
Może wydawać się nam w tym kontekście nieprawdopodobne że w
ogóle istniejemy. Owszem, jest to kosmiczny przypadek, tyle że całkiem
prawdopodobny. Widzimy tylko wycinek rzeczywistości, który jest tylko krótkim
przypisem w Wielkiej Księdze Uniwersum. Perspektywa jest nieskończona – procesy
fizyczne zachodzą bezustannie i nic nie zdoła tego zatrzymać. Jesteśmy
przypadkowymi obserwatorami tych procesów – prawa fizyki obowiązywały i będą
obowiązywać. W takiej perspektywie powstanie zapewne jeszcze niejeden
wszechświat, niekoniecznie rozumiany jako znany nam kosmos. Chaos będzie
zmieniał swoją formę. Przybierał każdą możliwą postać. Dlatego możliwe jest to,
że istniejemy.
Nasze umysły pragną uporządkować rzeczywistość – nadać jakiś cel temu
procesowi. Biologia tak ukształtowała nasze mózgi, żeby dążyły do celów.
Nazywamy to motywacją. W tym świetle przerażająca musi wydawać się myśl, że
świat (a co za tym idzie życie) nie ma wyznaczonego celu. Tak naprawdę nie jest
to jednak aż tak straszne. Znany psychiatra Viktor Frankl, były więzień obozów
koncentracyjnych, w swojej słynnej pracy Człowiek w poszukiwaniu sensu,
stwierdził, iż „pomiędzy bodźcem a reakcją istnieje przestrzeń: w tej
przestrzeni leży wolność i moc wyboru naszej odpowiedzi”. I rzeczywiście, choć
bodziec powoduje określoną reakcję emocjonalną, posługując się intelektem
niekoniecznie musimy jej ulegać. Najlepszym przykładem są tu choćby ludzie
wychodzący z nałogów. Muszą oni świadomie „oszukiwać” własny mózg, który został
uwarunkowany do uzależnienia. Sensem życia jest postawa jako przyjmuje człowiek
w obliczu chaosu – nadanie mu struktury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz