Życie nie ma sensu, ale musimy udawać że jest inaczej, bo
tylko to powstrzymuje nas od szaleństwa. W przeciwnym razie pozostaje nam tylko
perspektywa nieuchronnej śmierci, która zniweczy wszystkie nasze osiągnięcia,
więzi z ludźmi i wspomnienia. Zamkniemy oczy i zapomnimy o wszystkim – zniknie
nasza pasja, praca, ideały. Zapomnimy nawet o własnych dzieciach. Pieniędzy nie
zabierzemy do grobu. Mózg przestanie komplikować rzeczywistość – nie będzie
domagał się jedzenia, picia, tlenu, piękna i rozrywki. Wszystkie nasze potrzeby
będą już na wieki zaspokojone, nie będziemy mieli już żadnych pragnień. A
jednak wydaje się nam to smutne. Wolimy użerać się z życiem, niż się od niego
uwolnić.

Świadomość nieuchronnej śmierci musiała budzić w człowieku
pierwotnym niewysłowioną grozę. Instynkt podpowiadał mu, że musi to być okropna
sprawa, więc za wszelką cenę unikał śmierci. Prędzej czy później dopadała ona każdego,
więc ludzie wymyślili sobie bajkę, że śmierć nie jest wcale taka straszna. W
ten sposób dzicy myśliwi stworzyli protoreligię, zwaną kultem przodków.
Rytualne grzebanie ciał, miało zapewniać umarłym członkom stada podróż do
krainy wiecznych łowów. Ten sposób myślenia zakładał istnienie życia
pozagrobowego, a co za tym idzie innej metafizycznej rzeczywistości, co było
pierwszym zalążkiem życia religijnego, jakie od tej pory zaczęło się rozwijać
pod każdą szerokością geograficzną.
Tak jak inne ideologie każda religia miała jednak dwie
strony – żeby ulżyć ludziom w bezsensie życia ktoś musiał wciskać im kit. Przy
okazji za pocieszenie to inkasował od nich dobra doczesne. Doprowadziło to do
zinstytucjonalizowania religii, a podstawowym działaniem każdej instytucji (
możemy to obserwować również dzisiaj ) jest podtrzymywanie swojej racji bytu w
zmieniającym się świecie. Tak więc zawodowi pocieszyciele stali się mistrzami w
uzasadnianiu czemu są potrzebni i poświęcali temu zagadnieniu znaczną część
swojej działalności. Pomimo ich wysiłków rozumowi ludzkiemu nie wystarczały te
wyjaśnienia i szukał egzystencjalnych odpowiedzi metodami badawczymi.
Pierwsze alternatywne teorie były więc demonizowane – kiedy
brak było innych argumentów mówiono, że nawet gdyby Boga nie było trzeba by
było go wymyślić, żeby życie ludzkie miało sens. Wieszczono upadek moralny
człowieka kiedy sumienia nie będzie ograniczać hamulec religijny. Rosnąca
popularność ateizmu nie przyniosła jednak fali gwałtów, samobójstw i opętań.
Coraz wyraźniej za to światu zagraża ekstremizm religijny. Potrzeba sensu jest
tak duża, że bez Boga człowiek też potrafi go znaleźć. Co prawda fakt, że życie
jest skończone i najprawdopodobniej będzie to bolesny proces, nie daje nam
żadnej nadziei na przyszłość, ale może dzięki temu uda nam się lepiej
spożytkować czas na ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz