Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 23 czerwca 2019

MOC PIENIĄDZA


Badania wykazały, że im gorsze auto stoi przed sygnalizatorem tym szybciej inne auta zaczynają na nie trąbić gdy światło zmienia się na zielone, tak by jak najprędzej ruszyło. Tymczasem kierowcy lepszych marek mają większą skłonność do łamania przepisów czyli drogowej arogancji. Nawet jeśli psychologia mówi, że bogatsi ludzie nie są szczęśliwsi od mniej zamożnych, to wokół statusu majątkowego budują oni poczucie własnej wartości. Czyli że uważają tych uboższych za mniej zdolnych, inteligentnych, wytrwałych i tak dalej. Widzą w nich bowiem tych którym „nie wyszło”. Z kolei ich duma z własnych osiągnięć bywa odbierana jako przejaw pychy. Tyle że złudzenie ponadprzeciętności jest w społeczeństwie powszechne. Choć to statystycznie niemożliwe większość z nas uważa się za lepszych od ogółu.

Bogaci uważają się za lepszych od biednych, piękni za lepszych od brzydkich, a umięśnieni za lepszych do cherlaków i grubasów... Ludzie oczytani uważają się za najmądrzejszych, a ci religijni za najbardziej moralnych... Jesteśmy mistrzami w uzasadnianiu własnej wartości. Nawet jeśli normy kulturowe zmuszają nas do zachowania pewnej skromności skrycie pielęgnujemy poczucie wyższości. A te najlepiej potwierdzamy porównując się z „gorszymi” od siebie. Ktoś nie odnoszący żadnych sukcesów też znajdzie kogoś takiego – jakiegoś czarnucha, pedała czy dziwoląga. Potrzebujemy różnych atrybutów przede wszystkim po to żeby przykrywać własną niepewność. Analiza losów dziewczynek które w okresie dojrzewania cierpiały na trądzik ujawniła, że w późniejszym życiu odnosiły więcej sukcesów zawodowych, gdyż więcej czasu poświęcały na samotne rozwijanie umiejętności i zainteresowań.

Nie ma większej radości niż radość z bycia w czymś dobrym, dlatego zdobywanie podnieca nas mocniej niż posiadanie. Potrzebujemy jednak dowodów własnego mistrzostwa – zdobyczy, dyplomów, medali i trofeów – po to żeby się nimi legitymować. Od samej użyteczności gromadzonych dóbr ważniejszy jest wizerunek zdobywcy – przez większość część czasu używamy przecież tylko nikłej części posiadanych zasobów(zasada Pareta). Reszta zaś służy głównie prestiżowej ostentacji. W przyszłości skazani będziemy na nadmiar wszystkiego, choćby tylko po to żeby nie stawać się dużo „gorszymi” od lepiej wyposażonych. Czy oznacza to więcej możliwości? No cóż, czasami to mniej znaczy więcej... Racjonalnie na to patrząc rzeczy których używamy są warte więcej od tych leżących na półkach (czyli od większości z nich).


Tyle że z trudem rezygnujemy z czegokolwiek. Nasz mózg jest tak zaprogramowany, że najbardziej ceni to co już ma, nawet jeśli nie jest mu to do niczego potrzebne... Postrzegana użyteczność zależy więc od relatywnej zmiany względem punktu odniesienia. Psychologiczny ból straty jest intensywniejszy niż przyjemność z zysku o takiej samej wartości. Psychologia człowieka kształtowała się kiedy był jeszcze łowcą balansującym na granicy śmierci głodowej, a wtedy każda strata mogła go drogo kosztować – instynktownie i kurczowo trzymamy się więc tego co już posiadamy. Przywiązanie do własnego majątku wydaje się zatem cechą uniwersalną, chociaż eksperymenty Paula Piffa wskazują, że ludzie bogaci są do niego przywiązani bardziej. Jak to zwykle bywa apetyt i potrzeby rosną w miarę jedzenia.

Gdyby jednak obdarować ludzi równą ilością pieniędzy po pewnym czasie i tak jedni by się wzbogacili a drudzy zbiednieli. Ludzie biedni wykazują się najczęściej słabiej rozwiniętą korą czołową, a zatem mniejszą inteligencją, samokontrolą i kreatywnością. Wynika to nie tylko z przyczyn genetycznych – w świetle dzisiejszej wiedzy to sama bieda upośledza nasze zdolności kognitywne, wbrew mitowi o trudnościach zmuszających do myślenia. Owszem, mózg najlepiej gimnastykuje się wychodząc ze swojej „strefy komfortu”, lecz to właśnie w zasobnym środowisku ma największe możliwości odbierania stymulujących informacji – ma czas na edukację, kulturę czy pasję, a nie tylko „walkę o przetrwanie”. 

Mój mózg jako organ niezdolny dotychczas do zarabiania większych kwot jawić się więc może jako niezbyt bystry, choć złudzenie ponadprzeciętności nie pozwala mi wciąż w to uwierzyć. Zrzucam więc winę za swój zawodowy życiorys na umiłowanie rzeczy niepraktycznych, bo przecież tak jak wszyscy jestem najlepszy – tylko nikt mi nie chce za płacić. Choć forsa może być w życiu przydatna pozostaje jedynie narzędziem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz