Człowiek jest maszyną która myśli, że ma własne pragnienia.
Ale te pragnienia to najczęściej iluzje. Wyobrażamy sobie jak będziemy
szczęśliwi gdy „tylko” weźmiemy ślub, kupimy dom czy zdobędziemy władzę, a
potem i tak marzymy o czymś nowym. Tak działa nasz mózgowy mechanizm – co rusz
karmi nas złudzeniami spełnienia, żebyśmy tylko za nimi gonili. Być może to
ciągłe niezadowolenie jest motorem rozwoju, lecz trudniej już powiedzieć co
jest jego celem. Nie umiemy być szczęśliwsi niż jesteśmy, a mimo to wmawiamy
sobie, że kolejny krok doprowadzi do pełnego szczęścia – tymczasem już po
chwili chcemy więcej niż sobie wymarzyliśmy. Rolą chemicznej zupy w której
wrzeniu rodzą się wszystkie nasze decyzje jest ciągłe napędzanie tego
mechanizmu czyli motywowanie, gdyż od zarania dziejów to jednostki najbardziej
zmotywowane najskuteczniej roznosiły informacje genetyczne i kulturowe.
Doświadczanie przyjemności służy motywowaniu nas do podejmowania aktywności, i
właśnie dlatego jest tak krótkotrwałe – aby ich doznawać musimy być ciągle
aktywni.
Rodzące się w nas pragnienia zmieniają naszą percepcję
przykuwając naszą uwagę do bodźców nagradzających. Najczęściej wiążą się one z
podstawowymi popędami („prokreacja”, gromadzenie zasobów, walka o status) lub
celami kulturowymi integrującymi wielkie zbiorowości ludzkie. Istotna w
kontekście motywacji jest także nowość bodźca, bo tylko gromadzenie nowych
danych pozwala mózgowi się uczyć, co intensywna analiza wtórnych informacji
może wręcz utrudniać. Pod wpływem pragnienia mózg zawęża pole percepcji do
obiektów pożądania – żeby wyłowić z rzeki danych tylko te poszukiwane
„zaznaczamy” je dopaminą. Różnimy się stopniem „znaczności” jaki przypisujemy
rożnym rzeczom, ale istota działania mechanizmu jest taka sama – to co
najbardziej dla niego wyraziste mózg postrzega też jako najbardziej
wartościowe. W pewnym więc sensie nie tylko widzimy to co chcemy widzieć, ale
też chcemy tego co widzimy – percepcja jest sprzężona zwrotnie z naszym „ja”.
Nie wybieramy swobodnie własnych pragnień, bo to one tworzą nas.
To jak postrzegamy rzeczywistość zależy właśnie od tego
czego chcemy, choć z drugiej strony to doświadczenie (czyli rzeczywistość)
kształtuje nasze aspiracje i oczekiwania. Prawda nie jest nigdy naga, a jej
interpretacja zależy od osobistych i kulturowych kontekstów. Choć nie wszystko
da się zrelatywizować już znaczenie jakie nadajemy poszczególnym faktom jest
mocno dyskusyjne. Skoro nie ma obiektywnej percepcji sens zdarzeń wyłania się z
zależności biochemicznych i kulturowych, a te mają własną dynamikę. Zaburzenia
przetwarzania informacji w mózgu mogą wieść do chorób umysłowych, a środowisko
kulturowe pozostaje punktem odniesienia niezależnie od szerokości
geograficznych. Osłabienie mechanizmu utajonego hamowania zwiększające spektrum
docierających do świadomości bodźców utrudnia łączenie informacji w
schematyczne pakiety co może zarówno pobudzać kreatywność jak i zaburzać
równowagę psychiczną.
Zwierzęca skłonność do ignorowania informacji niezwiązanych
z przetrwaniem i przedłużeniem gatunku w „cywilizowanym” świecie często
prowadzi do zgubnych fiksacji, obsesji i uzależnień, gdyż mamy teraz do
dyspozycji cały arsenał materialnych, wirtualnych i farmakologicznych środków,
mających nas rzekomo „uszczęśliwiać”, a tak naprawdę przywiązać do siebie.
Pomimo różnych związanych z tym patologii zasadniczo mechanizm utajonego
hamowania służy wyselekcjonowaniu informacji przydatnych do praktycznego
zastosowania. Paradoksalnie jednak przetwarzanie większej ilości informacji
pozwala myśleć szerzej, bardziej otwarcie i twórczo. Jeśli więc zwiększony
dopływ danych równoważy wysoka inteligencja, dobra pamięć i determinacja w ich
porządkowaniu stajemy się bardziej kreatywni. Prawdziwy geniusz wynika po
części z „nieprawidłowej” pracy mózgu, dlatego tak często graniczy z
szaleństwem.
Oryginalność myśli wymaga patrzenia na świat z innej
perspektywy, a uzyskanie jej wymaga zadawania ciągle nowych pytań, nawet jeśli
wydają się one trywialne – wiąże się więc ze stałym kwestionowaniem
rzeczywistości i poszukiwaniem w niej dialektycznej sprzeczności. Taka
spontaniczność myślenia może być niestety zgubna, co widać choćby u osób
chorych na schizofrenię i postrzegających świat w sposób całkowicie
nieuporządkowany. Zarówno geniusz jak i szaleniec przekraczają ramy schematów,
tyle że jeden znajduje tam wolność, a drugi anarchię... Wydaje się oczywistym,
że korzystne dla jednostki jest oddzielanie informacji dla niej ważnych od
nieważnych i przekazywanie do dalszej obróbki tylko tych pierwszych. Nigdy
jednak do końca nie wiadomo co jest ważne, a co nie... I nie jest to kwestia tylko filozoficzna.
Zasadniczo decyzja o tym czy informacja podlegnie dalszemu przetwarzaniu
następuje podświadomie czyli mechanicznie, a to może prowadzić do pomijania
pozornie nieistotnych wiadomości.
Porzekadło mówi, że kto zna się na wszystkim, ten nie zna
się na niczym, więc mózg specjalizuje się w najczęściej przetwarzanych
wzorcach, co może ograniczać kontekst informacyjny wyłączając z niego co
bardziej „egzotyczne” powiązania... W celach analitycznych rozbieramy
rzeczywistość na części, ale dopiero ich ponowna zgrabna synteza daje nam
pełniejszy obraz tego kim i gdzie jesteśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz