Łączna liczba wyświetleń

środa, 5 maja 2021

CYKL BUNTU


 Dzieciństwo to okres niezwykłej emocjonalnej intensywności. Pojawiamy się w nieznanym nowym świecie i fascynujemy się jego egzotyką. Początkowo całkowicie uzależnieni od rodziców czy opiekunów widzimy w nich wyrocznie nieomylnie objaśniające nam prawidła bytu. Próbując zrozumieć świat dorosłych oddajemy się zabawom symulującym ich pracę (a nawet wojnę), choć na to wszystko patrzymy z pewnym abstrakcyjnym dystansem. Odkąd tylko samodzielnie zaczynamy stawiać kroki grupą odniesienia w której rozgrywają się nasze małe dramaty i sukcesy staje się raczej społeczność rówieśników - to im chcemy imponować i z nimi się przyjaźnić. I to dynamika tych rówieśniczych relacji zaczyna określać naszą pozycję.

Dowiadujemy się coraz więcej o rzeczywistości, ale wiedza ta wcale nie zapewnia nam spokoju. Kiedy nasze mózgi zalewa nagle potop hormonów, objawiają nam się nowe zwierzęce pragnienia, a ich siła pozbawia nas niewinności, lecz bynajmniej nie naiwności. Opinia grupy rówieśniczej staje się już najwyższym autorytetem, a wpływy domów rodzinnych i instytucji pedagogicznych ograniczają się do nudnych pogadanek. Zaczynamy szukać własnej drogi podążając za modnymi trendami czy przystępując do subkulturowych plemion. Ostentacyjnie lansujemy jakąś nowo przyjętą tożsamość, panicznie lękając się obciachu i towarzyskiej kompromitacji.

W końcu wyzwalamy się spod rodzicielskiej i instytucjonalnej kurateli, nieskrępowanie już oddając się rozrywkom, przygodom i miłostkom. Niespokojny duch młodości z biegiem czasu staje się jednak coraz bardziej zachowawczy, a emocje coraz mniej intensywne. Stopniowo utwierdzamy się w przekonaniu, że pewne rzeczy już poznaliśmy i nie ma sensu doszukiwać się w nich nowych znaczeń. Schemat naszego życia ustalony w toku tych odkryć (a często też i rozczarowań) staje się receptą na wszelkie nasze bolączki, a zarazem samospełniającą się przepowiednią. Odtąd nie tylko wiemy czego chcemy, ale też "wiemy lepiej", to znaczy uodparniamy się na nowe trendy i nieszablonowe sugestie.


Kpiąc z nieokrzepłych jeszcze młodzieńców formowanych przez sztuczne (w naszym odczuciu) wyrazy buntu kulturowego, zazdrościmy im jednak entuzjastycznej żądzy. Mimo bezradności i pewnej kapryśności małych dzieci podziwiamy ich nieposkromioną energię, ciekawość i niezachwianą wiarę w przyszłą sławę i chwałę. Mimo coraz większej stabilności emocjonalnej, chroniącej nas przed przesadnymi reakcjami na towarzyskie porażki, straty i przeciwności losu, tęsknimy właśnie za tym brakiem dystansu do życia, który pozwalał nam je tak entuzjastycznie celebrować. Idealizując swoją pełną egocentrycznych lęków i pokazowych manifestacji młodość oraz dzieciństwo naznaczone ciągłą zależnością, ujawniamy właśnie tęsknotę za emocjonalną intensywnością, niemożliwą już do odtworzenia drogą żadnej stymulacji.

W odstępie mniej więcej dwudziestu lat wykluwają się coraz nowe kulturowe pokolenia, które jednoczy właśnie rozumienie wspólnych danemu czasowi dzieciństwa, dojrzewania i szaleństwa, kodów kulturowych. Warunki estetyczne, socjologiczne i technologiczne, które kształtowały naszą tożsamość wtedy gdy była jeszcze względnie elastyczna, sprawiają że możemy rozumieć się i komunikować w przestrzeni pewnych odniesień i symboli, wspólnych tej minionej rzeczywistości. Ponieważ tylko dla nas symbole te są tak naznaczone emocjonalnie, tylko my znamy ich "prawdziwe" znaczenie. Dla ludzi dorastających w zmienionym już świecie wydawać się mogą przebrzmiałym echem przeszłości, a przywiązanie do nich czymś karykaturalnym. Jedynym wyjściem jest znowu bunt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz