Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 lipca 2022

HAJ LIFE


 Żyjemy w czasach coraz większej intensyfikacji doznań, to znaczy coraz intensywniejszej stymulacji mózgowego szlaku nagrody. Dysonans pomiędzy naszym ewolucyjnym przystosowaniem, a współczesnymi metodami "robienia sobie dobrze" najlepiej ilustrują używki, alkohol i narkotyki. Bo o ile nagradzanie pewnych zachowań jest korzystne z ewolucyjnego punktu widzenia, narkotyki nagradzają nasze mózgi przejmując kontrolę nad zachowaniem.

Wykorzystując ukształtowany w procesie ewolucji mechanizm poszukiwania przyjemności (naturalnie łączącej się z potrzebami biologicznymi i społecznymi), generują chemiczny sygnał okłamujący mózg, że używanie narkotyków zapewnia przewagę adaptacyjną, co skutkuje intuicyjnym poszukiwaniem tych substancji. Innymi słowy nałóg opanowuje naszą podświadomość i podstępnie pozbawia nas samokontroli, a następnie wzmacnia się dzięki treningowi mózgu w dostarczaniu sobie bodźców nagradzających, nawet jeśli obiektywnie są one destrukcyjne.


Im silniejsze narkotyki tym ludzie bardziej się od nich uzależniają, dlatego rynek narkotykowy zmienia się tak, żeby intensyfikować przyjemność swoich klientów, ale wcale nie dla ich dobra tylko dla zysku. Zaburzając bowiem równowagę neurochemiczną z czasem osłabia ich wrażliwość na bodźce nagradzające innego typu, co skutkuje nie tylko coraz silniejszym przywiązaniem do prochów, ale też spadkiem zadowolenia z życia na trzeźwo. Z czasem "zwykłe" życie staje się nijakie, a jedynym sposobem uniknięcia dyskomfortu jest chemiczna stymulacja.

Eksperymenty z narkotykami mogą więc prowadzić do rozregulowania naszej psychiki i motywacji, i niejako to jest celem dystrybutorów tych środków, dążących do zbudowania sobie sieci stałych odbiorców. Żeby biznes miał sens klient musi chcieć więcej i więcej. I dotyczy to nie tylko narkotyków, lecz też całej gamy innych przyjemności, które oferuje nam współczesny świat. Konkurencja wymusza intensyfikację działania dostarczanych nam produktów, tak abyśmy coraz bardziej się od nich uzależniali i za nie płacili.

Nawet zwykłe słodycze, hamburgery czy chipsy są dla naszego ukształtowanego poza cywilizacją układu nagrody czymś nadmiernie przyjemnym, od czego łatwo można się uzależnić. W odpowiedzi na podanie cukru, ale też soli czy glutaminianu sodu mózg odczuwa przyjemność, choć naturalnie nie występują one w formie tak skoncentrowanej jak w przetworzonej żywności. Z tego też powodu producenci nie szczędzą nam tych uzależniających dodatków.

Do tego dochodzi szereg innych łatwo dostępnych przyjemności - od telewizji i internetu przez zakupy po pornografię i hazard - przy tworzeniu których zatrudniani są psycholodzy, głowiący się najbardziej nad tym jak budować konsumenckie nawyki. Korzystanie z różnych urządzeń staje się dla nas czymś rutynowym. Zwykły smartfon dostarcza nam strumienia mikroprzyjemności przywiązującego naszą uwagę i motywację do dostarczanych treści. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy w świecie wiecznych przyjemności każdy z nas jest od czegoś uzależniony i aby nie dać się zmanipulować musi inteligentnie zarządzać własną konsumpcją. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz