Polski patriotyzm ciągle się zmienia, bo czas stawia przed nim coraz nowe wyzwania. Była już moda na glany i wygolone głowy. Na klubowe szaliki i koszulki od Pawła Szopy. Na powstańcze tatuaże i biały rap. Kiedyś bito punków, ale niestety praktycznie wyginęli. Potem palono radiowozy i atakowano księgarnie.
Nowym trendem wśród hardkorowych ulicznych patriotów jest organizowanie patroli obywatelskich. Państwo polskie nie daje sobie rady z zapewnieniem bezpieczeństwa "prawdziwym Polakom", dlatego muszą oni brać sprawy we własne ręce i pacyfikować potencjalnie niebezpiecznych przybyszów ze Wschodu.
A wiadomo przecież czym grozi wpuszczanie do kraju takiej zdziczałej hołoty. Obcy śmierdzą czosnkiem, kradną zegarki i gwałcą kozy, a kiedy się tu zagnieżdżą to już ich z Polski nie wykurzysz. Zobaczcie sami co się dzieje na zgniłym Zachodzie. Ludzie boją się wychodzić z domu po zakupy, kościoły pustoszeją, kultura podupada, a moralność leży i kwiczy.
Najlepiej zabrać się za to od razu, zanim zaroi się tu od żółtych, czarnych, ciapatych i czerwonoskórych. Zacznijmy od skurwysynów z Ukrainy, Gruzji czy Azerbejdżanu. Nie potrzebujemy takich pracowników. Nie będziemy jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania, opierać swojej gospodarki na taniej sile roboczej z podupadłych krajów. Niech brudasy wiedzą, że nie są tu mile widziani.
Odważni polscy chłopcy nie lękają się takich zagrożeń. Niedawno zebrali się przed kościołem pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszania w Żyrardowie i wyruszyli patrolować miasto. Zaniepokoiła ich obecność nieprzyjaznych rasowo elementów w hostelu robotniczym. Przypuścili więc skuteczny szturm na ów luksusowy przybytek. Nikogo nie zabili ani nie zgwałcili, tylko kulturalnie spuścili kilku przybłędom wpierdol i powyzywali od różnych.
Potem grzecznie wrócili do domów. Nie było więc potrzeby, żeby policja podejmowała jakąkolwiek interwencję. Wkurwiona jest tylko jakaś lewacko-kapitalistyczna świnia, bo straciła siedemdziesięciu roboli, którzy w następstwie owych niefortunnych zbiegów okoliczności opuścili nasz piękny, gościnny i chrześcijański kraj. Zdaniem przedsiębiorcy nie był to odosobniony przypadek. Wcześniej w innym regionie podobną nauczkę mieli dostać Kolumbijczycy.No ale pewnie na to zasłużyli, bo jakieś trzy tygodnie temu grupa pięciu latynoskich cwaniaczków pobiła się z Polakami na plaży w Śremie. Jeden z naszych prawie się wykrwawił, po przyjęciu kilku ciosów tak zwanym tulipanem w szyję. Sprawcy obrażeń postawiono zarzut usiłowania zabójstwa, lecz honor wymagał ostrzejszej reakcji. Na zakrwawionych jeszcze piaskach politycy Konfederacji zwołali więc pospiesznie konferencję prasową, żeby pokazać tolerancyjnym głupkom czym kończy się otwieranie rynku pracy.
To zresztą nie pierwsza taka afera z potłuczonymi butelkami. W lipcu przerażeni "obywatele" skrzykiwali się w internecie, żeby bronić się przed zagrożeniem cygańskim, po tym jak w parku zaatakowano szkłem dwóch młodych ludzi, posługując się dodatkowo paralizatorem. Sama idea pojawiła się jakieś dwa lata temu, tuż po pojawieniu się wielkiej fali migrantów ukraińskich. Teraz zdaje się żyć już własnym życiem i grupy spragnionych emocji patriotów zwołują się co rusz w całym kraju. Zazwyczaj terroryzują przypadkowe osoby.