Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 sierpnia 2023

WIRUS ŚWIADOMOŚCI



 Przez blisko dwa miliardy lat życie tkwiło na poziomie prostych komórek bakteryjnych. Zdumiewające jest, że najpierw ewoluowało tak powoli, żeby potem nagle wybuchnąć złożonością. Przeskok do bardziej złożonych form hamował jednak problem pozyskiwania energii - gdy powierzchnia komórki rosła do drugiej potęgi, jej objętość rosła już do trzeciej, a zatem do rozwoju konieczny był sposób  wytwarzania energii w jej wnętrzu, a nie tylko na powierzchni.

Energia cieplna z kominów hydrotermalnych mogła ułatwić reakcję łączenia prostych związków węgla w złożone aminokwasy, a być może nawet w pęcherzyki spełniające funkcję prostych błon komórkowych. Bardziej złożone związki organiczne mogły dotrzeć tu z kosmosu... Choć już od początku życie zaczęło się różnicować, polegając tylko na mutacjach mogłoby zatrzymać się na poziomie prymitywnych mikrobów.

Zdaniem dzisiejszych biologów prawdziwym przełomem okazała się wymiana materiału genetycznego pomiędzy gatunkami. W jakimś momencie mikroby zaczęły na siebie polować. Według teorii endosymbiozy mitochondria - czyli organelle w których syntezuje się większość komórkowego paliwa ATP - rozwinęły się z preteobakterii, które "agresywnie" przeniknęły do wnętrza innych komórek czy też przetrwały "połknięcie" (fagocytozę).

Ponieważ intruzi posiadali zdolność wytwarzania energii w reakcjach oddychania tlenowego, zapewnili swoim gospodarzom znaczną przewagę ewolucyjną w zamian za ochronę i dostawę niezbędnych składników. Przekonującym argumentem za takim obrotem spraw jest materiał genetyczny w postaci kolistego DNA, znajdujący się w macierzy mitochondrium, odmienny od tego w jądrze komórkowym.

Co więcej u roślin możemy także mówić o odmiennym DNA chloroplastowym, kodującym białka zaangażowane w proces fotosyntezy czyli wytwarzania - przy udziale światła - związków organicznych z materii nieorganicznej. Chloroplasty mają pochodzić od sinic stopniowo przekształconych w organelle wewnątrz "obcych" komórek. To właśnie w wyniku fotosyntezy rośliny produkują tlen, a więc napędzają nie tylko własną ewolucję, ale też rozwój organizmów wykorzystujących tlen do oddychania komórkowego.

Wskutek integracji organizmów jednokomórkowych wykształciły się te wielokomórkowe, które potrafią pływać, pełzać, latać, chodzić, myśleć i tworzyć. Lecz również nasze dumne człowieczeństwo zawdzięczamy nie tylko kolejnym mutacjom, ale też materiałowi genetycznemu wirusów, który stał się częścią naszego. Tak naprawdę wirusy endogenne stanowią około 8% genomu człowieka!!! 

Retrowirusy czyli wirusy RNA przeprowadzające proces odwrotnej transkrypcji - przepisując jednoniciowy RNA na dwuniciowy DNA dzięki enzymowi nazywanemu odwrotną transkryptazą - bywały czasem integrowane z genomem organizmu gospodarza, a następnie przekazywane z pokolenia na pokolenie. Taką formę zintegrowanego wirusowego DNA nazywamy prowirusem. Być może to dzięki nim w ogóle powstało DNA (z RNA).

Tak czy siak większe zróżnicowanie DNA spowodowane "przyjmowaniem" nowych elementów genetycznych było motorem ewolucji. Dajmy na to pewien retrowirus który zaraził 100 milionów lat temu pierwotne ssaki miał udział w tworzeniu się łożyska. Dzięki temu płody w macicy mogą rozwijać się dłużej i wykształcać energochłonne narządy takie jak mózg... Zresztą geny pochodzące od endogennych wirusów biorą także udział w procesie zapamiętywania informacji.

Specyficzny typ RNA - niezbędny dla procesów zapamiętywania - pakuje informację genetyczną do pseudokapsydu zbudowanego z białek retrowirusowych. Te niewielkie pakiety informacji mogą mieć kluczowe znaczenie w procesie komunikowania i  reorganizowania się nerwów, a zatem w procesie myślenia. Wirusowy gen "Arc" instruuje komórki jak budować płaszcze białkowe pozwalające przetrwać poza komórką - a dzięki nim informacja dociera do następnego neuronu. Bez poprawnego działania tego mechanizmu synapsy zamierają. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz