Odkąd władzę przejęła liberalna junta mamy w Polsce samych więźniów politycznych. Zaczęło się od Kamińskiego i Wąsika. Skazani prawomocnym wyrokiem sądu za fałszowanie dokumentów męczennicy zostali co prawda nieudolnie ułaskawieni, a nawet skryli się w pałacu prezydenckim, lecz wywleczono ich stamtąd siłą jak zwykłych chamów. A przecież politycy z reguły nie odpowiadają za nic.
Tym bardziej szokuje fakt pozbawienia praktykującego alkoholika wódki i przymusowe dokarmianie przez sondę, skoro od dzieciństwa miał problem z przegrodą nosową. Z uwagi na groteskowy charakter takich tortur musiały one być szczególnie poniżające. Ale dzięki medialnej oprawie sprawa nabrała odpowiedniego patosu i prawdziwi Polacy zrozumieli całą sadystyczną perfidię zabiegów medycznych, których nie powstydziłby się sam Josef Mengele.
Aż strach pomyśleć do czego by doszło, gdyby prezydent nie zastosował innej procedury i tym samym nie wyzwolił udręczonych herosów z ciemnych jak dupa nazistowskich kazamatów. Niestety zapuszkowano też znanego egzorcystę i wizjonera księdza dobrodzieja Michała Olszewskiego, podejrzewanego o wyłudzenie 100 milionów złotych dotacji z Funduszu Sprawiedliwości. Ponieważ był on osobą duchowną skojarzenia z zamordowanym przez komunistyczną bezpiekę Jerzym Popiełuszką nasuwają się same...
Ostatnio do grona ściganych przez reżim wolnościowców dołączył Sebastian Majtczak, domniemany sprawca makabrycznego wypadku w którym żywcem spłonęło małżeństwo wraz z pięcioletnim dzieckiem. A wszystko dlatego, że opowiada się za prawem do nieograniczonej prędkości i ekstrawaganckiego tuningu. Z powodu prześladowań Seba musi wegetować w ponurym Dubaju za ciężko zarobione pieniądze tatusia. Tylko cudem udało mu się uniknąć linczu po rozpętaniu przez zawistnych gołodupców medialnej histerii.
Co prawda do tej całej spiskowej narracji niezbyt pasuje ostatnie zatrzymanie byłego lidera ultralewicy Janusza Palikota, ale widocznie popadł w polityczną niełaskę. Potentat gorzelnictwa miał wyciągnąć od rzeszy pomniejszych "inwestorów" 70 milionów złotych pożyczek, których niestety nie spłacił puszczając całe towarzystwo z torbami. Dziwnym trafem cała akcja zbiegła się z delegalizacją tak zwanych alkotubek czyli kolorowych saszetek z likierami. Pomylisz taką saszetkę z musem owocowym, dasz to gówniarzowi do szkoły, a ten napierdoli się jak świnia i założy nauczycielowi śmietnik na głowę.
A mówiłem żeby zalegalizować marihuanę. Alkohol to samo zło. Ostatnio coś mi się mocno zaczyna wydawać, że ja też jestem prześladowany politycznie. Co prawda antyterroryści nie wyważyli jeszcze moich drzwi, lecz to przecież niemożliwe żeby taki brylant jak ja musiał zapierdalać jak ostatni matoł i wysłuchiwać tych wszystkich oracji zamiast samemu uświadamiać społeczeństwo. No bo w czym ja jestem niby gorszy od Kamińskich, Olszewskich czy Majtczaków? To bez wątpienia jakaś zmowa elit przeciwko wolności słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz