W drugiej połowie dwudziestego wieku świat zaskoczyły tak
zwane azjatyckie tygrysy, w tym Korea Południowa. Z biednych i słabo
uprzemysłowionych państw stały się nagle potęgami gospodarczymi. Paradoksalnie
do przyczyn ich sukcesu gospodarczego zaliczyć należy właśnie startowanie z
niskiego pułapu oczekiwań, co przy wysokim etosie pracy dawało wysoką stopę
oszczędności na inwestycje. Choć na tle północnego sąsiada kapitalistyczna
Korea jawić się może jako kraj dobrobytu, nie jest do końca jasne czy powinniśmy
zazdrościć jej mieszkańcom. W latach dziewięćdziesiątych Południowi Koreańczycy
stali się narodem samobójców – problem ten przybiera tam skalę wręcz masową.

W Japonii, gdzie odsetek samobójstw ostatnio się zmniejsza,
i tak życie odbiera sobie pięciokrotnie więcej ludzi niż ginie w wypadkach
drogowych. Także w Polsce samobójców jest aż dwukrotnie więcej niż ofiar takich
wypadków. Do wysoko rozwiniętych krajów gdzie ludzie często zaprzestają życia należą też Finlandia, Belgia i Szwajcaria. Kiedyś zmagaliśmy się z
niedostatkiem żywności, zarazami i przemocą polityczną, a dziś w obliczu
sytości, medycyny i pokoju nie wiemy co ze sobą zrobić – czym wypełnić swoje
życie. Społeczeństwo wdrukowało w nas standardy którym musimy sprostać nawet za
cenę przewlekłego stresu. A przecież lepiej być żywym zającem niż martwym
tygrysem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz