Łączna liczba wyświetleń

65113

niedziela, 12 stycznia 2025

BANANOWY SONG


 Stworzony przez Arystotelesa klasyczny model kategoryzacji definiował kategorie poprzez zestaw cech o charakterze binarnym - można być posiadaczem danej cechy lub nie. Cała kategoria definiowana jest przez zestaw cech koniecznych i wystarczających. Czyli musisz dla niej stworzyć jakieś kryteria. 

Ale kryteria są zawsze nieco arbitralne czy nawet sztuczne. W sumie są tylko narzędziami przy pomocy których segregujemy rzeczywistość i odzwierciedlamy ją w języku. By uporządkować świat przyrody Arystoteles ułożył z jej poszczególnych części wielką drabinę bytów. Podzielił je na ożywione i nieożywione, rośliny i zwierzęta.

Na szczycie tej drabiny stać miał sam jakże dumny człowiek, a nad nim już tylko Bóg, nazywany w tej teorii Nieruchomym Poruszycielem. Ta kreacjonistyczna intuicja pozwoliła w średniowieczu schrystianizować całą koncepcję. Dodano do tego oczywiście różne anioły i demony, ale człowiek miał być rzekomo bardziej podobny Stwórcy niż bydlęciu. 

W końcu ktoś jednak uznał, że taki podział jest zbyt nieprecyzyjny. Szwedzki przyrodnik Karol Linneusz - choć był synem pastora i kreacjonistą - pominął w swoich rozważaniach kwestie metafizyczne i mityczne bestie, koncentrując się na tym co jest niewątpliwie żywe. Opierając się na anatomii stworzył podstawy współczesnej taksonomii. Klasyfikował organizmy w poszczególne grupy wedle podobieństwa.

Badania genetyczne zazwyczaj potwierdzają taki podział - organizmy podobne anatomicznie są statystycznie spokrewnione genetycznie, aczkolwiek od tej reguły istnieją zaskakujące wyjątki. Ewolucja potrafi niekiedy dochodzić do podobnych rozwiązań zupełnie różnymi ścieżkami. Na przykład ssaki morskie potrafią bardziej przypominać ryby niż małpy.

Co ciekawe to Linneusz sklasyfikował człowieka jako homo sapiens. Ten rozumny, dwunożny, wyprostowany stwór - jakkolwiek posiadający podobną do aniołów duszę - miał być zwierzęciem pokrewnym ssakom naczelnym czyli małpiszonom takim jak szympans, goryl czy orangutan. Jak widać Bóg musiał mieć coś z pospolitej małpy, co wyjaśniać może cały ten bajzel, a zwłaszcza niestabilność psychiczną ludzkości.

Gdyby się nad tym głębiej zastanowić to ciekawe do jakiego gatunku przynależał Jezus - była to przecież jakaś krzyżówka... Nie wiadomo zatem czy Jezus potrafił się rozmnażać. Człowiek był natomiast gatunkiem na tyle bliskim, że Bóg mógł go zapłodnić. A jeśli tak to musiał to być popapraniec taki jak nasi ukochani bliźni. Tak czy siak biologiczna koncepcja gatunku mówi o krzyżowaniu się w celu wydania na świat płodnego potomstwa.

Jeśli zaś na świat przychodzi bezpłodny mieszaniec - taki jak przysłowiowy muł, owoc namiętności osła i klaczy - wtedy gatunek nie może się rozwinąć i ewoluować. Bywa jednak, że to hybrydyzacja prowadzi do tworzenia gatunków. Definicja ta nie sprawdza się jednak w odniesieniu do organizmów rozmnażających się bezpłciowo. A takie osobliwości genetyczne jak wirusy nie są nawet w stanie same się rozmnażać, posługując się cudzym materiałem do reprodukcji własnych kodów.

Problemem jest też występowanie gatunków pierśćieniowych. Dajmy na to blisko spokrewnione populacje mogą się ze sobą krzyżować, ale nie mogą już z dalszymi. Brytyjska mewa srebrzysta może krzyżować się z amerykańską, ta z kolei z tundrową, tundrowa z syberyjską, a syberyjska z żółtonogą. Niby fajnie, tylko że brytyjska mewa srebrzysta nie może krzyżować się z żółtonogą i tak koło się zamyka.

Homo sapiens zaś krzyżował się z Neandertalczykami i Denisowianami, a nawet ze zwykłymi owłosionymi i dzikimi małpami. Otóż człowiek i jego człekokształtne pohukujące karykatury nie tylko wywodzą się od wspólnych przodków, lecz też oddawali się bez skrępowania uciechom cielesnym, co dzisiaj nazwać moglibyśmy zoofilią.

Ślady genetyczne wskazują, że około 5,5 miliona lat temu praludzie i praszympansy z braku lepszych opcji folgowali swojej chuci w perwersyjnych z obecnego punktu widzenia kontaktach seksualnych. Poczęte w wyniku takich lubieżnych stosunków samce były co prawda bezpłodne, lecz samice mogły dalej wydawać na świat kolejne hybrydy. A co wyewoluowało z takich hybryd to już kwestia dyskusyjna.

W wyniku sodomii powstać mogły szympansy, albo też ludzie. Profesor z Harvardu David Reich twierdzi, że to my jesteśmy genetycznymi kundlami. W każdym bądź razie z naszymi odrażającymi kuzynami dzielimy relatywnie podobny - determinujący płeć - chromosom X... Może więc należałoby przyznać szympansom prawa człowieka? W końcu człowiek to genetyczny "trzeci szympans".


Dwa pozostałe odmiany to szympans zwyczajny i szympans karłowaty zwany też bonobo. Bonobo początkowo klasyfikowano jako podgatunek bardziej znanego nam szympansa, bo jest uderzająco do niego podobny. Lecz wykazuje zupełnie inne usposobienie - jest zdecydowanie mniej agresywny i zhierarchizowany, za to bardziej skłonny do zbiorowych orgii, biseksualizmu, kazirodztwa i innych zboczeń, dzięki którym rozładowuje napięcie w grupie.

Szympans zwyczajny woli natomiast tradycyjny patriarchat, brutalne walki o dominację, jak również przemoc grupową skierowaną wobec obcych plemion. Pechowo to z tym nieco złośliwym i szowinistyznym skurwysynem dzielimy więcej wspólnych genów niż z dekadenckim bonobo. Jesteśmy bliżej spokrewnieni z obydwoma szympansami, niż szympansy z gorylami. Możemy co prawda kłócić się o procenty, bo genetyka to skomplikowana kwestia, lecz różnice są naprawdę subtelne.

Po prostu organizmy przetwarzają informację genetyczną w sposób tak złożony, że niewielkie zmiany mogą znacząco modyfikować funkcje biologiczne. Może to niestety być zabójcze lub zbawienne dla organizmu, a nawet prowadzić do powstania sztuki, cywilizacji, przemysłu, internetu, broni masowej zagłady i zmian klimatycznych.

Filozoficzna perspektywa sprawia, że niektórzy wolą bagatelizować nasze zwierzęce skłonności. Zwłaszcza "uduchowieni" mędrcy z pełnymi brzuchami lubią snuć rozważania o tym ile w nas jest dobra i wyrafinowania. Może i tak, choć nieco gorzej wyglądało to w epoce kamienia łupanego. Można było na przykład dostać w łeb maczugą. Teraz będziemy żyć w pokoju, o ile  dogadamy się z Krwawym Władkiem, Koreańskim Knurem, Państwem Islamskim, Talibami, Żydami i Jankesami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz