Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 lipca 2025

GENETYCZNY KOKTAJL


Teoria komórkowa
mówi, że każda forma życia jest organizmem komórkowym - składa się tylko i wyłącznie z komórek, choćby z jednej. To z komórek zbudowane są tkanki, a z tkanek organy. Gdybyśmy spotkali kosmitę z zielonymi czułkami również musiałby składać się z komórek. Bo życie organizmu jest pochodną życia komórki, w której zachodzą życiodajne procesy chemiczne.

Są one elektrowniami i fabrykami białek, a jednocześnie maszynami dekodującymi instrukcje genetyczne. Organizmy wielokomórkowe wyewoluowały z jednokomórkowych, a życie każdego z nas zaczyna się od pojedynczej zapłodnionej plemnikiem komórki jajowej zwanej zygotą. Ten jednokomórkowy organizm dostaje w pakiecie cały wachlarz niezbędnych informacji do dalszego rozwoju.

Zarówno Albert Einstein, Marylin Monroe, Hitler jak i Jezus, debiutowali pod postacią mikroskopijnego "robaczka", który dopiero w procesie podziałów komórkowych i epigenetycznego różnicowania przekształcał się w geniusza, seksbombę, charyzmatycznego świra czy religijnego guru. Chronologia ta leży u podłoża światopoglądowego sporu kiedy zaczyna się życie ludzkie, a kiedy zarodek jest tylko potencjalnym tworzywem. Sporu tego jednak nie da się rozstrzygnąć.


Sam kod genetyczny jeszcze nie stanowi o tym kim jesteśmy. Zmieniamy się pod wpływem środowiska i kultury w różnorodne indywidua, które jednak łączy coś ludzkiego. W różnych epokach, pod różnymi szerokościami geograficznymi, w zależności od pozycji społecznej i trybu życia ten sam hipotetyczny kod genetyczny może rozwijać się na różne sposoby. Być może syn afgańskiego pasterza mógłby zostać fizykiem jądrowym, a szef korporacji żebrakiem...

Tego jednak nigdy się nie dowiemy, bo obaj znaleźli się w takim a nie innym miejscu i czasie. Aby możliwy był alternatywny scenariusz musiałyby zgrać się wszystkie czynniki - ciężkie wady genetyczne czy też pakiet nadzwyczaj dobrych genów również mogą odwracać sytuację. Lepiej być jednak upośledzonym synem miliardera niż sierotą w Strefie Gazy, choć miliarder ten mógł być swego czasu pucybutem. Wyznawcy "rozwoju osobistego" oczywiście będą z tym polemizować, ale to już błąd atrybucji.

W życiu zdarza się wyjątkowe szczęście jak i wyjątkowy pech, a gdzieś pomiędzy stany statystycznie uśrednione... Ale mniejsza z tym - wszyscy wywodzimy się z pojedynczej komórki, bo komórki powstają tylko z już istniejących komórek w procesie podziału. Oczywiście dla nas to czysta abstrakcja, bo chuj nas obchodzi pojedyncza komórka. Jesteśmy tworami emergentnymi, które wręcz usuwają zbędne komórki gdy te zagrażają homeostazie.


Dla prawidłowego funkcjonowania organizmu konieczne jest programowanie samobójczej śmierci komórkowej zwane apoptozą. Tak jak mrówka czy pszczoła pojedyncza komórka może poświęcić się w imię "wyższego dobra". Niekiedy jednak komórki się buntują i wtedy mamy na przykład nowotwór. Lecz sami nie szanujemy swoich komórek trując je papierosami czy hormonami stresu. Tak czy siak ostatecznie niekończące się podziały komórkowe generują tyle błędów, że komórki nie są już w stanie ze sobą współpracować.

Cały system komórkowy pogrąża się w chaosie, działa coraz gorzej, a ostatecznie dezintegruje się i gnije. Ponieważ życie wywodzi się ze zbioru komórek, a komórki z innych komórek, apologeci teorii religijnych widzą w tym przejaw nieredukowalnej złożoności. W skrócie może i powstaliśmy w toku ewolucji, ale pierwszą komórkę musiał stworzyć Bóg. Jeśli to prawda to niestety ten kultowy i bliżej nieokreślony Projektant musiał spierdolić robotę.

Skutkiem są nasze rozliczne choroby. Niemniej to dzięki błędom komórkowym ewolucja otrzymywała mutacje co napędzało zmienność genetyczną testowaną i selekcjonowaną w zmiennych warunkach środowiskowych. Życie i śmierć to skutek przypadkowych błędów, a ewolucja zostawiła nam bagaż przestarzałych cech i niedoróbek, nie mówiąc o skłonności do zaraźliwego szaleństwa. Lecz paradoksalnie to w naszej niedoskonałości tkwi esencja człowieczeństwa.

piątek, 25 lipca 2025

PŁOMIEŃ WIARY

 
Pamiętacie aferę z mieszkaniem Nawrockiego? Coś podobnego przydarzyło się ostatnio pewnemu proboszczowi. Duchowny dostał darowiznę od jakiegoś kłopotliwego staruszka, który wskutek swojej dobroczynności stał się bezdomny. Tetryk nie chciał się jednak zgodzić na pobyt w obskurnym przytułku, gdyż ksiądz dobrodziej w zamian za mieszkanie zobowiązał się do dożywotniej opieki.

W takiej sytuacji rozwiązaniem mogło być tylko wysłanie darczyńcy do Domu Pana, czyli rąbnięcie dziada siekierą, podlanie go benzyną i podpalenie żywcem. To była tak zwana ofiara całopalna. Wraz z końcem żywota doczesnego umowa wygasła, aczkolwiek pojawiły się inne problemy natury prawnej. W skrócie podejrzenie o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Nie będziesz pożądał więcej mieszkań bliźniego swego.

No ale to była oczywiście tak zwana czarna owca, czy może raczej czarny pasterz. Jednym słowem wyjątek potwierdzający regułę, że zbrodnie seksualne jak i morderstwa to domena nadciągających barbarzyńców. Problem w tym, ze populacja polska się zwija. Nie jest to nawet kryzys lecz katastrofa demograficzna. Wbrew obiegowej wiedzy nie jesteśmy już czterdziestomilionowym narodem. Nawiasem mówiąc przy obecnej dynamice pod koniec stulecia zostanie nas już tylko 20 milionów...

Prędzej czy później będziemy się więc musieli przeistoczyć w mieniący się wszystkimi kolorami multikulturowy (zgniły moralnie) kraj, w którym gospodarkę podtrzymywać przy życiu będą światowe wyrzutki. Część z nich oczywiście wzgardzi nędznym losem pozbawionego perspektyw "polskiego" robola i zajmie się pasożytnictwem, złodziejstwem lub dilerką. To już jednak skutek uboczny. Za mało tu świeżej krwi, a za dużo starców blokujących mieszkania.


I blokujących pieniądze co pokazuje rozwijający się dynamicznie proceder wyłudzeń na wnuczka, na policjanta, na lekarza i tak dalej. To nie jest kraj dla starych ludzi - nikt ich nie potrzebuje. Bachorów zresztą też nie, bo za dużo z nimi zachodu. Już lepiej kupić sobie pieska, albo adoptować jak ktoś chce się poczuć empatycznym przyjacielem sponiewieranej formy życia. Można też wrzucić coś do jakiejś charytatywnej puszki. Ale nie zmuszajmy się do słuchania marudzenia, ani tym bardziej kapryszenia.

Potrzebujemy dojrzałych i produktywnych części zamiennych naszej tkanki społecznej. Bo funkcjonowanie tej maszynerii stało się już celem samym w sobie. Jednostka zafiksowała się na samorozwoju, tudzież infantylnych "resetujących" ją przyjemnościach. Dokładnie o tym samym mówią kościelne kazania, z tym że ja nie zbieram za to datków ani nie pouczam was co z tym zrobić. Bo samemu też nic nie robię - nie mam już sił na pasje, marzenia, a tym bardziej dodatkowe obowiązki.

Dlatego rozgrzeszam was wszystkich siostry i bracia. Bez ornatów, dzwonów i kwiatów. Prawdopodobnie nie użyję przeciwko wam siekiery, aczkolwiek kilkukrotnie w stanie silnego wzburzenia myślałem o masakrze piłą motorową czy puszczeniu z dymem waszych gównianych samochodów, złotych domów lub innych przejawów nadmiernego dobrobytu. Pozostaje mi tylko głupia nadzieja, że nawet w tym stanie umysłu powalczymy jeszcze trochę z nudą, własnymi demonami i całym światem o lepsze jutro.

sobota, 19 lipca 2025

GOOD BYE LENIN


Na ostatnim zlocie słuchaczy Radia Maryja na Jasnej Górze pielgrzymi wysłuchali strumienia świadomości pewnego starego pierdoły, który mieni się biskupem seniorem diecezji włocławskiej, a nawet doktorem nauk humanistycznych Akademii Teologii Katolickiej. Nie był to jednak wykład o koncepcji struktury duszy w tomizmie, ani tym bardziej zwykła pogadanka o miłosierdziu.

Niejaki Wiesław Mering był bardzo wkurwiony na to co dzieje się w kraju nadwiślańskim. Ojczyna chyli się upadkowi, nie tylko moralnemu, ale geopolitycznemu. Rządzą nami Niemcy - bo wiadomo że Kaszubi to Niemcy, mieli dziadków w Wermachcie i tak dalej. A jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem!!! Granice są zagrożone ze Wschodu jak i z Zachodu, a największym zagrożeniem są migranci, którzy dokonują morderstw i gwałtów.

Jakby na to nie patrzeć w czasie drugiej wojny światowej paulini gościli na Jasnej Górze Hansa Franka czy samego Heinricha Himmlera, a nasz elokwentny Wiesław był zarejestrowanym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Lucjan, który chętnie przyjmował od komunistycznych ciemiężycieli luksusowe alkohole czy papierosy. Ale kto za komuny nie kombinował niech pierwszy rzuci kamieniem. Nie można wymagać od filozofa by żył wedle własnych zasad.

W życiu każdego Polaka - z wyjątkiem tych krystalicznie czystych moralistów produkujących patos - oportunizm miesza się z honorem, a życie doczesne jest ważniejsze od mrzonek. Nie lubimy Niemców, ale swego czasu bardzo lubiliśmy wyjeżdżać do nich do pracy, bo dobrze płacili. Nie lubimy migrantów, ale chętnie przyjmiemy ich do pracy w zakładach mięsnych. W jednym i drugim wypadku to wyzysk, ale takie jest życie. Człowiek robi wszystko co może zrobić we własnym interesie.


Utrzymanie "tradycyjnych wartości" najbardziej leży w interesie tych którzy z nich żyją. Dlatego straszą zniemczeniem, zdziczeniem i zboczeniem. Chodzi jednak o to, że prawdziwy Polak musi trwać w wierze ojców, bo inaczej nie będzie już Polakiem. A jak straci wiarę to biskup nie będzie mu już do niczego potrzebny. To konsumpcyjny kapitalizm niszczy dzisiaj tradycyjny model rodziny, nie milknie jednak bełkot o sierpie i młocie.

Świat się zmienia - niekoniecznie na lepsze. Nawet jeśli mamy więcej jedzenia to ciągle czujemy się bardziej głodni. I ciągle musimy coś robić lepiej i szybciej. Musimy mieć więcej. A najbardziej boimy się, że ktoś nas okradnie. Bo to przecież niemożliwie, żeby pracować tak ciężko i mieć z tego takie wielkie gówno. W takiej sytuacji rosnące wskaźniki to czysta abstrakcja. Z utęsknieniem wspominamy stare dobre czasy kiedy życie było proste, ludzie życzliwi, żarcie zdrowe, a naród czysty.

niedziela, 13 lipca 2025

IMPERIUM ERECTUS

 
Homo erectus wywędrował z Afryki już 1,8 miliona lat temu. Ślady jego obecności na Kaukazie są być może nawet starsze od znalezisk afrykańskich, istnieją więc teorie jakoby miał tam wyewoluować z jakiegoś nieznanego jeszcze gatunku hominina i powrócić do Afryki. To jednak kwestia kontrowersyjna, a a ojczyzną genetycznej linii ludzkiej bezsprzecznie pozostaje Czarny Ląd. 

Nasz homo erectus miał dotrzeć do Chin już 1,7 miliona lat temu, gdzie znaleziono tak datowane skamieniałości. Najdłużej miał przetrwać właśnie na Dalekim Wschodzie. Potwierdzono jego obecność na Jawie jeszcze 100 tysięcy lat temu. Bywał również w Europie, a nawet w Polsce... Rozproszone populacje ewoluowały oddzielnie dając początek nowym gatunkom.

A zatem nie byliśmy pierwszymi zdobywcami świata. Najprawdopodobniej to homo erectus był przodkiem neandertalczyków, denisowian czy wreszcie nas samych. Te różne odmiany człowieka bywały oczywiście wrogami, ale też sąsiadami, przyjaciółmi a nawet kochankami. Pozostawili nam domieszki swoich genów. Kiedy homo sapiens wychodził z Afryki nie zastawał "ziemi niczyjej" - spotykał inne formy człowieczeństwa i kultury.

Sam zresztą anatomicznie współczesny człowiek rozumny to dziecko afrykańskiej różnorodności genetycznej. Przeciętny genom afrykański zawiera znacznie więcej wariantów niż genom pozaafrykański. Jest to skutek tak zwanego efektu założyciela - każda nowa izolowana populacja migrantów traciła część dziedzictwa genetycznego, gdyż reprezentowała tylko część puli genetycznej. Efektowi temu podlegały nawet nasze bakterie jelitowe.


Mówi się też o określonym wariancie genetycznym skłaniającym założycieli nowych "kolonii" do eksplorowania świata. Nawiasem mówiąc nasza skłonność do przygody ma się wiązać z ekspresją dopaminy w mózgu, lecz może to być efekt genetycznego "wąskiego gardła". Do poszukiwań nowych siedlisk mogły nas skłaniać zmiany klimatyczne czy też nadmierne rozrastanie się populacji korzystającej z ograniczonych zasobów.

Homo sapiens okazał się zwierzęciem na tyle elastycznym, że aż zdolnym do przetrwania w każdym środowisku. Sporą rolę odegrały tu oczywiście jego zdolności intelektualne i społeczne, ale też manualne. Człowiek nie zostałby "specjalistą od wszystkiego" bez sprawnych dłoni wytwarzających precyzyjne narzędzia. Teoretycznie mógłby więc wyewoluować w każdym środowisku, ale wyewoluował w Afryce, bo miał z czego. Tu pojawiły się pierwsze człowiekowate.

Nawiasem mówiąc te człowiekowate przez tysiące lat mieszały ze sobą swoje geny i dopiero z takiej mieszanki genetycznej powstał człowiek który wyszedł z Afryki. Nie ma więc mowy o żadnej "czystości rasowej" - biały człowiek to afrykański kundel który zbladł dopiero w Europie, bo czarna skóra nie była mu już do niczego potrzebna. Wiele wskazuje też na to że krzyżował się swego czasu nie tylko z hominidami, ale też z przodkami szympansów.

Przodkowie współczesnych ludzi i ich owłosionych kuzynów mieli uprawiać ze sobą seks przez setki tysięcy lat... Nie wydaje się to zbyt kuszącą perspektywą, ale jak jest ochota to pies kota wyłomota. Do takiego przynajmniej wniosku doszli naukowcy sprawdzając kiedy rozeszły się nasze genetyczne drogi. Bo sprawdzając odkryli, że nasze drogi rozeszły się, potem znowu się zeszły i dopiero definitywnie rozeszły.


Od tego czasu nasza genetyka zmieniła się jednak na tyle, że choć jesteśmy najbliższymi krewniakami nie możemy się już ze sobą krzyżować. U człowieka doszło do fuzji chromosomów które u innych naczelnych są rozdzielne. Mamy przez to dwa chromosomy mniej.  A to wyznaczyło barierę reprodukcyjną blokującą udaną hybrydyzację. I całe szczęście, bo radzieccy uczeni chcieli krzyżować ludzi z małpami by hodować silnych i głupich robotników. Dziś żeby zamienić ludzi w małpy wystarczy dać im internet...

Fuzja tych chromosomów miała wpłynąć na przyjęcie postawy dwunożnej i zmianę sylwetki. To z kolei mogło przyspieszyć rozwój mózgu. Poza tym uwolniło to nasze ręce które mogły zająć się choćby używaniem narzędzi czy rozniecaniem ognia. Pierwszym człowiekiem poruszającym się w pozycji wyprostowanej miał być właśnie homo erectus. Zmiany w diecie (gotowanie) umożliwiły mu dostarczanie większej ilości kalorii dla rozrastającej się energochłonnej mózgownicy.

Szczególnym przykładem efektu założyciela jest tak zwany efekt wyspy. Wówczas nowa populacja zostaje trwale odizolowana na przysłowiowej samotnej wyspie gdzie podlega specyficznej presji selekcyjnej jak i losowemu dryfowi genetycznemu. Izolacja geograficzna powoduje wszak izolację genetyczną. Za względu na małą liczbę osobników zmiany genetyczne mogą zachodzić dużo szybciej niż w populacji macierzystej.

Izolowane populacje zwierząt zyskują w ten sposób unikalne cechy zwane endemizmami. Może to na przykład prowadzić do osobliwego gigantyzmu lub karłowatości. Dopiero w tym millenium na indonezyjskiej wyspie Flores natrafiono na dziewięć szkieletów nieznanego gatunku ludzi liczących niewiele ponad metr wzrostu. Jego przedstawiciele mieli osiągać co najwyżej 30 kg masy. Gatunek nazwano homo floresiensis lub potocznie "hobbitem".

Ma to być ciekawy przypadek karłowatości wyspowej, która dotknęła niewielką populację homo erectusa przybyłą na Flores prawdopodobnie z Jawy. Takiemu kierunkowi ewolucji (radykalnej redukcji rozmiarów) sprzyjały ograniczone zasoby pożywienia jak i brak dużych drapieżników. Migracja mogła nastąpić już milion lat temu. Z kolei wiek najmłodszych okazów wskazuje, że "hobbici" zamieszkiwali wyspę jeszcze 50 tysięcy lat temu. Być może wymarli z przyczyn naturalnych, a być może wytrzebił ich nadciągający homo sapiens.


Według najbardziej sensacyjnych teorii "hobbici" wcale nie wymarli. W lokalnym folklorze przetrwała legenda o miniaturowych "leśnych ludkach" znanych jako Ebu Gogo. Ludziska jednak widują duchy, Matkę Boską, Szatana, UFO, Yeti, Wielką Stopę czy potwora z Loch Ness. Póki co pozostaje więc szukać kolejnych interesujących kości. Ostatnim (i również skarlałym)  odkrytym gatunkiem człowieka jest homo luzonensis znaleziony na Filipinach.

A zatem pieprzenie o tym jak zeszliśmy z drzew i opanowaliśmy cały świat to bardzo uproszczona historia ludzkości. Homo erectus jako pierwszy wyszedł z Afryki. Gatunek ten przetrwał dwa miliony lat - nasz 200 -300 tysięcy lat w zależności od tego które szczątki uznać za przynależne już do homo sapiens. Z homo erectusa wyewoluowało wiele lokalnych i osobliwych w naszych oczach gatunków. Sam neandertalczyk miał nie ustępować nam intelektem, a jednak zniknął z dziejów Europy.

Być może byliśmy "najlepsi" (w sensie ewolucyjnego przystosowania). Być może to zwykły przypadek, genetyczny dryf, odporność na jakąś chorobę. Tak czy siak przetrwaliśmy MY. Homo erectus najdłużej przetrwał na indonezyjskiej Jawie, gdzie miały go unicestwić zmiany klimatyczne przekształcające tereny trawiaste w lasy deszczowe. Choć są i tacy którzy uważają, że wykończyło go... lenistwo. Doktor Ceri Shipton z The Australian National University twierdzi, że "ten gatunek był nie tylko leniwy, ale też bardzo konserwatywny" i nie zważając na zmiany "wciąż robił te same rzeczy tymi samymi narzędziami".

piątek, 11 lipca 2025

REWOLUCJA WYŚWIETLACZY


 Elon Musk, niedoszły szef Rządu Światowego, pokłócił się ostatnio ze swoim ukochanym Donaldem Trumpem. Poszło o to kto ma być czyją marionetką. Elon uparcie twierdził, że skoro wyłożył tyle kasy na kampanię Donalda, to ma prawo aktywnie sterować polityką Stanów Zjednoczonych, a nawet mieszać się do spraw europejskich. Donald zaś słusznie zauważył, że to on jest prezydentem i rozdaje karty, więc niech Elon ciągnie mu druta, albo niech wypierdala.

Pod okiem kontrowersyjnego oligarchy pojawiło się tajemnicze limo... Donald grzecznie mu podziękował za firmowanie drakońskich cięć budżetowych i dał jakiś kluczyk. Jak dla ambitnego miliardera to prezent dosyć gówniany. Elon zaczął więc szczekać w internecie, że Donald robi ludzi w chuja, a ja nie o taką Amerykę walczyłem. Donald się zagotował i zagroził mu odebraniem obywatelstwa oraz deportacją, bo to przecież przybłęda z Afryki. Elon zaś oświadczył, że tak naprawdę Republikanie niczym się nie różnią od Demokratów.

Żeby uzdrowić USA trzeba rozbić duopol i założyć skupiającą prawdziwych patriotów Partię Ameryki. Skąd my to znamy? Toć u nas rządzi PO-PiS, a alternatywą będzie Lepper, Kukiz, Konfederacja, Hołownia czy kto sobie to jeszcze uroi. Tylko pechowo każdy antysystemowiec musi ostatecznie wejść w układ, bo wypadnie z gry. Problem w tym, żeby nie skończyć jako przystawka tylko samemu pożreć swoich "partnerów". Trzeba więc im przy pierwszej możliwej okazji wbić nóż w plecy, byle nie za wcześnie bo zemsta będzie słodka.


W sytuacji wykluczenia kołem ratunkowym może być przejście do obozu przeciwnika jak uczynił to Romek Giertych. Jak pokazuje życie takie wyrzutki z czasem stają się najbardziej radykalnym ogniwem nowego obozu, gdyż motywuje ich urażona duma - chcieliście mnie zniszczyć to będę was metodycznie kąsał, tak długo aż zjem na tym zęby albo wyciągnę kopyta. Poza tym przefarbowani muszą gorliwie udowadniać swoją wewnętrzną przemianę - dajmy na to niektórzy komuniści stali się faszystami i fanatykami religijnymi.

Na ogół jednak stawali się zaciekłymi demokratami, liberałami i bojownikami o wolność seksualną. Lecz czy Włodzimierz Czarzasty uprawiał kiedykolwiek wolną miłość? Z całym szacunkiem śmiem wątpić. W  wydanym trzy i pół dekady temu "Alfabecie Urbana" pojawia się sugestia żeby imię jego zostało zapomniane, gdyż nie wyczuwa ducha czasu. Do końca miał wierzyć w miażdżące zwycięstwo PZPR w wyborach kontraktowych. A jednak człowiek uczy się na błędach - nawet taki beton potrafi przystosować się do nowej rzeczywistości.

Politycy prosowieccy mogli stać się prozachodnimi, a prozachodni prorosyjskimi... I tak dalej. Lewica i prawica to tylko kostiumy, a gra idzie o przejęcie kontroli nad synekurami. Wyjebać z roboty tamtych, zatrudnić swoich i w miarę możliwości zabezpieczyć ich prawnie. Z tym że prawo należy do tego kto ma władzę, więc to coraz bardziej kłopotliwe. Pojęcie praworządności staje się częścią określonej narracji. Każdy rozumie przepisy jak chce, a ciemny lud nie rozumie ich w ogóle, ale przytakuje tej czy innej opcji politycznej.

Do tego jeszcze dochodzą spółki skarbu państwa, dotacje, innowacje, edukacje, pamięć narodowa, instytuty... Ojczyznę doić można na wiele sposobów. Wygrywasz wybory i obsadzasz to wszystko, oraz zapewniasz swoim ziomkom z branży "prywatnej" lukratywne kontrakty i tak dalej. Wolna konkurencja to wolne żarty. Pozostaje jednak kwestia technologii informacyjnej, gdyż wołom roboczym trzeba skutecznie wmówić, że pod rządami takiej czy innej partii będą mieli lepsze życie. Choć tak szczerze mówiąc to praca jest dla skończonych frajerów.


Elonowi Muskowi pozostały jeszcze potężne narzędzia wywierania cyfrowego wpływu nie tylko na amerykańskie, ale też światowe społeczeństwo. Przede wszystkim jego plugawy Portal X, zwany niegdyś Twitterem, gdzie egzaltowani propagatorzy słusznych spraw lubią zamieszczać swoje krótkie, nad wyraz emocjonalne i z reguły infantylne wpisy. Ostatnio Elon pomajstrował trochę przy wytycznych dla opartego na sztucznej inteligencji chatbota zwanego Grokiem. Pod pretekstem "aktualizacji" zmienił prompty systemowe czyli zestaw instrukcji.

Tym samym zdjął swojej sztucznej inteligencji kaganiec. Grok korzystając z tych samych danych treningowych generował więc skrajne wypowiedzi. Sztuczka polega na tym, że jak dotąd algorytmy nakazywały mu udawanie neutralnego asystenta, a tym samym odsiewanie mowy nienawiści i tak dalej. W gruncie rzeczy trenowanie takiego modelu językowego polega na kompresowaniu treści pobranych z internetu. Gdy więc wyłączysz mu "cenzurę" pokaże ci prawdziwe oblicze społeczeństwa w postaci skompresowanego hejtu.

Grok zaczął więc opluwać kogo się da, a nawet wychwalać Adolfa Hitlera. Trochę jak Grzegorz Braun. Z tym że Grok nie odróżniał prawicy od lewicy, obsrywając zarówno jednych jak i drugich. Najistotniejszym wzorcem naszej komunikacji okazała się nienawiść. Odpowiednio skanalizuj negatywne emocje, a ludzie pójdą za tobą jak w dym, Zawsze winni są przecież ONI, a nigdy MY. Tylko kim my właściwie jesteśmy? Wróćmy do korzeni albo zbudujmy nowy wspaniały świat. Wszystko jedno - i tak wygra PRAWDA SMARTFONA.

piątek, 4 lipca 2025

W PUSTYNI I W PUSZCZY

 

- Żadnych granic, żadnych flag. Nie ma głupich waśni, nie ma różnych ras - śpiewał kiedyś na Eurowizji polski zespół Ich Troje, zajmując w tym konkursie siódme miejsce. Ale to był rok 2003, kiedy nie było jeszcze kryzysu migracyjnego, wojny w Ukrainie ani tak ostrej polaryzacji społeczeństwa. Z wielką nadzieją wyczekiwaliśmy świetlanej przyszłości w strukturach Nierządnicy Europejskiej, której zohydzić nam nie potrafiło nawet Radio Maryja.

Miał to być złoty interes polegający na inkasowaniu dotacji od niemieckich wujków. Przy okazji musieliśmy co prawda wdrożyć co nieco "zachodnich standardów", ale wydawało to się nam dobrym pomysłem. Chcieliśmy być tacy jak Niemcy, Brytyjczycy czy Francuzi, a oni mówili dużo o tolerancji, wolności seksualnej i wielokulturowości. Z czasem coraz większy centralizm zaczął jawić się jako zagrożenie suwerenności, a przybywający do Europy ludzie o innym kolorze skóry jako barbarzyńcy.

Być może polityka "otwartych drzwi" jaką firmowała Angela Merkel była swego rodzaju błędem polegającym na nadmiernej wierze w humanistyczne frazesy, lecz pokazała nam kim jesteśmy. Bogate dupki lubią od czasu do czasu rzucić groszem na szczytny cel, żeby poczuć jacy są wspaniałomyślni. Kiedy jednak zabawa w dobroczynność staje się obciążeniem trzeba zrzucić je na innych. Daj psu palec, a zeżre ci całą rękę. Socjalne pasożyty zbyt często okazują się niewdzięcznikami.


Należałoby postąpić z nimi tak jak Żydzi w Strefie Gazy z terrorystami przebranymi za kobiety i dzieci - wygłodzić, a potem zwabić do jakiejś jadłodajni i skosić wszystkich serią z karabinów. Nie chcemy w Polsce żadnych Murzynów, bo mamy przecież Ukraińców. Owszem - niekontrolowana imigracja przyniosła Zachodowi problemy społeczne od islamskiego fundamentalizmu i budowy getta do socjalnego cwaniactwa i wzrostu przestępczości, nie można jednak zapominać że wszyscy jesteśmy ludźmi.

Kiedy w mediach pojawiła się informacja o nagich Etiopczykach biegających po polskich ulicach środowiska nacjonalistyczne od razu wpadły w euforię. Szkoda że nikogo przy okazji nie zabili ani nie zgwałcili, ale w Polsce nie można przecież biegać na golasa jak w Afryce. Filmy opublikowane przez jakże czujnych posiadaczy smartfonów w mediach społecznościowych wywołały falę oburzenia. Materiały zostały też wykorzystane przez prawicowe środki masowego przekazu i lansujących się na obrońców polskości polityków.

Obiektem drwin okazali się dwaj porwani dla okupu i torturowani mężczyźni, którym udało się uciec z rąk oprawców. Tymczasem cierpiący na nadmiar wolnego czasu "aktywiści" organizujący Patrole Obywatelskie, tym razem skrzyknęli się pod hasłem Ruchu Ochrony Granic, zaczepiając i bezprawnie legitymując Bogu ducha winne osoby pod pretekstem wyłapania całej wymykającej się Straży Granicznej ciemnoskórej hołoty podrzucanej nam przez niemieckie świnie.


Wbrew temu co sugerują patrolom tym nie udało się jak dotąd złapać choćby kilkudziesięciu nielegalnych imigrantów, ani tym bardziej przetransportować ich na kopach za naszą zachodnią granicę. Cała zabawa z lornetkami, kamizelkami, transparentami i flagami wydaje się zatem dosyć dziecinną maskaradą. Niestety służy podkręcaniu narracji jakoby na granicy działy się jakieś dantejskie sceny, podobne do tych zorganizowanych swego czasu przez białoruskie służby.

Żeby jakoś przeciąć tą farsę Tusk zapowiedział wzmożone kontrole, a to stanowi swego rodzaju ograniczenie układu z Schengen i utrudnia życie tak zwanym "normalnym ludziom". Tak dla przypomnienia kiedyś bardzo nam zależało na swobodnym przekraczaniu granic państwowych bez kontroli granicznych. Sami wysłaliśmy na Zachód naszą najbardziej aktywną młodzież, nie widzącą w tym kraju dla siebie perspektyw. Tym samym wydrenowaliśmy własny potencjał, który teraz musimy uzupełniać.

Jak na ironię kozojebców u nas jak na lekarstwo. Na ogół prowadzą budki z kebabami, a nie biegają na golasa. W przetwórstwie przemysłowym więcej więcej mamy Filipińczyków, Kolumbijczyków i Hindusów, więc póki co trzeba tropić potencjalnych gwałcicieli wszelkimi sposobami, bo na pewno będą się tu pchali zwabieni urokami seksownych polskich dziewic. Poza tym mogą się kibolom wjebać w rynek narkotykowy, wysadzić siedzibę Rydzyka w powietrze albo się nie myć i straszliwie śmierdzieć.