Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 9 września 2019

BLADE RUNNER

Po stuleciach poszukiwań ducha (w którym widzieliśmy jakiś twór kierujący naszym ciałem), doszliśmy do wniosku, że to nasze ciało za pomocą mózgu kreuje umysł. Na to przynajmniej wskazują wszystkie racjonalne przesłanki. Kiedy w dwudziestym wieku zaczęliśmy konstruować maszyny do przetwarzania informacji zwane komputerami jasnym wydawało się, że nasz mózg jest czymś w rodzaju komputera. Gdyby więc w maszynie udało się odwzorować procesy zachodzące w naszych głowach stworzylibyśmy sztuczną inteligencję. Tyle w teorii bo póki co żadnej myślącej maszyny nie udało się stworzyć. Maszyna może bez końca analizować dane nie znając ich znaczenia. Okazuje się, że może grać w szachy lepiej od mistrza, ale niewiele poza tym. Może prowadzić samochód, diagnozować na podstawie zdjęć rentgenowskich trafniej niż lekarz czy podobno nawet komponować w stylu klasyków. Jako broń autonomiczna może decydować o życiu i śmierci, lecz pozostaje wciąż tylko narzędziem które trzeba programować i nadzorować. A więc tak naprawdę żadnej sztucznej inteligencji wciąż nie ma.

Gdyby nasz mózg był tak prosty, żebyśmy mogli go zrozumieć, bylibyśmy zbyt głupi, żeby to zrobić. Pewnie dlatego nie potrafimy go skonstruować. Czy to nie zdumiewające, że z mikroskopijnej informacji genetycznej powstaje człowiek? Może i nawet potrafimy go sklonować, ale stworzyć coś na jego wzór już nie. Lecz zastanówmy się czym w zasadzie jest umysł... Oczywiście ten ludzki postrzegamy jako unikalny, choć zwierzęta też jakimiś dysponują. W naczelnych najłatwiej dopatrujemy się inteligencji, jednak obserwując choćby morskie ssaki dochodzimy do zaskakujących wniosków jakoby posługiwały się językiem i dokonywały kulturowego transferu wiedzy. Stwierdzono na przykład, że osobniki tego samego gatunku mogą mieć różne zwyczaje przekazywane w sposób „plemienny”, to znaczy z pokolenia na pokolenie. Badając życie społeczne delfinów, wielorybów czy morświnów domyślać się możemy złożoności ich wzajemnych relacji, ale nie potrafimy odczytywać wymienianych między nimi komunikatów. Nie wiemy o czym te istoty „rozmawiają”, a więc o czym „myślą”, ponieważ nie wiemy jak to jest być delfinem czy waleniem.

Nie wiemy też jak to jest być nietoperzem, rekinem czy grzechotnikiem korzystającym ze zmysłów nam niedostępnych. Możemy „wiedzieć” na czym polega echolokacja, wykrywanie potencjałów elektrycznych, wewnętrzne magnetyczne kompasy czy oczy postrzegające widma fal elektromagnetycznych. Lecz percepcja tych tajemniczych wrażeń pozostaje poza naszym zasięgiem. Wiele wskazuje na to jakoby szczególny rozwój układu nerwowego wynikał z „uspołecznienia” gatunków, bo te żyjące w większych grupach mają większe mózgi, ale samotne ośmiornice są w zasadzie wielkimi pływającymi mózgami, których neurony zlokalizowane są praktycznie wszędzie – aż dwie trzecie z nich znajduje się w autonomicznych mackach. Czy istnieje więc jeden przepis na „umysł” czy też może on być różnie skonstruowany? Czy gdybyśmy spotkali kosmitę potrafilibyśmy się z nim komunikować, jeśli nie potrafimy przeniknąć umysłów postrzeganych przez nas jako bardziej  prymitywne? 


Ważne antropologiczne pytanie kim jest człowiek póki co przyrównuje go raczej do fauny niż myślących androidów i jak na razie nie zanosi się na to, żeby wyrastała nam jakaś zrobotyzowana konkurencja. Póki co nie wiadomo czym w zasadzie jest umysł i jak można by go skonstruować. Moglibyśmy powiedzieć, że to ogół aktywności mózgu, tylko co z tego właściwie wynika? Do umysłu nie da się zajrzeć, można jedynie tworzyć jego teorię na podstawie reakcji i komunikatów. Domniemywać możemy, że nie jest on wytworem niematerialnych sił tylko procesów elektrycznych i chemicznych, które przetwarzają zebrane informacje w swego rodzaju „hologramy”. Domniemywać tak możemy, ponieważ to od sprawnego funkcjonowania mózgu (w jego interakcjach z ciałem i otoczeniem) zależy funkcjonowanie umysłu. Umysł jest więc zapewne tylko przejawem homeostazy – adaptacyjnej samoregulacji powielającego się życia organicznego, która wciąż się komplikuje wytwarzając kulturę, cywilizację techniczną i marzenia. Pierwsze organizmy jednokomórkowe pojawiły się na Ziemi około 3,6 miliarda lat temu – tyle czasu potrzebowaliśmy, żeby dojść do tego punktu, w którym usiłujemy wyręczać się „sztucznymi inteligencjami”, będącymi tylko przedłużeniem naszej własnej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz