Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 10 stycznia 2021

WIEKI KULTURY

Platon pisał o Atlantydzie, jako zaawansowanej (wedle starożytnych standardów) cywilizacji, której rozwój zatrzymał wielki kataklizm. Od tamtego czasu wiedzeni fantazją niejednokrotnie snuliśmy wizje zaginionych w mrokach dziejów społeczeństw, które miały dorównywać nam poziomem wiedzy i techniki, a nawet nas w tym przewyższać. Zwłaszcza modne jest doszukiwanie się u zarania ludzkich cywilizacji ręki tak zwanych starożytnych kosmitów. To przybysze z obcych planet mieli przekazać naszym przodkom technologię umożliwiającą nie tylko wznoszenie monumentalnych budowli, ale też podróże w czasie i między wymiarami, telepatię i inne cuda. Najczęstszym uzasadnieniem tej teorii spiskowej jest niewiara w możliwości starożytnego człowieka. Zwolennicy kosmicznego transferu wiedzy argumentują, że archaiczny prymityw pozbawiony nowoczesnej technologii nie byłby w stanie zrealizować tak gigantycznych projektów jak na przykład egipskie piramidy.

Owszem, człowiek nie miał wtedy jeszcze narzędzi i maszyn którymi byśmy dzisiaj się posługiwali, gdyż dopiero zaczynał budowę cywilizacji i gromadzenie wiedzy. Stworzył już jednak system przekazywania informacji i zarządzania, który go ucywilizował. To w starożytnej wiedzy tkwią zalążki filozofii, matematyki, astronomii czy medycyny, z których wykiełkował nowy wspaniały świat. Osiągnięcia starożytnych przodków zdumiewają, ale wymagały o wiele większego nakładu pracy niż dziś, a poza tym nie były aż tak powszechne jak nam się wydaje. Dajmy na to tereny dzisiejszej Polski - były tak zacofane, że nawet ekspansywne Imperium Romanum uznawało je za niewarte podboju, co najwyżej okazjonalnie skupując u tubylców (niekoniecznie zresztą słowiańskich) naturalia i bursztyn. 

W starożytnym świecie wyspy cywilizacji wyłaniały się z oceanów barbarzyństwa, co zresztą już od początku uzasadniało ich imperialne ambicje. Faraon musiał rozszerzać boski ład (Maat), a rzymski cesarz oświecać barbarzyńców. Echa tego myślenia wybrzmiewały jeszcze w nowożytnym kolonializmie, ale to już inna historia. Ponura prawda jest taka, że to miecz był zawsze najlepszym nośnikiem nowych prądów kulturowych. A kiedy ma się do dyspozycji zdyscyplinowaną siłę roboczą i odpowiednio wykształcone elity można realizować megalomańskie projekty, podkreślające i utwierdzające kulturową prawdę. W świetle danych archeologicznych nie znaleziono jednak śladów żadnej starożytnej cywilizacji przemysłowej. 


Dwóch naukowców z NASA (Gavin Schmidt i Adam Frank) przeprowadziło ostatnio inspirowany fantastyką eksperyment myślowy, rozważając czy istnienie na Ziemi wysoce rozwiniętej technologicznie cywilizacji w geologicznym okresie syluru (440-420 milionów lat temu) pozostawiłoby ślady w zapisie kopalnym. W pracy zatytułowanej Hipoteza sylurska dowodzą, że hipotetyczna przedludzka cywilizacja trwająca kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt tysięcy lat, mogłaby przeminąć nie pozostawiając po sobie żadnych trwałych śladów czy artefaktów. Wobec trwających setki milionów lat zmian tektonicznych, klimatycznych i przyrodniczych, wszelkie pozostałości po hipotetycznym  rozkwicie kultury i techniki miałyby przeminąć praktycznie bez śladu... Tyle prawdopodobnie zostanie z naszych piramid, fabryk i drapaczy chmur - wobec wieczności jesteśmy niczym. I to chyba jedyna nauka jaką możemy wyciągnąć z tych mocno teoretycznych rozważań - wszak sylurska fauna składała się z gąbek, trylobitów, staroraków i prymitywnych ryb, a człowiek mógł stworzyć cywilizację dzięki serii przystosowań do swojej niszy, które w oceanicznym sylurskim świecie nie miałyby sensu.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz