A jaki będzie ostateczny krach tego galaktycznego oceanu to zależy w jaki matematyczny mit uwierzymy. W zależności od przyjętych warunków początkowych i matematycznych założeń ewolucja układu będzie przebiegać zupełnie różnie - jedni wierzą, że otchłań będzie się bez końca rozszerzać, a inni że zacznie się kurczyć. I ponoć to wszystko wynika z twardych obliczeń. Niektórzy rzekomo potrafią nawet obliczyć konieczność istnienia alternatywnych wszechświatów, rozwidlających się ścieżek czasoprzestrzennych, a nawet kwantowych źródeł świadomości.
Choć tego typu rewelacje są na dzień dzisiejszy czystą spekulacją, najbardziej ekstrawaganckie akademickie teorie nieodmiennie przyciągają uwagę mediów. A upowszechnienie tych dyskusyjnych teorii to pożywka dla różnej maści hochsztaplerki i szarlatanerii mieszającej naukową terminologię z magią i parapsychologią. Energia, wibracje, częstotliwość, rezonans i tym podobne bełkotliwe argumenty zapewniają zbyt różnego rodzaju bubli, amuletów, podejrzanych medykamentów, pseudoterapii i kursów samorozwoju dla tych którzy mają za dużo pieniędzy.
Funkcjonowanie organizmów żywych wymaga eksportowania rosnącej w czasie (zgodnie z drugą zasadą termodynamiki) entropii na zewnątrz układu, w celu utrzymania uporządkowanej struktury. Bo tym właśnie jesteśmy - strukturą. Istotą naszego bytu - tak zaciekle schowanego za chroniącą go jaźnią - jest emergencja odpowiednio skonfigurowanych cząstek. Przez całe życie wymieniamy swój budulec, więc ostatecznie jesteśmy zbudowani z zupełnie innych komórek i atomów, a mimo tego pozostajemy sobą. Starożytni Grecy nazywali to paradoksem statku Tezeusza - jeśli będziesz wymieniał w okręcie zbutwiałe deski to w końcu nie pozostanie w nim ani jedna oryginalna część.
Totalna zagłada wszelkich biologicznych struktur wynika z samego kierunku czasu wskazywanego przez termodynamiczną strzałkę - czyli jest nieuchronna. I dopiero w takim martwym Wszechświecie fizyka zajmie się ostatecznym zmieleniem rzeczywistości z której wytworzy po prostu nową rzeczywistość o nieprzewidywalnych cechach. Wszystko zaczęło się od osobliwości i na niej się skończy - wszystko co znamy, bo z jakichś powodów istnieje raczej coś niż nic - jakiś odwieczny wzór którego nie potrafimy obliczyć, bo każdy formalny model w końcu się zapętla we własnych założeniach, urojeniach i wizjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz