Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 6 czerwca 2021

KONSUMENCI ŚWIATA


Pod koniec neolitu (ostatniej epoki kamienia) dokonała się tak zwana rewolucja neolityczna, czyli przejście ludów dotąd zbieracko-łowieckich na rolnictwo i pasterstwo, czemu towarzyszyło też zakładanie stałych osad i podział pracy. Rzemieślnicy zaczęli zaś tworzyć pierwsze "produkty". Powstanie cywilizacji pozwoliło następnie na wymianę handlową o szerszym zasięgu. Z czasem starożytne cywilizacje zmuszone były do wymiany towarowej pomiędzy sobą, ponieważ każda z nich borykała się z różnymi deficytami - brak drewna, surowców czy żywności zmuszał do ich importu. 

Na potrzeby uprzywilejowanej  klasy próżniaczej powstawały zaś produkty luksusowe takie jak jedwab. Na podstawie znalezisk archeologicznych możemy przypuszczać, że był znany w Egipcie już jakieś 1000 lat przed Chrystusem, choć wytworzony przez inną cywilizację musiał tu docierać przez wyspecjalizowanych pośredników. To właśnie w łączącym Wschód z Zachodem tak zwanym Jedwabnym Szlaku widzimy pierwsze zalążki globalnej sieci handlowej.

Nie był to oczywiście szlak ściśle sprecyzowany. W zasadzie możemy tu mówić o wielu różnych szlakach (także morskich) odgałęziających się na północ i południe, organizujących się etapowo, co sprawiało że przeciętny uczestnik tego międzynarodowego biznesu miał mgliste pojęcie o pochodzeniu i przeznaczeniu towaru (czyli prawie tak jak dziś). W połowie pierwszego tysiąclecia przed naszą erą pod panowaniem Scytów ukształtowała się Droga Stepowa od równin czarnomorskich po Mandżurię - swymi odnogami sięgała geograficznych Niemiec i Półwyspu Koreańskiego.

Z różnych niemożliwych już do ustalenia (a pewnie też i klimatycznych) przyczyn, euroazjatycki szlak handlowy przeniósł się bardziej na południe, a wojująca ze Scytami Persja objęła go na zachodnim odcinku instytucjonalną kuratelą. Po wtargnięciu Zachodu na Wschód i podbojach Aleksandra Wielkiego nastąpiło skokowe rozszerzenie systemu szlaków handlowych na zhellenizowane obszary Azji Środkowej, do której z drugiej strony napierali spragnieni koni Chińczycy - siłą zmuszali  koczowniczych sąsiadów do wymiany wierzchowców na własne produkty, co ubogich i mobilnych nomadów zmuszało do handlu.


Oczywiście do Europy importowano nie tylko jedwab, ale też przyprawy, pachnidła i tak dalej.  Elity europejskiego Imperium Rzymskiego tak bardzo rozlubowały się w orientalnych luksusach, że problemem stał się ogromny deficyt w handlu ze Wschodem. Swej pozycji pośrednika w relacjach Rzymu z Chinami strzegło jednak zazdrośnie u bram Azji irańskie (choć nieco zhellenizowane) Imperium Partów. Tym samym głodny luksusów Rzym skazany był na płacenie azjatyckim kupcom wygórowanych ilości złota i srebra. Chroniczny odpływ tych kruszców i nierównowaga w relacjach handlowych będą trapić Europę tak długo, aż zacznie poszukiwać alternatywnych szlaków do Azji, co ostatecznie doprowadzi do wielkich odkryć geograficznych i kolonizacji. 

Póki co jednak to Chińczycy i środkowoazjatyccy koczownicy przeżywali swój złoty wiek. Szlakami władali Turkuci i Mongołowie, a potem też Arabowie i Osmanowie. Bajeczne bogactwa umożliwiały z kolei hojny mecenat nauki i kultury, co zaowocowało swoistym "azjatyckim renesansem". Dzięki średniowiecznym tłumaczeniom starożytnych greckich tekstów filozoficznych na arabski udało się ocalić dla potomnych zapomnianą wówczas w Europie antyczną spuściznę. Rozpowszechniła się indyjska matematyka - systemem dziesiętny, pierwiastki, ułamki, liczby ujemne, arytmetyka. algebra, pi, obliczenia algorytmiczne... Obserwacjami i wyliczeniami arabskich astronomów podpierał się między innymi Kopernik. Rozwijała się medycyna. 

Niestety dzięki kontaktom handlowym rozpowszechniały się nie tylko idee i wynalazki takie jak papier i druk, ale też pasożyty i groźne drobnoustroje. Pandemie trądu czy dżumy przemieszczały się właśnie razem z kupcami, co doprowadziło do śmierci milionów ludzi. Ale nie to zatrzymało podążające przez pustynie, stepy i góry karawany. Nawet opanowanie przez Europejczyków produkcji mitycznego jedwabiu nie zmniejszyło ujemnego bilansu handlowego Europy, spragnionej teraz choćby porcelany zwanej "białym złotem". Rozpad imperium mongolskiego zaowocował erą zwalczających się chanatów, co doprowadziło nie tylko do wielkich strat demograficznych, ale też zniszczeń struktury irygacyjnej, których zredukowana populacja nie była już w stanie usunąć. Deficyt wody i zasobów napędzał z kolei zacieklejszą rywalizację skłóconych plemion.

Drenowana ze złota Europa w poszukiwaniu drogi do Indii natknęła się na Amerykę, co zalało ją nagle tym kruszcem i sfinansowało rozwój kapitalizmu. Hiszpańskie złoto trafiało do europejskich wytwórców, co zwiększało ich możliwości produkcyjne. W tym kapitalistycznym duchu organizowano już kolejne (angielskie, francuskie czy holenderskie) morskie wyprawy, finansowane i zabezpieczane przez mechanizmy giełdowe, co zapewniało im niespotykany wcześniej rozmach, z którym poganiacze wielbłądów nie mogli już konkurować. Nawet wyeliminowanie pośredników nie zapewniło jednak uprawnionej równowagi handlowej - Wielka Brytania kupowała w Chinach tyle herbaty, że handlu nie dawało się nijak zbilansować. Dlatego postanowiono uzależnić Chińczyków od opium, a zakazy obrotu narkotykiem zwalczać militarnie w imię "wolnego handlu". 


Wtedy zaczęła się na dobre epoka zachodniej (europejskiej i amerykańskiej) dominacji handlowej, gospodarczej i kulturowej. Dziś kiedy trendy w światowym handlu zaczynają się znowu odwracać, warto przypomnieć sobie jego historię. Czy nasz nienasycony apetyt na zbytki nie zepchnie nas z powrotem do roli światowych klientów?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz