W Polsce mówią, że najlepiej żyło się za Gierka. I nic nie
szkodzi, że wpędził ten kraj w długi. Że jego inwestycje nie miały sensu
ekonomicznego. Ludzie którzy pamiętają tamte czasy naprawdę tak myślą.
Przynajmniej w wiejsko-małomiasteczkowym środowisku w którym się obracam. Bądź
co bądź Edward wprowadził choćby ubezpieczenia społeczne dla rolników –
wcześniej starzy farmerzy byli zdani na łaskę swojego potomstwa. Poza tym ludziska pamiętają zakłady w których nie trzeba było harować, a za to można było
wynosić z nich różne produkty, części czy surowce. Oczywiście taki masowy
stosunek do pracy (nie wspominając już o złym zarządzaniu i planowaniu)
prowadzić musiał do znanych z historii konsekwencji, lecz znacznie bardziej
żywe jest przekonanie o „złodziejskiej transformacji”. Chociaż niemało nas
kosztowały przekręty decydentów trzeba jednak przyznać, że Polacy przez kupę
lat okradali samych siebie, aż w końcu zostali z octem na półkach.
Wobec pogierkowskich niedoborów najbardziej podstawowych
towarów i mniejszej niż dziś siły nabywczej naszych pensji absurdem wydają się
wspomnienia o komunie mlekiem i miodem płynącej. Przynajmniej jeśli rozpatrywać
rzecz racjonalnie. Sęk w tym, że najprawdopodobniej taki system rzeczywiście
zapewniać mógł obywatelom większy komfort psychiczny. W świetle psychologii
wiadomo bowiem, że zadowolenie z własnych dochodów jest względne. Wszystko
zależy od tego z kim się człowiek porównuje. Z takimi samymi dochodami w jednym
kraju można uchodzić za biedaka, a w drugim za bogacza. W zależności od tego
można czuć się lepiej lub gorzej. Każdy stara się bowiem wydawać ilość
pieniędzy przynajmniej równą ilości, jaką wydaje średni przedstawiciel
społeczności w której funkcjonuje. W społeczeństwie kapitalistycznym trzeba
więc ciągle gonić za średnią, nie mówiąc już o wysiłku koniecznym do jej
przegonienia. Psychologiczna konieczność bogacenia się staje się więc źródłem
przewlekłego stresu.
Paradoksalnie (przynajmniej wedle moich obserwacji) piewcy
minionego dobrobytu są też często zwolennikami miłościwie nam panującej partii
i to mimo jej antykomunistycznej retoryki. Najwyraźniej sprawy ideologiczne
najbardziej istotne są dla samych ideologów. Co prawda teorie o spisku elit i
zachodnich korporacji w celu grabieży majątku narodowego zawsze są mile
słuchane, ale wynika to głównie z tęsknoty za państwem opiekuńczym. Jakąś formę
takiego modelu wydaje się wdrażać Prawo i Sprawiedliwość, więc lud łyka jego
program wraz z całym ideologicznym pakietem. Czy jest to tylko przekupywanie
Polaków ich własnymi pieniędzmi, czy też jakaś głębsza koncepcja – ciężko
osądzić nie znając się na ekonomii. Najbliższa przyszłość wydaje się nieść
spore zagrożenia dla gospodarczego rozwoju, jak choćby przykręcenie przez
Brukselę kroplówki z finansowym paliwem. Pytanie czy naszej gospodarce udało
się już rozkręcić na tyle by kręciła się siłą rozpędu pozostaje dla
mnie otwarte.
Cieszę się, że odwiedziłeś mojego bloga. Obiecuję, że będę również do Ciebie zaglądał.
OdpowiedzUsuń