- Żadnych granic, żadnych flag. Nie ma głupich waśni, nie ma różnych ras - śpiewał kiedyś na Eurowizji polski zespół Ich Troje, zajmując w tym konkursie siódme miejsce. Ale to był rok 2003, kiedy nie było jeszcze kryzysu migracyjnego, wojny w Ukrainie ani tak ostrej polaryzacji społeczeństwa. Z wielką nadzieją wyczekiwaliśmy świetlanej przyszłości w strukturach Nierządnicy Europejskiej, której zohydzić nam nie potrafiło nawet Radio Maryja.
Miał to być złoty interes polegający na inkasowaniu dotacji od niemieckich wujków. Przy okazji musieliśmy co prawda wdrożyć co nieco "zachodnich standardów", ale wydawało to się nam dobrym pomysłem. Chcieliśmy być tacy jak Niemcy, Brytyjczycy czy Francuzi, a oni mówili dużo o tolerancji, wolności seksualnej i wielokulturowości. Z czasem coraz większy centralizm zaczął jawić się jako zagrożenie suwerenności, a przybywający do Europy ludzie o innym kolorze skóry jako barbarzyńcy.
Być może polityka "otwartych drzwi" jaką firmowała Angela Merkel była swego rodzaju błędem polegającym na nadmiernej wierze w humanistyczne frazesy, lecz pokazała nam kim jesteśmy. Bogate dupki lubią od czasu do czasu rzucić groszem na szczytny cel, żeby poczuć jacy są wspaniałomyślni. Kiedy jednak zabawa w dobroczynność staje się obciążeniem trzeba zrzucić je na innych. Daj psu palec, a zeżre ci całą rękę. Socjalne pasożyty zbyt często okazują się niewdzięcznikami.
Należałoby postąpić z nimi tak jak Żydzi w Strefie Gazy z terrorystami przebranymi za kobiety i dzieci - wygłodzić, a potem zwabić do jakiejś jadłodajni i skosić wszystkich serią z karabinów. Nie chcemy w Polsce żadnych Murzynów, bo mamy przecież Ukraińców. Owszem - niekontrolowana imigracja przyniosła Zachodowi problemy społeczne od islamskiego fundamentalizmu i budowy getta do socjalnego cwaniactwa i wzrostu przestępczości, nie można jednak zapominać że wszyscy jesteśmy ludźmi.
Kiedy w mediach pojawiła się informacja o nagich Etiopczykach biegających po polskich ulicach środowiska nacjonalistyczne od razu wpadły w euforię. Szkoda że nikogo przy okazji nie zabili ani nie zgwałcili, ale w Polsce nie można przecież biegać na golasa jak w Afryce. Filmy opublikowane przez jakże czujnych posiadaczy smartfonów w mediach społecznościowych wywołały falę oburzenia. Materiały zostały też wykorzystane przez prawicowe środki masowego przekazu i lansujących się na obrońców polskości polityków.
Obiektem drwin okazali się dwaj porwani dla okupu i torturowani mężczyźni, którym udało się uciec z rąk oprawców. Tymczasem cierpiący na nadmiar wolnego czasu "aktywiści" organizujący Patrole Obywatelskie, tym razem skrzyknęli się pod hasłem Ruchu Ochrony Granic, zaczepiając i bezprawnie legitymując Bogu ducha winne osoby pod pretekstem wyłapania całej wymykającej się Straży Granicznej ciemnoskórej hołoty podrzucanej nam przez niemieckie świnie.
Wbrew temu co sugerują patrolom tym nie udało się jak dotąd złapać choćby kilkudziesięciu nielegalnych imigrantów, ani tym bardziej przetransportować ich na kopach za naszą zachodnią granicę. Cała zabawa z lornetkami, kamizelkami, transparentami i flagami wydaje się zatem dosyć dziecinną maskaradą. Niestety służy podkręcaniu narracji jakoby na granicy działy się jakieś dantejskie sceny, podobne do tych zorganizowanych swego czasu przez białoruskie służby.
Żeby jakoś przeciąć tą farsę Tusk zapowiedział wzmożone kontrole, a to stanowi swego rodzaju ograniczenie układu z Schengen i utrudnia życie tak zwanym "normalnym ludziom". Tak dla przypomnienia kiedyś bardzo nam zależało na swobodnym przekraczaniu granic państwowych bez kontroli granicznych. Sami wysłaliśmy na Zachód naszą najbardziej aktywną młodzież, nie widzącą w tym kraju dla siebie perspektyw. Tym samym wydrenowaliśmy własny potencjał, który teraz musimy uzupełniać.
Jak na ironię kozojebców u nas jak na lekarstwo. Na ogół prowadzą budki z kebabami, a nie biegają na golasa. W przetwórstwie przemysłowym więcej więcej mamy Filipińczyków, Kolumbijczyków i Hindusów, więc póki co trzeba tropić potencjalnych gwałcicieli wszelkimi sposobami, bo na pewno będą się tu pchali zwabieni urokami seksownych polskich dziewic. Poza tym mogą się kibolom wjebać w rynek narkotykowy, wysadzić siedzibę Rydzyka w powietrze albo się nie myć i straszliwie śmierdzieć.