Stereotypowy ekolog to wojujący lewak, zachłyśnięty zachodnią modą na wygodny i niegroźny buncik. W rzeczywistości totalitarne lewicowe reżimy ścigając się z gospodarkami kapitalistycznymi niezbyt zwracały uwagę na środowisko naturalne, a kulturowy "ekologizm" narodził się raczej w kręgach hipisowskich, kwestionujących dotychczasowe normy obyczajowe i konsumpcyjne. W sensie ścisłym ekolog nie jest jednak egzaltowanym aktywistą. ale specjalistą badającym zależności między organizmami a ich środowiskiem.
Przyszłość naszego gatunku wydaje się więc zasadniczo niezagrożona, oczywiście w pewnych ramach czasowych nieuwzględniających nieuniknionych katastrof kosmicznych i tak dalej... Po cholerę więc bić na alarm? Zdaniem niektórych grozi nam co prawda przeludnienie, to znaczy przesycenie ludnością możliwości środowiska, co skutkować by musiało wyczerpaniem jego zasobów, zanieczyszczeniem i radykalnymi zmianami klimatu. Ale co najwyżej zredukowałoby to liczbę homo sapiensów do bardziej stosownej... W końcu kiedyś było nas zaledwie kilka tysięcy, a i tak zdołaliśmy skolonizować całą planetę. Najbardziej boimy się jednak upadku systemu zapewniającego nam konsumpcyjne dobrodziejstwa kapitalizmu...
Wszak w obliczu ogromnych zawirowań społecznych i politycznych takich jak masowe migracje z terenów pustynniejących spodziewać się moglibyśmy tutaj hord nieproduktywnych "barbarzyńców", domagających się równego nam socjalnego statusu. Także w naszej części świata ekstremalne zjawiska pogodowe takie jak powodzie czy huragany generować zaczęłyby ogromne straty gospodarcze i infrastrukturalne. W dodatku nadmierny wzrost temperatur niekorzystnie odbiłby się na rolnictwie, nie tylko poprzez klęski żywiołowe, ale też zmianę stosunków wodnych, degradację gleb, zwiększone występowanie chorób i szkodników oraz rozwój gatunków inwazyjnych.
Nasze mózgi, choć zdolne do przewidywania i planowania przyszłości, są jedynie narzędziami adaptacyjnymi umożliwiającymi nam osiąganie doraźnych celów związanych z doborem naturalnym, a nie urzeczywistnianiem jakiegoś idealnego dla całej ludzkości rozwiązania. Innymi słowy dążymy do maksymalizacji ewolucyjnych korzyści opierając się na instynktownych programach nawet jeśli są one niedostosowane do współczesnych realiów. Trudno nie działać we własnym interesie, działamy więc na rzecz najbliższej przyszłości, tak aby osiągnąć przewagę adaptacyjną, co czyni odległą przyszłość ludzkości zbyt abstrakcyjną by się nią zawczasu przejmować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz