Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 5 września 2021

CENA CZŁOWIEKA

 Tradycyjna historiografia mówi o rozwoju cywilizacyjnym, który wydaje się nieuniknioną konsekwencją historii, tak jakby był odwiecznym przeznaczeniem ludzkości. Ale przez prawie cały czas nasz gatunek zajmował się myślistwem i zbieractwem, a rolnictwo i państwowość, a w końcu przemysł z którego jesteśmy tak dumni, stały się naszym udziałem dopiero niedawno. Według najświeższych ustaleń po zbadaniu szczątek odkrytych w Maroku na stanowisku Dżabal Ighud homo sapiens zaczął swoją epopeję już nawet 350 tysięcy lat temu. Przyjmuje się natomiast, że rolnictwo pojawiło się dopiero 10 tysięcy lat przed naszą erą, a przecież początkowo był to tylko żywnościowy eksperyment, który jeszcze potrzebował czasu żeby się upowszechnić.  W dodatku z punktu widzenia naszego nieokrzesanego przodka rolnictwo było zajęciem wielce ryzykownym - uzależniając się od urodzaju roślin zbożowych narażał się na głód, a w dodatku skazywał na ciężką pracę. W ten jednak sposób człowiek pomnażał swoje zasoby żywnościowe, co zwiększało przyrost naturalny rolników - mieli oni przez to mniej wolnego czasu i składników diety co odbijało się na ich zdrowiu. Jednym słowem - choć wiodło do zwiększania populacji rolnictwo obniżało standard życia. Zastanawiające jest zatem czemu się tak rozpowszechniło. Jedną z odpowiedzi może być jakiś system pracy przymusowej.

Początkowo uprawa stanowiła zapewne jakieś dodatkowe źródło pokarmu pod postacią skromnego "ogródka". W pobliżu wielkich rzek (Eufratu, Tygrysu, Nilu, Indusu czy Żółtej Rzeki) możliwe było z kolei tak zwane rolnictwo zalewowe, oparte na wylewach użyźniających glebę i napełniających rowy irygacyjne, więc to tam powstawały pierwsze wielkie cywilizacje rolnicze, a z biegiem czasu pierwsze państwa. Ponieważ pozostawiły po sobie pisemne świadectwa i monumentalne budownictwo, wydają nam się zalążkiem publicznej redystrybucji dobrobytu, ale zasadniczo były organizacjami przestępczymi opierającymi się na pobieraniu haraczu od ludzi zmuszanych do pracy na roli w zamian za "ochronę" przed konkurencyjnymi gangami. A był to i tak łagodny los w porównaniu do tego co spotykało nieszczęśników harujących w kamieniołomach, kopalniach czy przy wyrębie drzew. Pierwsze twory państwowe były zasadniczo zcentralizowanymi "gułagami" dążącymi do maksymalizacji zysków i akumulacji kapitału, więc były dość efemeryczne. Po okresach "rozkwitu" szybko następował czas "upadku", ponieważ ludność uciekała od ucisku, w zatłoczonych miastach cyklicznie wybuchały epidemie, a nieumiejętne gospodarowanie zasobami prowadziło do katastrof ekologicznych.

Umacnianie państwowości wymagało inwestycji w infrastrukturę, a to z kolei nieprzerwanego dopływu siły roboczej - jeńców wojennych lub żywego towaru kupowanego od specjalnych dostawców (czytaj bandytów). Jeszcze nasza wspaniała rewolucja przemysłowa była w sumie sfinansowana przez zyski z niewolnictwa, lecz to już inna historia... Człowiek hodował nie tylko trzodę i bydło, ale też hodował ludzi. Tak jak większość roślin i zwierząt udomowionych przez człowieka stała się z powodu selekcji genów bezradnymi w środowisku naturalnym kalekami, tak sam człowiek uzależnił się od własnej cywilizacji i powrót do wcześniejszych form życia wydaje mu się niemożliwy. Jeszcze w szesnastym wieku państwowość nie była jednak wcale dominującą na globie formą organizacji - dopiero mieliśmy "oświecić" nią naszych zacofanych bliźnich w Afryce, Amerykach czy Australii, często zresztą z opłakanym skutkiem. Już od czasów antycznych imperia z pogardą patrzyły na barbarzyńców widząc w nich zagrożenie dla własnej stabilności, lecz też rezerwuar siły roboczej. Twierdziły wręcz że dążą do "ucywilizowania" koczowników i dzikusów choć przypadkowo wiązało się to zwykle z  ich eksploatacją. Oczywiście barbarzyńcy nie pozostawali dłużni, grabiąc imperia, a nawet doprowadzając do ich upadków. Ostatecznie jednak zniknęli z kart historii.


Jak wiadomo historię piszą zwycięzcy, a ludy o mniej sformalizowanej strukturze zazwyczaj nie znały pisma. Siłą rzeczy historycy często opierają się na państwowej propagandzie, która przedstawia kultury barbarzyńców bardzo tendencyjnie, w kontraście do cywilizacyjnych zdobyczy państwa, opartych jednak na podziałach społecznych, niewolnictwie, pańszczyźnie i przemocy. Już samo pismo wydaje się nam wyrazem kulturowego wysublimowania, ale powstało na potrzeby rozrastającej się administracji gromadzącej coraz większe ilości danych. Pierwotne społeczności myśliwych i zbieraczy były prawie egalitarne, ponieważ nie posiadały kapitału. Rozwój państwa spowodował natomiast rozwarstwienie społeczne, zmuszający jednych ludzi do utrzymywania innych, a nawet zapewniania im zbytków. Nie możemy jednak zbytnio idealizować barbarzyńcy nieskażonego cywilizacją, ponieważ równie chętnie sięgał po broń, a w dodatku sam często sprzedawał swoich pobratymców w ręce państwowego ciemiężyciela, spragnionego coraz większych zasobów ludzkich. Z tego samego powodu rozwinięte państwa Zachodu jeszcze do niedawna chętnie widziały u siebie imigrantów, choć dziś wydają się zamykać przed nimi granice, bo zamiast tanimi pracownikami nierzadko okazują się społecznym kosztem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz