Zasadę tę przejęły wszystkie następne reżimy - komunistyczne, faszystowskie czy demokratyczne. Lud musi mieć chleb, bo inaczej zdobędzie go siłą. Trzeba więc żywić tę hołotę, a rząd jak wiadomo sam się wyżywi. No i jeszcze nie można tej hołocie dać czasu na myślenie, bo jak zacznie się nudzić to stanie się zbyt aktywna. No i tak zostało do dziś, z tym że konsumpcja i rozrywka przyjęły coraz bardziej przemysłowe formy. Lud musi dostać swoje ochłapy i festyny, a władcy będą spokojnie cieszyć się luksusem.
W spektaklu dopatrzono się perwersyjnego parodiowania chrześcijaństwa. I odtąd dyskutuje się o ideologicznym wymiarze tej kosztownej imprezy. Kwestionuje się płeć niektórych babochłopów, bo takie są czasy, że nigdy nie wiadomo co kto ma gaciach dopóki nie pokaże. Komentatorzy dostają sraczki rozwodząc się nad technikami, rankingami i duperelami. A my cieszymy się gównianymi medalami, bo to przecież wielki honor dla każdego plemienia. No ale każdy ma prawo ekscytować się dowolną bzdurą.
Czołówki mediów zajmują informacje o pieprzonej olimpiadzie. Głos na ten temat zabiera kto tylko może - politycy, dziennikarze, biskupi i celebryci. Każdy ma swoje jakże inteligentne przemyślenia. Można by to nazwać gównoburzą, gdyby nie fakt, że dla tylu ludzi olimpijskie kwestie wydają się szalenie istotne. No i jeszcze ta seksowna Taylor Swift, naprawdę bombowa dziewczyna - we Wiedniu tłum prawie eksplodował... Oj dzieje się! Dla najbardziej zainteresowanych polityką serwuje się dalej niekończący się spór, a na deser jeszcze specjalny blok sportowy no i pogoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz