Kości blisko setki niemowlaków znalezione na terenie rzymskiej wilii w brytyjskim Hambleden, czy w podobnej ilości w izraelskim Aszkelonie, wskazują na makabryczne praktyki w domach uciech, z których pozbywano się owoców płatnej miłości... W starożytnym Rzymie władza rodzicielska nie miała żadnych granic, a ojciec mógł bezkarnie wymierzać potomkowi nie tylko kary fizyczne, ale też zabić go lub sprzedać, choć spotykało się to z potępieniem starożytnych moralizatorów. W średniowiecznej Europie dzieci również były całkowicie zależne od dorosłych, aczkolwiek teoretycznie za takich uznawano je już w wieku kilku lat, co niestety wiązało się z obowiązkiem pracy.
Ale i tak jesteśmy dla naszych pociech bardziej pobłażliwi od wielu gatunków zwierząt. Pomimo troski jaką otaczają one młode, często posuwają się do eliminacji osobników najsłabszych. Jeszcze częściej niż przez rodziców maleństwa są zabijane przez nowych partnerów matki - tak postępują chociażby lwy. Wynika to z konkurencji genetycznej. Co jednak szczególnie uderzające dzieciobójstwo jest szeroko rozpowszechnione wśród naczelnych, w tym najbliżej z nami spokrewnionych szympansów. Czemu więc człowiek zaniechał tak drastycznych praktyk? Czy dlatego, że jest tak niezwykle mądry? No cóż, większość cech składających się na naszą wyjątkowość (inteligencja, język, kultura), zależą właśnie od przedłużonego okresu rozwoju dziecka. Wyhodowanie bardziej skomplikowanego mózgu wymaga więcej czasu i inwestycji rodzicielskich, a więc ewolucji opieki ojcowskiej i "samoudomowienia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz