Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 lipca 2025

GOOD BYE LENIN


Na ostatnim zlocie słuchaczy Radia Maryja na Jasnej Górze pielgrzymi wysłuchali strumienia świadomości pewnego starego pierdoły, który mieni się biskupem seniorem diecezji włocławskiej, a nawet doktorem nauk humanistycznych Akademii Teologii Katolickiej. Nie był to jednak wykład o koncepcji struktury duszy w tomizmie, ani tym bardziej zwykła pogadanka o miłosierdziu.

Niejaki Wiesław Mering był bardzo wkurwiony na to co dzieje się w kraju nadwiślańskim. Ojczyna chyli się upadkowi, nie tylko moralnemu, ale geopolitycznemu. Rządzą nami Niemcy - bo wiadomo że Kaszubi to Niemcy, mieli dziadków w Wermachcie i tak dalej. A jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem!!! Granice są zagrożone ze Wschodu jak i z Zachodu, a największym zagrożeniem są migranci, którzy dokonują morderstw i gwałtów.

Jakby na to nie patrzeć w czasie drugiej wojny światowej paulini gościli na Jasnej Górze Hansa Franka czy samego Heinricha Himmlera, a nasz elokwentny Wiesław był zarejestrowanym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Lucjan, który chętnie przyjmował od komunistycznych ciemiężycieli luksusowe alkohole czy papierosy. Ale kto za komuny nie kombinował niech pierwszy rzuci kamieniem. Nie można wymagać od filozofa by żył wedle własnych zasad.

W życiu każdego Polaka - z wyjątkiem tych krystalicznie czystych moralistów produkujących patos - oportunizm miesza się z honorem, a życie doczesne jest ważniejsze od mrzonek. Nie lubimy Niemców, ale swego czasu bardzo lubiliśmy wyjeżdżać do nich do pracy, bo dobrze płacili. Nie lubimy migrantów, ale chętnie przyjmiemy ich do pracy w zakładach mięsnych. W jednym i drugim wypadku to wyzysk, ale takie jest życie. Człowiek robi wszystko co może zrobić we własnym interesie.


Utrzymanie "tradycyjnych wartości" najbardziej leży w interesie tych którzy z nich żyją. Dlatego straszą zniemczeniem, zdziczeniem i zboczeniem. Chodzi jednak o to, że prawdziwy Polak musi trwać w wierze ojców, bo inaczej nie będzie już Polakiem. A jak straci wiarę to biskup nie będzie mu już do niczego potrzebny. To konsumpcyjny kapitalizm niszczy dzisiaj tradycyjny model rodziny, nie milknie jednak bełkot o sierpie i młocie.

Świat się zmienia - niekoniecznie na lepsze. Nawet jeśli mamy więcej jedzenia to ciągle czujemy się bardziej głodni. I ciągle musimy coś robić lepiej i szybciej. Musimy mieć więcej. A najbardziej boimy się, że ktoś nas okradnie. Bo to przecież niemożliwie, żeby pracować tak ciężko i mieć z tego takie wielkie gówno. W takiej sytuacji rosnące wskaźniki to czysta abstrakcja. Z utęsknieniem wspominamy stare dobre czasy kiedy życie było proste, ludzie życzliwi, żarcie zdrowe, a naród czysty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz