawet kryzys lecz katastrofa demograficzna. Wbrew obiegowej wiedzy nie jesteśmy już czterdziestomilionowym narodem. Nawiasem mówiąc przy obecnej dynamice pod koniec stulecia zostanie nas już tylko 20 milionów...
Prędzej czy później będziemy się więc musieli przeistoczyć w mieniący się wszystkimi kolorami multikulturowy (zgniły moralnie) kraj, w którym gospodarkę podtrzymywać przy życiu będą światowe wyrzutki. Część z nich oczywiście wzgardzi nędznym losem pozbawionego perspektyw "polskiego" robola i zajmie się pasożytnictwem, złodziejstwem lub dilerką. To już jednak skutek uboczny. Za mało tu świeżej krwi, a za dużo starców blokujących mieszkania.
I blokujących pieniądze co pokazuje rozwijający się dynamicznie proceder wyłudzeń na wnuczka, na policjanta, na lekarza i tak dalej. To nie jest kraj dla starych ludzi - nikt ich nie potrzebuje. Bachorów zresztą też nie, bo za dużo z nimi zachodu. Już lepiej kupić sobie pieska, albo adoptować jak ktoś chce się poczuć empatycznym przyjacielem sponiewieranej formy życia. Można też wrzucić coś do jakiejś charytatywnej puszki. Ale nie zmuszajmy się do słuchania marudzenia, ani tym bardziej kapryszenia.
Potrzebujemy dojrzałych i produktywnych części zamiennych naszej tkanki społecznej. Bo funkcjonowanie tej maszynerii stało się już celem samym w sobie. Jednostka zafiksowała się na samorozwoju, tudzież infantylnych "resetujących" ją przyjemnościach. Dokładnie o tym samym mówią kościelne kazania, z tym że ja nie zbieram za to datków ani nie pouczam was co z tym zrobić. Bo samemu też nic nie robię - nie mam już sił na pasje, marzenia, a tym bardziej dodatkowe obowiązki.
Dlatego rozgrzeszam was wszystkich siostry i bracia. Bez ornatów, dzwonów i kwiatów. Prawdopodobnie nie użyję przeciwko wam siekiery, aczkolwiek kilkukrotnie w stanie silnego wzburzenia myślałem o masakrze piłą motorową czy puszczeniu z dymem waszych gównianych samochodów, złotych domów lub innych przejawów nadmiernego dobrobytu. Pozostaje mi tylko głupia nadzieja, że nawet w tym stanie umysłu powalczymy jeszcze trochę z nudą, własnymi demonami i całym światem o lepsze jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz