Dowiadujemy się coraz więcej o rzeczywistości, ale wiedza ta wcale nie zapewnia nam spokoju. Kiedy nasze mózgi zalewa nagle potop hormonów, objawiają nam się nowe zwierzęce pragnienia, a ich siła pozbawia nas niewinności, lecz bynajmniej nie naiwności. Opinia grupy rówieśniczej staje się już najwyższym autorytetem, a wpływy domów rodzinnych i instytucji pedagogicznych ograniczają się do nudnych pogadanek. Zaczynamy szukać własnej drogi podążając za modnymi trendami czy przystępując do subkulturowych plemion. Ostentacyjnie lansujemy jakąś nowo przyjętą tożsamość, panicznie lękając się obciachu i towarzyskiej kompromitacji.
W końcu wyzwalamy się spod rodzicielskiej i instytucjonalnej kurateli, nieskrępowanie już oddając się rozrywkom, przygodom i miłostkom. Niespokojny duch młodości z biegiem czasu staje się jednak coraz bardziej zachowawczy, a emocje coraz mniej intensywne. Stopniowo utwierdzamy się w przekonaniu, że pewne rzeczy już poznaliśmy i nie ma sensu doszukiwać się w nich nowych znaczeń. Schemat naszego życia ustalony w toku tych odkryć (a często też i rozczarowań) staje się receptą na wszelkie nasze bolączki, a zarazem samospełniającą się przepowiednią. Odtąd nie tylko wiemy czego chcemy, ale też "wiemy lepiej", to znaczy uodparniamy się na nowe trendy i nieszablonowe sugestie.
W odstępie mniej więcej dwudziestu lat wykluwają się coraz nowe kulturowe pokolenia, które jednoczy właśnie rozumienie wspólnych danemu czasowi dzieciństwa, dojrzewania i szaleństwa, kodów kulturowych. Warunki estetyczne, socjologiczne i technologiczne, które kształtowały naszą tożsamość wtedy gdy była jeszcze względnie elastyczna, sprawiają że możemy rozumieć się i komunikować w przestrzeni pewnych odniesień i symboli, wspólnych tej minionej rzeczywistości. Ponieważ tylko dla nas symbole te są tak naznaczone emocjonalnie, tylko my znamy ich "prawdziwe" znaczenie. Dla ludzi dorastających w zmienionym już świecie wydawać się mogą przebrzmiałym echem przeszłości, a przywiązanie do nich czymś karykaturalnym. Jedynym wyjściem jest znowu bunt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz