Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 18 maja 2021

KAIZEN KAROSHI


 Japonia była pierwszym krajem Dalekiego Wschodu który zmodernizował się w duchu zachodnim. Pozwoliło to jej nie tylko rozwinąć nowoczesny przemysł, prawo i instytucje, ale także uniknąć losu europejskiej kolonii. Odtąd Japonia sama zaczęła prowadzić w Azji imperialistyczną politykę, a nawet konkurować w tym z europejskimi mocarstwami. Przejawem tych cywilizacyjnych zmian było zwycięstwo w w wojnie z carską Rosją w 1905 roku, co uczyniło z Kraju Kwitnącej Wiśni równorzędnego partnera Zachodu. Po pierwszej wojnie światowej, w której Japonia wsparła zwycięzców, stała się już światową potęgą. Niestety to właśnie wtedy rozpoczął się najmroczniejszy okres w jej historii. Nowo uzyskana pozycja rozbudziła wielkie ambicje, ale światowy kryzys finansowy ograniczał dostęp do surowców niezbędnych dla przemysłu i eksport japońskich towarów.

W przeludnionym kraju wzrastał poziom ubóstwa i bezrobocia, a przez to niezadowolenia społecznego. To zaś podsycało nacjonalistyczne i fundamentalistyczne tendencje polityczne, zmierzające do agresywnej ekspansji pod hasłami "wyzwolenia" (jak to zwykle bywa) Azji spod europejskiej i amerykańskiej dominacji. Błyskawiczna i zbrodnicza wojna na Pacyfiku nie mogła jednak rzucić na kolana amerykańskiego kolosa - fanatyzm był niczym wobec tak ogromnej i elastycznej infrastruktury przemysłowej, a absurdalne "bohaterstwo" sprowadziło na wojowniczych wyspiarzy szereg apokaliptycznych nieszczęść. Zmasowane naloty bombowe, zastosowanie napalmu, a wreszcie broni atomowej, zmieniły życie japońskich cywilów w istne piekło. Dopiero w obliczu narodowej katastrofy humanitarnej decydenci zdecydowali się na kapitulację.


Podobnie jak Niemcy marionetkowa w tamtym czasie Japonia, miała stać się krajem rolniczym (no i rybackim), ale zimnowojenna dynamika szybko zrewidowała jej rolę na arenie międzynarodowej. Angażujące się w koreański, a potem wietnamski konflikt Stany Zjednoczone, potrzebowały w Azji przemysłowego i logistycznego zaplecza, co było dla zrujnowanej Japonii istnym darem niebios. Wzrost produkcji i eksportu oraz napływ technologii napędzał koniunkturę, a poprawa sytuacji materialnej obywateli stymulowała z kolei popyt wewnętrzny, co zaowocowało niespodziewanym w swej skali boomem gospodarczym. Już w 1968 roku Japonia stała się drugą po Stanach Zjednoczonych światową gospodarką. W latach 80-tych znalazła się w szczytowej fazie tego dynamicznego rozwoju, nie tylko wykazując ogromne nadwyżki eksportowe, ale stając się też największym wierzycielem świata. 

Rozpędzona gospodarka w końcu się jednak "przegrzała", a pękniecie bańki spekulacyjnej na rynku aktywów doprowadziło do spadku cen ziemi i nieruchomości, co wpłynęło na możliwości refinansowania kredytów i doprowadziło do recesji bilansowej. Na to wszystko nałożyły się problemy demograficzne, związane ze starzeniem się społeczeństwa - odtąd Japonia wkroczyła na drogę tak zwanego "post-wzrostu", a w 2010 utraciła pozycję drugiej największej światowej gospodarki na rzecz prężnie się rozwijającego (lecz kilkunastokrotnie ludniejszego) chińskiego sąsiada. Ogromny i ciągle powiększany deficyt budżetowy wydaje się zbliżać Japonię do granic swoich możliwości w zakresie dalszego stymulowania wzrostu gospodarczego. Widać w tym złowieszczą przestrogę dla nas wszystkich - żaden potencjał nie jest niewyczerpany, a ostatecznym skutkiem niekontrolowanego postępu jest wyczerpanie witalnej energii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz