![]() |
LATAJĄCY DOM SPOKOJNEJ STAROŚCI - polecam!!! |
Platforma Obywatelska przystąpiła do populistycznego wyścigu
z PiSem i Kukizami. Licytują się kto da więcej. Nowa propozycja Platformy to
500 zł na każde dziecko, nawet na pierwsze. Co prawda Platforma już nie włada,
lecz przejście do opozycji nie zwalnia z odpowiedzialności. Zamiast
konstruktywnej krytyki mamy niestety pajacowanie, co oznacza ideowe bankructwo.
Zmieniła się koncepcja, orientacja i kierunek. Racjonalna i pragmatyczna
alternatywa dla „oszołomów” ostatecznie się wypaliła, ukazując jałowe zgliszcza
i popioły. Desperacko chwytając się socjaldemokratycznej demagogii, Platforma
daje popis wyborczej korupcji, licząc że w ten sposób kupi sobie przyszłe
głosy. Najwyraźniej zamierza teraz zastosować sprawdzoną strategię – wzorem
obecnej ekipy obiecywać cuda. Szkopuł tylko w tym, że apetyty społeczne są
nienasycone.
Daj ludziom po 500 zł, a już im tego nie zabierzesz, choćby
gospodarka leżała i kwiczała. Każdy następny rząd, o ile tylko spróbuje cofnąć
dzisiejszą euforyczną dobroczynność, wywoła powszechną histerię, płacz i
zgrzytanie zębami, a być może również zamieszki uliczne. Przywilejów raz
zdobytych nie oddamy bowiem nigdy. Władze polskie boją się poszczególnych grup
nacisku, a co dopiero całego społeczeństwa. Uprzywilejowane grupy zawodowe do dziś
skutecznie bronią swoich zdobyczy z okresu PRL-u, a 500 zł będzie się należało
wszystkim – przedsiębiorcom, robotnikom i bezrobotnym. Niedługo naród uzna, że
otrzymywanie tej kasy to jego niezbywalne prawo, a kto będzie mu chciał te
prawo odebrać uznany zostanie za złodzieja. Wiem, że 500 zł to kwota
niebagatelna dla ludzi którzy żyją za śmieszne pieniądze, nie mogę ich więc o
to obwiniać. Przywództwo nie polega jednak na rozdawaniu forsy.
Ogromnym znakiem zapytania jest też skuteczność takiego
instrumentu. W założeniu nie ma być on bowiem narzędziem socjalnym, ale
demograficznym stymulatorem. Co ciekawe najwyższy przyrost naturalny
obserwujemy w krajach trzeciego świata, a najniższy w tych najbardziej
uprzemysłowionych. Przyrost naturalny nie wydaje się zatem ograniczany
barierami materialnymi, ale mentalnymi – potrzebą posiadania większej ilości
rzeczy niż jest niezbędna do życia. Głęboki kryzys demograficzny dotyka kraje
tak zamożne jak choćby Japonia, a i w Zachodniej Europie przybiera już od jakiegoś
czasu niepokojące rozmiary. Swego czasu doprowadziło to do polityki otwartych
drzwi i multi-kulti. Pomimo przerażającej nas dziś fali imigracji, zasadniczo
Europa potrzebuje świeżej krwi, tyle że takiej która wejdzie w krwiobieg, nie
tworząc w nim zakrzepów.
Stereotyp rodziny wielodzietnej jako patologicznej nie
bierze się znikąd, co nie znaczy że między tymi przymiotnikami postawić można
znak równości. Jak w każdym zresztą wypadku uogólnianie trywializuje
rzeczywistość. Świadome macierzyństwo czy ojcostwo jest czymś wzniosłym,
pięknym i wspaniałym. Niestety często posiadanie liczniejszego od średniej
krajowej potomstwa nie wynika ze świadomych decyzji, tylko nieodpowiedzialnych
„przypadków”. Osobiście znam co najmniej kilku niezbyt rozgarniętych ludzi,
którzy nie przejmując się wcale okolicznościami zdążyli się szybko i licznie
rozmnożyć. Takie sukcesy ewolucyjne pociągają niestety za sobą koszty tak duże,
iż skazują ich owoce na ubóstwo i upośledzenie kulturowe. Ze swojej strony
gotowy jestem oczywiście wspomóc naród polski i rodzinę europejską nie tylko
swoją spermą, lecz również miłością nieudacznika i obowiązkową troską. Pytanie
tylko czy jest to wystarczająco dużo. Jeśli tak to jestem do dyspozycji. Ze
swojej strony oczekuję tylko kobiecości i seksapilu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz